Ponad 700 pielgrzymów zadeptanych w drodze do Mekki [WIDEO, ZDJĘCIA]

Do tragedii doszło w dolinie Mina, 5 km od Mekki podczas obchodów hadż, czyli dorocznej pielgrzymki, którą raz w życiu powinien odbyć każdy muzułmanin. Władze szacują, że w tegorocznym hadżdżu bierze udział około dwóch milionów ludzi.

Jak podaje al-Jazeera, powołując się na saudyjską agencję prasową, przeprowadzenie śledztwa nakazał książę Mohamed bin Nayef, przewodniczący komitetu ds. święta Hadż, a rezultaty dochodzenia mają zostać przedstawione królowi Salmanowi, który ma podjąć odpowiednie środki w reakcji na tragedię.

Władze saudyjskie o dopuszczenie do zadeptania się pielgrzymów oskarżył najwyższy przywódca irański ajatollah Ali Chamenei. Jak podaje BBC obciążył on władze Arabii Saudyjskiej moralną odpowiedzialnością za śmierć pielgrzymów. W gronie zabitych jest 95 Irańczyków. Chamenei stwierdził, że w trakcie największego święta muzułmańskiego, na które do Mekki przyjeżdżają miliony wiernych, zabrakło odpowiedniego zarządzania ruchem pielgrzymów.

Do tragedii doszło dokładnie w Minie, położonej 5 kilometrów od Mekki, gdzie odbywa się rytuał rzucania kamieniami w obelisk symbolizujący diabła. Jak informuje al-Jazeera, władze saudyjskie stwierdziły, że ludzie zaczęli się tratować w potwornym ścisku, kiedy dwie fale pielgrzymów napotkały się w jednej z ulic Miny.

To już druga w tym miesiącu tragedia w Mekce, związana z dorocznym świętem islamskim. Dwa tygodnie wcześniej jeden z dźwigów używanych przy pracach wokół Wielkiego meczetu w tym mieście runął na świątynię pełną wiernych. Zginęło wówczas 109 osób.

Hadż jest największym świętem wyznawców Islamu. Do Mekki ściągają wówczas każdego roku nawet dwa miliony wiernych. Od muzułmanina wymaga się, by przynajmniej raz w życiu odbył pielgrzymkę do tego miejsca, o ile go na to stać.