W ubiegłym tygodniu przy ul. Orkana w Lublinie samochód potrącił kota. Nasza Czytelniczka była jedyną osoba, która zatrzymała się, aby udzielić pomocy stworzeniu. - Najpierw zgłosiłam sprawę na policję, potem zostałam skierowana do Straży Miejskiej - opisuje swoje przejścia pani Anna.
- Dostaliśmy zgłoszenie, które od razu przekazaliśmy do schroniska dla zwierząt - mówi Ryszarda Bańka, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Lublinie.
Mijały minuty, a pomoc nie nadchodziła. - Czekałam około godziny - wspomina Czytelniczka. - Kot zdążył już zdechnąć, bo ważniejszą sprawą było zabranie zdechłego gołębia sprzed ratusza, a nie pomoc zwierzęciu, które można było jeszcze uratować.
- Pojawiliśmy się na miejscu tak szybko, jak mogliśmy. Mamy do dyspozycji tylko jedno auto, a tego dnia dostaliśmy siedem zgłoszeń z różnych części miasta - usłyszeliśmy w schronisku dla bezdomnych zwierząt.
Pani Anna jest poruszona sprawą: - Gdybym wiedziała, że będzie to tak wyglądało, sama wzięłabym kota do samochodu i pojechała do najbliższego weterynarza.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?