Parkingowe problemy w Lublinie: drogo, brak miejsc, przy sklepach każą płacić. Czy jest na to sposób?

Od ubiegłego tygodnia parkowanie powyżej dwóch godzin przy galerii Olimp jest płatne. Wcześniej podobne rozwiązania wprowadziły m.in. MediaMarkt, Leclerc, Biedronka przy Obywatelskiej, a ostatnio także Stokrotka przy ul. Harnasie. Założenie to zniechęcić osoby, które nie są klientami sklepów, do parkowania aut na dłużej.

Wśród kierowców, którzy zajmują sklepowe parkingi, a nie robią zakupów, są m.in. ci, którzy mieszkają poza miastem, ale pracują w centrum i szukają alternatywy dla płatnego parkowania w śródmieściu. A także mieszkańcy Lublina, którzy nie mają gdzie zostawić auta na osiedlu po powrocie do domu.

Pierwszy problem miały rozwiązać parkingi typu park&ride, gdzie można zostawić auto, a do centrum dojechać komunikacją miejską. Pierwszy uruchomiono prawie dwa lata temu na terenie pętli „Choiny”. Jednak kierowcy rzadko z niego korzystają. Monika Fisz z ZTM podkreśla, że zainteresowanie stopniowo wzrasta. - Z parkingu Park&Ride skorzystało średnio dziennie kilku kierowców i jest to progres w porównaniu z miesiącami zaraz po otwarciu inwestycji – informuje Fisz.

- Samo wybudowanie parkingu jeszcze niczego nie zmienia. Może należy się zastanowić na ile atrakcyjna jest lokalizacja tego miejsca jako przesiadkowego. I na ile funkcjonowanie komunikacji miejskiej zachęca do tego, żeby przesiadać się do niej z samochodu – zwraca uwagę Krzysztof Wiśniewski z inicjatywy Pieszy Lublin.

Z pętli „Choiny” odjeżdżają dziś autobusy 18 i 44 oraz trolejbusy 156 i 160.

Trzeba zmian

Takich parkingów ma być więcej. Kończą się prace przy budowie węzłów przesiadkowych przy ulicach Żeglarskiej, Zbożowej i Franczaka „Lalka”. Kolejna taka inwestycja planowana jest przy al. Kraśnickiej. - Łącznie na terenie miasta powstanie 7 węzłów przesiadkowych – zapowiada Justyna Góźdź z biura prasowego Urzędu Miasta.

Prof. Janusz Bohatkiewicz z Politechniki Lubelskiej podkreśla, że przyzwyczajenie się kierowców do takiego systemu i zrozumienie, że nie każdy może (i musi) wjechać autem do centrum, wymaga czasu i zmian w świadomości. - Niestety w Polsce nadal istnieje silny fetysz korzystania z samochodu osobowego – ocenia ekspert.

Parking nie musi być pod domem

Odwieczny problem z brakiem miejsc parkingowych jest też na osiedlach.

- Każde miejsce jest na wagę złota, podobnie wygląda to w całym mieście – przyznaje Piotr Zygan, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Czechów Północny.

- Osiedla takie jak Szymanowskiego, Chopina i Paderewskiego budowano przed ‘89 rokiem, kiedy nawet nie w każdej rodzinie był samochód. Teraz staramy się tworzyć miejsca parkingowe wszędzie, gdzie to możliwe, ze środków naszej rezerwy celowej. Ale pamiętajmy, że potrzeby kierowców trzeba jeszcze pogodzić z oczekiwaniami mieszkańców, którzy chcą mieć dużo zieleni – dodaje Zygan.

Problem nie omija także nowo budowanych osiedli, gdzie między ciasno stawianymi blokami deweloperzy zwykle nie zostawiają wystarczająco dużo miejsca nie tylko na zieleń, ale też parkingi.

Zdaniem prof. Janusza Bohatkiewicza nadzieją na rozwiązanie problemów osiedli są wzorce holenderskie. - Tam parkingi budowane są w zewnętrznych strefach osiedli, a wjazd pod sam blok następuje tylko w sytuacjach wyjątkowych. Ludzie godzą się, że z samochodu do domu muszą przejść kilkaset metrów, w zamian mając pod oknami spokój i przyjazną przestrzeń – tłumaczy.