Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połowa kobiet między 18 a 49 r.ż. nie chce głosować. Czy Lublinianki pójdą na wybory?

Anna Chlebus
Anna Chlebus
Karolina Misztal / archiwum
Choć kobiety stanowią większość, bo około 52% polskiego społeczeństwa, to znacznie mniej licznie niż mężczyźni stawiają się na wybory. Zjawisko to widać zwłaszcza wśród młodych - najnowsze sondaże wskazują, że nawet co druga kobieta w wieku od 18 do 39 lat nie planuje głosować. "Kobiety na wybory", "Cicho już byłyśmy" - akcje mające podnieść frekwencję rosną jak grzyby po deszczu. Czy Lublinianki wybiorą się na wybory?

O opinię w tej sprawie zapytaliśmy same zainteresowane.

- To moje pierwsze wybory w życiu - mówi Wiktoria, rocznik 2004, tegoroczna maturzystka i świeżo upieczona studentka, przedstawicielkę pokolenia Z. - Pójdę na nie, ale nie czuję, że mam na kogo. Nie utożsamiam się z żadną konkretną partią polityczną, wiem tylko na kogo nie chcę zagłosować i że nie pozwolę na to, żeby mój głos przepadł. Moje koleżanki też raczej w większości idą na wybory, ale myślę, że ta frustracja brakiem opcji, którą naprawdę chciałabym z przekonaniem wesprzeć jest nie tylko moim doświadczeniem.

Inne niż "zetki" na sprawę mają spojrzenie urodzone millenialki.

- Podziwiam dzisiejszych licealistów i studentów, naprawdę - opowiada Aśka urodzona w połowie lat 90. - Ja w moich pierwszych wyborach głosowałam jeszcze w liceum, bo się trafiły tuż po osiemnastce i... Nic z tego nie wiedziałam. Polityka była dla mnie trudna, skomplikowana, czułam, że jestem kolokwialnie mówiąc "za głupia", żeby się tym interesować, przytłaczało mnie to bardzo i nudziło. Głosowałam bez zastanowienia tak jak rodzice i już. Dopiero po studiach zaczęłam zadawać sobie pytania i czuć, że realnie mogę mieć wpływ na to, jak Polska - kraj, w którym żyję, który kocham i którego nie chciałabym nigdy musieć opuścić - wygląda.

Aśka zwróciła nam uwagę na pewną lukę pokoleniową.

- Moje babcie, bo chwała Bogu obie nadal żyją, są bardzo zaangażowane politycznie, każda ma swoje sympatie i antypatie, nie wyobraża sobie, że mogłaby nie pójść na wybory. To samo, jak już wspomniałam, najmłodsi wyborcy. Ale my i pokolenie X (urodzeni w latach 70./80., przyp. red) - już niekoniecznie. Na własne uszy słyszałam, jak jeden znajomy na domówce mówił, że on nie głosuje, bo jego "ten cyrk nie obchodzi i dla niego jest ważne tylko, żeby nikt od niego nic nie chciał". Nie mieści mi się w głowie taka krótkowzroczna postawa, ale niestety jest wciąż obecna.

Dlaczego ten patriotyczny obowiązek o wiele lepiej wychodzi seniorom? Zapytaliśmy o to Sławomira Skowronka, dyrektora miejskiego Wydziału Inicjatyw i Programów Społecznych, który na co dzień pracuje z seniorami i na nich skupia swoją uwagę.

- Starsi ludzie nie kwestionują zasadności obowiązku, tylko po prostu sumiennie go wykonują - tłumaczy. - Dla nich sama forma głosowania "na papierze" jest bardziej naturalna, znajoma. Wielu z nich nadal woli opłacać rachunki przychodząc osobiście na pocztę i dostając do ręki pokwitowanie, są we wszelkich biurokratycznych rzeczach bardzo sumienni. To ich sposób na pojmowanie patriotyzmu, szacunku do społeczeństwa, taka współodpowiedzialność za nie.

By zwiększyć frekwencję w nadchodzących wyborach wśród tej grupy coraz częściej pojawiają się oddolne, społeczne lub aktywistyczne akcje w tej sprawie,

- Wiemy, że kobiety mogą wiele - od naszych mam i babć, które nas wychowują, od pracownic budżetówki: pielęgniarek, urzędniczek i nauczycielek, na których barkach stoi nasz kraj, do naszych bliskich sióstr, przyjaciółek i koleżanek, które wspierają nas, okazują nam troskę i opiekują się nami - mówi Dominika Lasota, aktywistka z inicjatywy WSCHÓD, która odpowiedzialna jest m. in. za spot praz plakaty z hasłem “Cicho już byłyśmy”, które pojawiły się w ponad 100 miastach i miejscowościach w całej Polsce, między innymi w Lublinie. - To my, kobiety, jesteśmy ukrytą siłą tych wyborów.

Inną inicjatywą frekwencyjną są "Kobiety na Wybory", które wyodrębniły kilka najczęstszych powodów, dla których panie rzadziej decydują się na wyrażenie swojego głosu. Według nich rzadziej wiedzą na kogo zagłosować, bo polityka mniej ich interesuje, uważają ją za "brudną" i nie chcą się w nią mieszać, udział w wyborach jest dla nich uciążliwy i mają niższe poczucie sprawczości - nie czują, że ich głos ma znaczenie. Tymczasem rzeczywistość jest odwrotna.

- Jako inicjatorki kampanii jesteśmy kobietami o różnych światopoglądach - czytamy na ich stronie. - Mamy różne opinie na temat emerytur, podatków, religii czy aborcji. Każda z nas ma swoje zdanie i dlatego będziemy głosować. Nie odbierajmy sobie prawa do budowania naszej przyszłości - apelują.

Optymistyczna w sprawie frekwencji w niedzielnych (15 października) wyborach jest dr hab. Krystyna Leszczyńska-Wichmanowska, prof. UMCS z Katedry Systemów Politycznych i Praw Człowieka.

- Wyróżniam kilka czynników na to wpływających - tłumaczy. - Pierwszy z nich to po prostu rosnąca od 2018 roku frekwencja w wyborach powszechnych - siłą rzeczy także młodych kobiet pojawia się na nich więcej. Z roku na rok wzrasta świadomość społeczna tej grupy, zwraca się większą uwagę na potrzebę respektowania praw kobiet, również reprodukcyjnych, ale nie tylko. Od kilku lat kobiety stają bardziej świadome swojej sprawczości, a to może przełożyć się na zwiększony udział w wyborach parlamentarnych. Poza tym w tej chwili mamy najwyższą liczbę kandydatek na listach wyborczych zarówno do sejmu, jak i do senatu, aczkolwiek jednomandatowe okręgi wyborcze nie sprzyjają kobietom.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski