Do tragedii doszło w grudniu 2013 r. Gdy 19-letnia Kasia przechodziła przez przejście potrącił ją jadący od strony Lublina samochód. Jego kierowca zatrzymał się na moment, ale potem uciekł. Dopiero kilka dni później mundurowym udało się zatrzymać Witolda B., policjanta z komendy w Łęcznej. Trzy miesiące po wypadku na policję zgłosiła się jego żona, Monika B. Przyznała, że w tragicznym dniu siedziała na miejscu pasażera.
We wtorek zakończył się ich proces. Prokuratura za spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia (grozi za to do 12 lat pozbawienia wolności) domaga się dla Witolda B. 5 lat więzienia, 15 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny ofiary oraz 2 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanych w wypadkach. Były policjant otrzymałby także 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
– Witold B. był policjantem. Miał bronić, chronić i pomagać ludziom. W dniu wypadku zaprzeczył wszystkim tym wartościom - podkreślał w mowie końcowej prokurator Arkadiusz Stańczyk.
Adwokat Witolda B. wnioskowała o uniewinnienie jej klienta od zarzutu spowodowania wypadku, bo nie ma dowodu, że Kasia nie wtargnęła na przejście. – Nie ma dowodów, że szła szybko lub biegła ani dowodów, że szła powoli – podkreślała mec. Anna Lewandowska.
Prokuratura chce żeby Monika B. za utrudnianie śledztwa została skazana na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz dwa tys. zł grzywny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?