W sobotnim spotkaniu z Janowianką, Lublinianka miała trzy punkty w kieszeni po trafieniu Stefana Kucharzewskiego w 28 minucie. Miała je, ale tylko do 85 minuty... Wtedy bowiem pewnych siebie gospodarzy ukarał Piotr Bielak, zdobywając wyrównującą bramkę.
- To był dziwny mecz. Powtórzyła się nam sytuacja z ubiegłego sezonu, gdy przegrywaliśmy często w końcówkach, mimo że wcześniej mieliśmy więcej z gry. Ale tak to jest, gdy się nie wykorzystuje 100-procentowych sytuacji. Mieli je Góral, Kucharzewski czy Sebastianiuk. Żaden nie był w stanie strzelić - komentuje Grzesiak.
- Zaczęliśmy grać w pewnym momencie zdecydowanie zbyt radosny futbol. Chłopcy zbytnio się rozochocili, za bardzo chcieli strzelać gole, wszyscy ruszyli do ataku, aż nagle poszła jedna kontra i zrobiło się 1:1... - dodaje szkoleniowiec.
Tak naprawdę jednak remis urządza i jedną, i drugą ekipę. Dla Lublinianki to w końcu kolejny nieprzegrany mecz (wiosną już ósmy) oraz oddalenie się od strefy spadkowej. Janowianka natomiast nie ma prawa nie cieszyć się z oczka wywalczonego na tak trudnym terenie.
- Jesteśmy oczywiście zadowoleni. Mogliśmy już w pierwszej połowie przegrywać 0:3. Na pewno spotkanie nie przebiegało po naszej myśli, choć w końcówce mogliśmy nawet strzelić na 2:1 - uśmiecha się Tadeusz Rząd, kierownik drużyny z Janowa.
Goście są oczywiście obecnie w gorszej sytuacji od lublinian, jednak tragicznie nie jest i wciąż są bliżej utrzymania niż spadku. W przypadku Lublinianki natomiast istnieje minimalne ryzyko degradacji. W pozostałych czterech meczach piłkarze z Wieniawy potrzebują po prostu grać poprawnie, aby zachować ligowy byt, a nawet więcej, uplasować się w górnej połówce tabeli.
- Przed tą rundą wydawało się nierealne, że możemy być wyżej od ósmego miejsca. Teraz jednak jest to całkiem prawdopodobne. Mamy jeszcze cztery mecze, z czego dwa u siebie. Myślę, że zdobędziemy jeszcze kilka punktów - prorokuje Grzesiak.
- Za nami kolejne nieprzegrane spotkanie, co cieszy, bo zdobywamy oczka z dużą regularnością - kończy trener.
W środę ekipę z Lublina podejmuje Orion. Jeśli lublinianie wywiozą z Niedrzwicy zwycięstwo, wyprzedzą swoich weekendowych rywali w tabeli. To scenariusz, który jeszcze w zimie wydawał się być z kategorii science fiction, bowiem Orion zajmował drugie miejsce.
Lublinianka - Janowianka 1:1 (1:0)
Bramki: S. Kucharzewski 28 - Bielak 85
Widzów: 200
Lublinianka: Górski - Farotimi (70 Bartyzel), Zieliński, Paździor, Łysek - Borowski, Sobiech, Sebastianiuk, Martyniak (60 Oszast) - S. Kucharzewski (68 Josicz), Góral (90 Krupski). Trener: Zbigniew Grzesiak.
Janowianka: Drelich - Oczkowski, Sobótka, Sarowski, P. Sadowski - Gajewski (70 Kamiński), T. Sadowski, Duda (46 Mierzwa), Bajgierowicz - Bielak, Pietrzyk. Trener: Andrzej Wachowicz.
Pierwszy raz
Co ciekawe, 1:1 z Janowianką było pierwszym remisem Lublinianki tej wiosny. Do tej pory lublinianie wygrali siedem razy i ponieśli trzy porażki. Kilkakrotnie byli jednak bardzo bliscy remisu. Już na początku rundy wiosennej utarło się przeświadczenie o graczach z Wieniawy jako drużynie, która świetnie radzi sobie w końcówkach. I tak było choćby w starciach z Unią Bełżyce czy Cisami Nałęczów, gdy lublinianie strzelali zwycięskie gole w samych końcówkach. W innych spotkaniach podopiecznym trenera Zbigniewa Grzesiaka także udawało się zwyciężyć rywali w decydujących fragmentach, choć wtedy były to tylko ciosy dobijające. Na 2:0 w doliczonym czasie gry strzelali choćby Grzegorz Góral z Huraganem czy Patryk Celing tydzień temu w Piotrowicach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?