Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rajd Mongol Rally: Bracia z Lublina wyruszają do Mongolii

Kamil Kudyba
Ta wysłużona fiesta musi przejechać prawie 10 tys. km
Ta wysłużona fiesta musi przejechać prawie 10 tys. km Archiwum
Start w Mediolanie, a meta w Mongolii. Prawie 10 tys. km do przejechania w samochodzie, nieprzystosowanym do takiej trasy, a w razie jakichkolwiek awarii - jesteś zdany tylko na siebie... Na taki wyczyn zdecydowali się dwaj bracia z Lublina. Oni i prawie 400 innych drużyn startujących w tegorocznej edycji Mongol Rally.

Zasady rajdu są proste, bo nie ma ich wiele. Pierwsza przypomina, że organizatorzy nie zapewniają żadnego wsparcia i uczestnicy na trasie są zdani tylko na siebie.

- Macie prawo pokonywać trudności w każdy możliwy sposób, legalny czy nie. Tak czy inaczej będziecie musieli sobie radzić. Ideą Mongol Rally jest, żebyście mogli opowiedzieć ciekawe historie, kiedy dojedziecie do mety - czytamy na oficjalnej stronie rajdu. Oprócz tego każda ekipa ma zebrać minimum 1000 funtów, które zostaną przekazane na cele charytatywne.

- To nie jest żaden wyścig, a raczej zabawa i prawdziwa przygoda. Celem jest sama podróż - mówi Marcin Potepski, lublinianin na stałe mieszkający w Edynburgu, który razem z bratem Bartoszem wybrał się na ten rajd. To jedyni Polacy biorący udział w Mongol Rally.

Lublinianie wystartują z Mediolanu. Wybrali tak zwaną trasę południową, prowadzącą m.in. przez Turcję, Iran, Turkmenistan, Kirgistan oraz Rosję.

- Trasy musieliśmy wyznaczyć sobie sami. Ta, którą my pojedziemy, jest jedną z trudniejszych. Na dodatek nie możemy korzystać z żadnego GPS-u ani innej nawigacji. Tylko ze starych, dobrych map. Takie są zasady - dodaje Marcin.

Zasady uczestnictwa regulują też, jakim autem można się poruszać. Nie ma mowy o solidnych, niezawodnych terenówkach. Samochód nie może mieć więcej niż 10 lat, a pojemność silnika nie może przekraczać 1,25 l.

- Dlatego też pojedziemy starym fordem fiesta z 2001 r. Auto ma swoje wady, ale wierzymy, że większą część trasy uda nam się przejechać. A jeśli rozsypie się nam gdzieś na pustkowiu, to dokończymy rajd na osiołkach albo wielbłądach. Tak czy inaczej na metę na pewno dotrzemy - stwierdza Marcin.

Rajd startuje w sobotę, 24 lipca. Kurier będzie śledził podróż Marcina i Bartosza i relacjonował ją w miarę możliwości na bieżąco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski