Prokuratorskie zarzuty dla ordynatora szpitala przy Kraśnickiej. Miał uporczywie nękać lekarki

Skandal w szpitalu przy Kraśnickiej wybuchł w lutym tego roku, gdy jedna z lekarek z oddziału gastroenterologii poskarżyła się dyrekcji, że była molestowana przez Antoniego W. Błyskawicznie ruszyło wewnętrzne śledztwo. Kiedy okazało się, że o molestowaniu mówią także trzy inne rezydentki ordynator został zwolniony ze szpitala. Na spakowanie się i opuszczenie gabinetu dano mu zaledwie kilkadziesiąt minut.

Sprawą zajęła się prokuratura.

- W czwartek Antoniemu W. przedstawiliśmy cztery zarzuty dotyczące uporczywego nękania rezydentek. Dodatkowo trzy z nich dotyczą też niewłaściwych zachowań seksualnych wobec tych kobiet - informuje Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.

Na czym miałyby one polegać prokuratura nie zdradza ze względu na delikatny i bardzo prywatny charakter prowadzonego postępowania. Nieoficjalnie wiadomo, że rezydentki mówiły o tym, że ordynator obmacywał je, podszczypywał, głaskał, składał propozycje rozwoju zawodowego w zamian za usługi seksualne.

- Antoni W. nie przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia. Zaprzeczył, by czyny opisane w zarzutach kiedykolwiek miały miejsce - dodaje prokurator Rutkowska-Skowronek. - Lekarz mówi, że spotykał się z rezydentkami na terenie szpitala, ale spotkania te miały czysto zawodowy charakter.

Prokuratorzy przeanalizują teraz materiał zgromadzony w tej sprawie i zastanowią się, czy konieczne będzie jeszcze zebranie dodatkowych dowodów. Jeśli nie, jeszcze w maju do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko Antoniemu W. Mężczyźnie będzie grozić do trzech lat pozbawienia wolności.

Antoni w. stanie wkrótce także przed sądem pracy, gdzie domagać będzie się przywrócenia do pracy