Inspektorzy sanepidu stwierdzili, że cała żywność nadaje się jedynie do utylizacji. Wszystkie opakowania zostały pokryte sadzą, która dostała się do sklepu przez system wentylacyjny. Popsuła się także żywność z lodówek. Po wybuchu sklep był pozbawiony prądu przez około sześć godzin.
- Kontrolę przeprowadziliś-my na wniosek prezesa LSS. Fir-ma zadbała o to, żeby żaden z tych środków spożywczych nie został wprowadzony do obrotu - podkreślała Irmina Nikiel, szefowa lubelskiego sanepidu. - To niezwykle odpowiedzialne zachowanie. Pracownicy mieli świadomość, że oferowane artykuły są nieprzydatne - dodała.
Ci, którzy byli w sklepie podczas wybuchu, twierdzili, że zadymienie lokalu było tak duże, że uniemożliwiało widoczność.
Sprawca wybuchu, Andrzej R., nadal znajduje się w szpitalu w stanie ciężkim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?