Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po meczu żużlowców Platinum Motoru Lublin z Apatorem Toruń. "Błędy regulacyjne i jeździeckie"

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Mecz w Lublinie miał być najbardziej jednostronnym spotkaniem rewanżowym w ćwierćfinałach PGE Ekstraligi. Niespodziewanie jednak żużlowcy z Torunia po dziewięciu biegach wygrywali różnicą sześciu punktów. - Przyjechaliśmy powalczyć. Nie odbierajcie nam szans na półfinał – mówił w trakcie zawodów Emil Sajfutdinow.

Rosjanin z polskim obywatelstwem był niezwykle szybki na lubelskim torze. Telemetria wskazała, że w 7. wyścigu uzyskał rekordową prędkość 128,25 km/h. Sajfutdinow długo jednak nie potrafi wygrać biegu i ta sztuka udała mu się tylko raz.

Liderem Apatora był niespodziewanie Paweł Przedpełski, który do meczów z Motorem przystąpił z kontuzjowaną ręką. Przed rewanżem w Lublinie 28-letni zawodnik przez tydzień nie wsiadał na motocykl. - Przez tydzień nie jeździłem, więc próbę toru wykorzystałem, żeby się po prostu przejechać. Drużyna stwierdziła, że nie ma problemu i wszyscy się zgodzili. Swoimi odczuciami podzieliłem się z kolegami, ale dobrze wiemy, jak szybcy na swoim torze są lubelscy zawodnicy i gościom trudno tutaj o dobre ustawienia – mówi Przedpełski, zdobywca 12 punktów (najlepszy wynik w sezonie). - Ręka mi doskwierała i nie byłem w stanie o jej zapomnieć – dodaje.

Punkt więcej od Przedpełskiego zdobył Bartosz Zmarzlik, ale lider Motoru potrzebował do tego sześciu startów. To gospodarze bowiem niespodziewanie skorzystali z rezerwy taktycznej. Zmarzlik w pierwszej fazie zawodów nie potrafił nawiązać walki z szybkimi rywalami i trzy biegi z jego udziałem Motor przegrał (w tym raz 1:5).

- Popełniłem błąd regulacyjny i trochę też błędów jeździeckich. Toruń świetnie wychodził ze startu i mocno się stawiał. Musieliśmy się mocno napocić, żeby wywalczyć wygraną – przyznaje Zmarzlik, który dwa dni przed meczem przejechał na Zygmuntowskich wiele kółek w trakcie treningu. - Czułem się po nim wspaniale, ale wiadomo jak to jest z tymi treningami. Później nie chcesz czegoś zmieniać, bo przecież na treningu to się sprawdzało. A dopiero, jak zrobiłem na przekór, to było lepiej – mówi.

W tym sezonie klub z Lublina miał problemy z przygotowaniem nawierzchni na zawody według własnego uznania, ponieważ mecze miały często status zagrożonego i tor był przykrywany plandeką. Teraz było inaczej. - Pierwszy raz jeżdżę w Lublinie na takim torze, żeby aż tyle materiału było pod bandą – przyznał Bartosz Bańbor. Nawierzchnia zaskoczyła także Wiktora Lamparta, który w Motorze jeździł przez kilka sezonów. - Tor jest inny, niż gdy tutaj jeździłem. Zewnętrzna taka wtedy nie była – mówił zawodnik Apatora.

Do ścigania się była dobra jednak tylko jedna ścieżka, co utrudniało wyprzedzanie. - Płot bardzo mocno niósł, ale utworzyła się jedna linia i ciężko było coś zrobić po trasie. Każdy więc chciał wygrać start, ponieważ jeżdżąc z takimi nazwiskami trudno jest później zdziałać cuda – twierdzi Zmarzlik.

Sześć ostatnich wyścigów Motor wygrał 25:11 i odwrócił losy meczu. - Myślę, że lublinianie rozgryźli w końcu tor i złapali lepsze ustawienia. A może my jeździliśmy złymi liniami, bo w czasie zawodów tor się zmienia. Gospodarze mają jednak większą wiedzę i doświadczenie w tym temacie – zastanawia się Przedpełski.

W 6. wyścigu Wiktor Lampart niespodziewanie przyjechał przed Bartoszem Zmarzlikiem

Ależ Apator Toruń napędził stracha Motorowi! W Lublinie odet...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski