Psy, z których zostały żywe szkielety potrzebują pomocy

Do Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege napływa zgłoszenie o zwierzętach przetrzymywanych w skandalicznych warunkach, w jednej z miejscowości pod Lublinem, w okolicy Garbowa. Na przysłanym zdjęciu: duży pies, przywiązany do drzewa, wokół niego ani budy, ani żadnego schronienia. Wygląda tak, że można na nim policzyć wszystkie kości. A 40-centymetrowy łańcuch uniemożliwia mu jakikolwiek ruch. W nocy są już przymrozki. Pomimo złej sytuacji, fundacja decyduje się interweniować. Gdy wolontariusze dojeżdżają na miejsce, z trudem opanowują łzy. Choć widzieli niejedno, a na wsi sytuacja zwierząt pozostawia wiele do życzenia, to taki widok, że pies ledwo trzyma się na nogach, zdarza się nieczęsto.

- Pies był skrajnie wygłodzony, wręcz na granicy przeżycia, do takiego stanu musiał dochodzić bardzo powoli – nie ma wątpliwości Marta Włosek z Fundacji Ex Lege – Gdy przyjechaliśmy, prawdopodobnie pod wpływem zainteresowania sąsiadów, był wprawdzie już uwolniony z łańcucha, ale wyglądał tragicznie.

Na miejscu okazało się, że na posesji przebywał inny drastycznie zagłodzony pies i szczenię. – Było ono w trochę lepszym stanie, choć również wychudzone, niestety nie udało się nam uzyskać od właścicielki żadnej dokumentacji medycznej zwierząt – mówi Marta Włosek.

Sprawa została zgłoszona policji, a psy Kuba, Bambo i Herman trafiły do kliniki. Są w ciężkim stanie. Fundacja Ex Lege prosi o wpłaty i o domy tymczasowe dla psiaków. – Naszym podopiecznym potrzebna jest pomoc w pokryciu kosztów leczenia, a potem - w psychicznym dojściu do siebie. Temu właśnie służą domy tymczasowe, w których skrzywdzone zwierzę ma szansę przekonać się, że człowiek może też oznaczać coś dobrego – apeluje Marta Włosek.

Potrzebna jest także pomoc rzeczowa: dobra jakościowo karma sucha i mokra, obroże przeciw pasożytom czy legowiska.