Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin: Strzelają do kotów i są zupełnie bezkarni

Marcin Koziestański
Do kliniki przy Lubelskim Centrum Małych Zwierząt często przywożone są koty, w których ciałach odnajdywane są resztki śrutu
Do kliniki przy Lubelskim Centrum Małych Zwierząt często przywożone są koty, w których ciałach odnajdywane są resztki śrutu Anna Kurkiewicz
Do klinik coraz częściej przywożone są postrzelone koty. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą 2 lata więzienia.

W niedzielę nieznany sprawca na Ponikwodzie postrzelił w brzuch kota. - Śrut przeszedł przez wszystkie powłoki, kotka jest po operacji, ma usuniętą część jelit, ale nie wiadomo, jak będzie dalej - opowiada pani Anna, właścicielka zwierzęcia. - U weterynarza powiedziano mi, że jest bardzo dużo takich przypadków. Sprawcy są z reguły nieznani, więc trudno o ukaranie za takie bestialstwo - dodaje pani Anna.

Dużo postrzelonych kotów trafia do Fundacji Felis, która zajmuje się bezdomnymi zwierzętami. - Odkrywamy u nich obecność śrutu. Wykrywamy to przeważnie podczas rutynowych badań. Niestety, w ostatnim czasie to dość powszechne zjawisko - wyjaśnia Katarzyna Drelich, założycielka Fundacji Felis.

Jej słowa potwierdza Magdalena Nalepa, weterynarz z Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt. - Koty nie okazują bólu. Nawet, gdy zostaną zranione, to ich właściciele często o tym nawet nie wiedzą. W wielu przypadkach rana sama jest w stanie się zagoić - przekonuje Nalepa. Gdzie najczęściej ranione są zwierzęta? - Nie ma reguły, znajdujemy śrut w łapkach, kręgosłupie czy klatce piersiowej - wylicza Nalepa.

Według Katarzyny Drelich, do przypadków postrzeleń dochodzi przeważnie w dzielnicach z dużą ilością domków jednorodzinnych. - Koty przechodzą przez ogrodzenia do sąsiednich podwórek. Wchodzą na samochody czy załatwiają potrzeby na grządki z kwiatami i warzywami. Niektórym to się nie podoba i przemocą próbują przegonić intruzów - tłumaczy Drelich.

- Policja jest bezradna, bo zwierzęta przeważnie postrzelone są z wiatrówek, a wtedy sprawców trudniej znaleźć - dodaje Drelich.

- Do posiadania wiatrówek nie potrzeba zezwoleń, dlatego w przypadkach postrzelenia zwierząt nie możemy korzystać z imiennego spisu posiadaczy broni - wyjaśnia Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. - Jednak, gdy sprawa jest do nas zgłoszona, przesłuchujemy świadków, sprawdzamy nagrania z monitoringu i szukamy sprawców postrzelenia - dodaje.

Fijołek zapewnia również, że jeśli mieszkanka Ponikwody zgłosi zawiadomienie na policję, mundurowi na pewno zajmą się tą sprawą.

Za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem grozi do 2 lat pozbawienia wolności. W ostatnim czasie boleśnie przekonał się o tym Ryszard J. W lipcu ub.r. sąd w Lublinie skazał go za zastrzelenie kota sąsiadów na karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski