O występy obydwu tych znakomitych tancerek i choreografek upominałem się przed dwoma laty, w recenzjach z lubelskiego finału Polskiej Platformy Tańca. Co prawda Iwona Olszowska nie mogła w nim wziąć udziału, jako że była jurorką w owym przeglądzie, ale dlaczego nie było w nim realizacji Anny Haracz – do dziś pozostaje dla mnie tajemnicą. Czekałem zatem na ich występy, ale – prawdę mówiąc – nie spodziewałem się, że zobaczę je we wspólnej realizacji. Powiem więcej: mając na uwadze odrębność ich poszukiwań twórczych, takie zdarzenie wydawało mi się nadzwyczaj mało prawdopodobne. A jednak realizacja taka powstała i jest to dzieło wybitne.
„Przenikanie” to poetycka opowieść o źródłach harmonii i nieustannym jej poszukiwaniu. Twórczynie spektaklu badają, w jaki sposób natura adaptuje do swoich potrzeb środowisko, w którym się rozwija, i za pomocą tańca, ruchu, dźwięku, obrazu oraz teatralnej metafory ukazują ów proces. Jest to także głęboko analityczna – co nie znaczy jednak: beznamiętna – refleksja nad relacjami człowieka z przyrodą. Ujmowanymi wszakże odmiennie niż czynią to ekolodzy o skrajnych poglądach; nie na zasadzie opozycji lub zgoła konfliktu, lecz symbiozy, w której obydwie ze stron mają coś do zaoferowania. A owa refleksja jest tu przedstawiona nie w stylu natrętnej publicystyki czy kaznodziejskiej retoryki, ale w formie dopracowanego w każdym szczególe, fascynującego wizualnie spektaklu, wykonanego na najwyższym poziomie artystycznym.
Już tylko to, co napisałem powyżej wystarczyłoby, do uznania „Przenikania” za realizację ważną i znaczącą, ale jest tu coś więcej. Ten spektakl pozwala widzowi pójść znacznie dalej. Kieruje myśl ku jońskim filozofom przyrody. Zwłaszcza zaś – Empedoklesowi, który prazasadę świata (archḗ) widział w czterech elementach: wodzie, ziemi, ogniu i powietrzu. Żywioły owe w absolutnej miłości tworzą homogeniczną jedność, przez niezgodę (vel nienawiść) zaś ulegają rozdzieleniu. „Miłością” nazywał myśliciel zasadę wszelkiego gromadzenia się i syntezy, natomiast „Nienawiścią” – zasadę podziału zachodzącego w zjawiskach przyrodniczych. Taniec Anny Haracz i Iwony Olszowskiej jest fenomenalnym, doskonałym „przekładem” owej ontologicznej koncepcji na język ruchu. Oddaje jej istotę lepiej niźli rozwlekły traktat filozoficzny. Są w tym tańcu obecne zarówno synteza, jak i podział; współpraca i opozycja, jedność i wielość. Pokazane bez dosłowności, ale w sposób bardzo wyrazisty i doskonale czytelny. W tańcu współczesnym filozoficzne inspiracje dla twórców i takież asocjacje u widzów nie są czymś niespotykanym. Sanna Kekäläinen w spektaklu „Bestia – Książka w pomarańczowym namiocie”, nawiązując do myśli Jacquesa Derridy, wykreowała osobliwą przestrzeń hauntologiczną, w której rozgrywała się jej realizacja. Była to jednak przestrzeń zamknięta; widz pozostawał jej zewnętrznym obserwatorem. W „Przenikaniu” jest inaczej. Świat Haracz i Olszowskiej jest światem „zachłannym”, wciąga widza z siłą nieomal hipnotyczną. A pojawiające się refleksje nie są refleksjami chłodnego obserwatora, lecz czynnego uczestnika spektaklu. Zaiste niewielu jest twórców potrafiących zbudować tak autentyczną i silną relację z widzem. Takie doznania zapamiętuje się na zawsze.
I na koniec – jeszcze jedna kwestia. Wspólna realizacja Anny Haracz i Iwony Olszowskiej przekonuje, że rzeczy z pozoru niemożliwe mogą się jednak wydarzyć. Proszę zatem o kolejną. Wiem, że program tegorocznych Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca został już ułożony i „dopięty”, ale może udałoby się wpisać doń jeszcze „Przenikanie”. Jest to bowiem spektakl, który powinien poznać każdy miłośnik tańca współczesnego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?