Przed trzema tygodniami Hampel obchodził 40-te urodziny i nie mógł być zadowolony ze swojej jazdy w pierwszych meczach sezonu. W trzech spotkaniach zdobył zaledwie 13 punktów w 14 wyścigach. Szukając rozwiązania problemów przesiadł się na silnik od Flemminga Graversena i na sprzęcie nowego tunera zanotował rewelacyjne wyniki. W Toruniu zdobył 12 punktów, potem z kompletem punktów wygrał ćwierćfinał IMP, a w starciu z Unią Leszno dołożył do dorobku drużyny 14 punktów.
- Wydaje się, że wszystko zaczyna być dobrze poukładane i funkcjonuje. Łatwiej mi się jeździ, dużo pewniej i to mobilizuje do kolejnych startów – stwierdził po spotkaniu na antenie Eleven Sports.
Hampel tonuje jednak radość lubelskich kibiców i osób, które już dzisiaj zakładają na szyje żużlowców Motoru złote medale. - Pracujemy nad tym, żeby tak się stało, ale przed nami jeszcze wiele dużo trudniejszych meczów. Nie popadamy więc w hurraoptymizm, bo zdajemy sobie sprawę, że z tygodnia na tydzień może się to zmienić. Czujemy jednak, że jesteśmy dobrym i mocnym zespołem. Mamy dobrą atmosferę w drużynie i mimo problemów kadrowych radzimy sobie, jak możemy. Ale przed nami jeszcze daleka i bardzo trudna droga – podkreśla Jarosław Hampel.
Motor w dwóch ostatnich meczach jechał bez Dominika Kubery, który leczy się po upadku w starciu z Włókniarzem Częstochowa. Do następnego meczu lublinianie mają dwa tygodnie. - Mam nadzieję, że wtedy będę już gotowy. Muszę jednak jeszcze dojść do zdrowia. Wprawdzie wyglądam całkiem dobrze i z ruchowością jest w porządku, to pod spodem wszystko mi doskwiera i potrzebuję czasu – powiedział Kubera przed kamerą Eleven Sports.
Wygrana w Toruniu zrobiła wrażenie na ekspertach, ale rozmiary zwycięstwa z Unią Leszno jeszcze bardziej zadziwiły. Goście po siedmiu wyścigach przegrywali 9:33, a z Lublina wyjechali z porażką różnicą 26 punktów.
- Kolejny raz chcieliśmy zaryzykować z przełożeniami i poszliśmy ekstremalnie. Narzuciłem drużynie, żeby poszli w tę stronę, ale niestety, dwie pierwsze kolejki pokazały, że te przełożenia kompletnie nie pasowały i nie liczyliśmy się. Czasami tak jest, że chcesz ryzykować, a nie wychodzi. To dla nas dobry zimny prysznic – oceniał trener „Byków”, Piotr Baron.
Dla Leszna najwięcej punktów wywalczył Janusz Kołodziej (10), ale i on na początku meczu miał problemy ze znalezieniem właściwych ustawień. - Mecz się skończył, ale właściwie dalej nic nie wiemy. Od początku mocno się gubiliśmy i nadal nie wiemy, o co chodzi. Warunki torowe się zmieniły i poszliśmy w złą stronę z ustawieniami. Ciężko jest połączyć start z trasą. Dużo komplikacji, a chłopaki z Motoru pokazali, jak się jeździ w Lublinie. Pojechali fajnie i są naprawdę silni – przyznał Janusz Kołodziej.
Lubelska drużyna po pięciu meczach ma na koncie pięć zwycięstw i jako jedyna w PGE Ekstralidze nie straciła punktów. 20 maja przeciwnikiem Motoru będzie na wyjeździe beniaminek, Ostrovia Ostrów.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?