Goście ze stolicy od pierwszych akcji szukali swoich szans podaniami pod kosz. Początkowo pojedynki z rywalami wygrywał Barret Benson i Start rozpoczął od prowadzenia 5:0. Z czasem jednak zespół Dzików odnalazł swój rytm i gra się wyrównała.
Szybkie przejścia z obrony do ataku i często efektowne wykańczanie akcji były ozdobą pierwszej połowy. Pod koniec inauguracyjnej kwarty goście prowadzili 22:21, ale ostatnie 120 sekund należało do gospodarzy, którzy szybko wypracowali sobie przewagę dziewięciu punktów. Kwartę punktami równo z syreną zakończył Liam O’Reilly (31:22).
W 12. minucie Tomislav Garbić z trudnej pozycji trafił za trzy punkty i czerwono-czarni odskoczyli na 13 oczek (38:25). Nie udało im się jednak utrzymać tego dystansu i w połowie tej kwarty Dziki zbliżyły się na trzy punkty (41:38), a na przerwę zeszły ze stratą tylko jednego oczka (53:52).
Obie ekipy grały na wysokiej skuteczności w rzutach z półdystansu. Zza łuku lepiej trafiali gospodarze. W ekipie Startu atak napędzało trio: O’Reilly, Gabrić i Benson (do przerwy zdobyli 37 punktów). Rywale mieli w swoich szeregach dwóch liderów: Dominica Greena i Nicholasa McGlynna, którzy razem zdobyli 30 punktów.
Po powrocie na parkiet wydawało się, że spotkanie dalej będzie wyrównane. Goście po akcji McGlynna wyszli nawet na prowadzenie 54:53. Po 24 minutach gry zespół ze stolicy przegrywał tylko jednym punktem (60:61), ale od tego momentu gospodarze zaczęli uciekać, a w poczynaniach Dzików widać było coraz więcej bezradności i frustracji.
Na minutę przed końcem trzeciej kwarty Start wygrywał różnica 14 punktów (82:68). Goście popełniali w ataku szkolne błędy, a cały czas skoncentrowani na swoich zadaniach gracze trenera Artura Gronka bezwzględnie te pomyłki wykorzystywali.
Na cztery minuty przed zakończeniem spotkania, po celnym rzucie Bensona, czerwono-czarni przekroczyli granicę 100 zdobytych punktów. Do rekordu sezonu (114 punktów w starciu z MKS Dąbrowa Górnicza) zabrakło niewiele.
Trzech amerykańskich koszykarzy Startu: O’Reilly, Jabril Durham i Benson rzuciło razem 72 punkty (65-proc. dorobku drużyny). Lublinianie zrewanżowali się Dzikom za porażkę w Warszawie różnicą 15 oczek.
Polski Cukier Start Lublin – Dziki Warszawa 111:84 (31:22, 22:30, 29:18, 29:14)
Start: O’Reilly 25, Durham 24, Benson 23, Gabrić 17, Karolak 8, Szymkiewicz 8, Put 3, Wade 2, Szymański 1, Pelczar. Trener: Artur Gronek
Dziki: Green 22, Mcglynn 19, Coleman 15, Aleksandrowicz 9, Crawley 9, Grochowski 3, Czujkowski 2, Bartosz 2, Sanni 2, Pamuła 1, Kopycki, Mokros. Trener: Krzysztof Szablowski
Sędziowali: Dariusz Zapolski, Tomasz Szczurewski, Tomasz Trybalski
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?