W Polsce w ostatnich miesiącach polityczne jest wszystko, nawet to, co polityczne wydaje się z zasady nie być. Mamy więc polityczną historię, polityczną szkołę i przedszkole, polityczne wirusy czy polityczną puszczę. Gdzie się nie obejrzeć, tam czai się polityka. Jeszcze chyba tylko parawany na plażach nad Bałtykiem nie zyskały statusu politycznego.
Na pewno jednak taki status ma wizyta papieża Franciszka w naszym kraju. Jedni liczą, że odniesie się w sposób zdecydowany do migracji i problemu multikulturalizmu, inni, że zahaczy lekko o Trybunał Konstytucyjny, jeszcze inni, że może zechce wziąć w obronę upolitycznione media. Każdy na coś ze strony papieża liczy i czegoś oczekuje. I wszystkie te oczekiwania mają niestety wydźwięk polityczny. Oczekiwania tego typu ma rząd, opozycja oraz różne mniejszości i większości. Oczekiwania związane z Bogiem, wiarą i miłością zdają się mieć już tylko goście z zagranicy, którzy nie muszą się opowiadać po żadnej stronie polskiego politycznego sporu.
A ja tak bardzo nie chcę, żeby ten ludzki Franciszek był zbrukany naszą polityką lub choćby tylko naszymi głupimi oczekiwaniami. Niestety, każde jego słowo rozpatrywane jest w kategorii opowiadania się „za” lub „przeciw”. I nawet gdy mówi o „dobrej pamięci” słyszę teorie o nawiązaniu do dobrej pamięci tego czy innego polskiego ministra. Logiczne wydaje się, że o koniach mówić mu nie wypada, bo to jasna deklaracja. Nie wypada mu nawet mówić, że coś „sądzi”, bo to od razu nawiązanie do naszego wymiaru sprawiedliwości. Generalnie ciężko jest być papieżem, ale być papieżem, który odwiedza Polskę, jest jeszcze ciężej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?