Pracownicy pasażu w Tesco Lublin skarżą się na zimno

O trudnych warunkach pracy poinformował nas nasz Czytelnik. "Co roku między październikiem a marcem temperatura w naszym miejscu pracy potrafi spaść nawet do 14 stopni Celsjusza. Do tego dochodzi wiatr, który wieje od drzwi. Nie działają kurtyny, nie ma nawiewu ciepłego powietrza. Dogrzewamy się malutkimi piecykami, ale to zupełnie nie pomaga. Dyrekcja lekceważy ten problem, a przecież punkty sprzedaży płacą jej słono za czynsz” – skarży się w e-mailu do naszej redakcji.

Wczoraj pojechaliśmy do hipermarketu Tesco przy ul. Orkana w Lublinie. Wszystkie osoby pracujące w pasażu marketu, z jakimi rozmawialiśmy, też skarżą się na przejmujące zimno.

– Do pracy przychodzę w golfie i swetrze, zakładam też ciepłe rajstopy i skarpety, a i tak czasem dosłownie dygoczę z zimna – skarży się Marta Gospodarek, pracownica stoiska z perfumami.

– Pod koniec zmiany najchętniej siedziałabym w płaszczu albo kurtce, tak jestem zziębnięta – potwierdza Ewelina Lis ze sklepiku obok.

Dyrekcja hipermarketu przyznaje, że problemy z ogrzewaniem pasażu były już rok temu.

– Minionej zimy kilkakrotnie w wyniku niskich temperatur zdarzyły się krótkotrwałe problemy z urządzeniami grzewczymi – tłumaczy Michał Sikora z biura prasowego Tesco Polska. – Były to jednak pojedyncze przypadki, w efekcie których temperatura spadła tylko nieznacznie poniżej norm – dodaje.

W tym roku ma być zupełnie inaczej. – Zrobimy, co w naszej mocy, by wyeliminować podobne przypadki i zapewnić komfort pracownikom pasażu Tesco – deklaruje Sikora.

Sami zainteresowani jednak nie wierzą w te zapewnienia. – Jest październik i już jest nam zimno. Wątpię w to, że sytuacja poprawi się, gdy na zewnątrz będzie jeszcze chłodniej – stwierdza Ewelina Lis.

Do sprawy wrócimy.