Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sobczak o dymisji prezesa PLL: - Byłem zaskoczony zwolnieniem Muszyńskiego

Małgorzata Szlachetka
Jacek Sobczak
Jacek Sobczak Jacek Babicz
Miasto Lublin jest większościowym udziałowcem spółki PLL. Ma trzech przedstawicieli w 6-osobowej Radzie Nadzorczej. Jednak w środę o przyczynach odwołania szefa portu nie chcieli rozmawiać ani prezydent Krzysztof Żuk, ani jego zastępca i członek Rady Nadzorczej PLL Stanisław Kalinowski. Z Jackiem Sobczakiem, przewodniczącym Rady Nadzorczej Portu Lotniczego Lublin, rozmawia Małgorzata Szlachetka.

Czy decyzja o odwołaniu prezesa PLL Grzegorza Muszyńskiego jest związana z przedstawieniem przez zarząd spółki planu finansowego na lata 2013-2022?
Wniosek o odwołanie złożył Marek Dietl, reprezentant miasta Lublin w Radzie Nadzorczej PLL. Argumentował, że przedstawiony plan finansowy jest niekorzystny dla akcjonariuszy, a droga do zwrotu zaangażowanego kapitału jest długa i oparta na kruchych podstawach. Mówił, że plan zakłada, iż w 2022 r. rentowność lotniska osiągnie 6 proc. Akcjonariusze mieliby cały czas dopłacać do lotniska, co nie gwarantuje im finansowego bezpieczeństwa.

Czy wniosek był zaskoczeniem?
Dla mnie był zaskoczeniem. Nie było go w porządku obrad. Zmiana została wprowadzona na prośbę Marka Dietla. Ja uważam, że Grzegorz Muszyński bardzo dobrze się sprawdził na tym stanowisku. Drobne wpadki, o których pisała prasa, zostawiam na marginesie.

Czy nie można było zaczekać kilku miesięcy do końca kadencji prezesa Muszyńskie-go? Wówczas nie byłoby konieczności zapłacenia mu prawie 400 tys. złotych z tytułu klauzuli o zakazie konkurencji.
To nie jest pytanie do mnie, ponieważ ja osobiście byłem za tym, aby prezes Grzegorz Muszyński dokończył swoją kadencję i pozamykał wszystkie sprawy. Ale ład korporacyjny jest święty, a miasto Lublin ma w radzie większość i około 70 proc. akcji spółki. Głos miasta Lublin jest więc dominujący. Niech pani jednak ode mnie nie wymaga odpowiedzi na pytanie, czy odwołując prezesa por-tu rada popełniła błąd.

Dlaczego w ogóle zapis o zakazie konkurencji z tak wysoką kwotą znalazł się w jego kontrakcie, skoro najbliższy port pasażerski jest w Rzeszowie?
Obszar konkurencyjności może być o wiele szerszy i dotyczyć np. inwestycji lub różnych form działalności gospodarczej okołolotniskowej. Wprowadzenie takiego zapisu było warunkiem Grzegorza Muszyńskiego, chciał uniknąć sytuacji bycia przedmiotem nacisków politycznych. Te 400 tys. zł miały być zabezpieczeniem przed błahymi przyczynami odwołania. Udało się, bo nic nie zakłóciło realizacji inwestycji. Zresztą w dniu odwołania prezes Muszyński zadeklarował, że nie chce dostawać pieniędzy za darmo i może pełnić funkcję doradcy portu. Uważam, że nie jest to zbyt wygórowana cena za zyski, jakie zapewnił spółce. Dobrzy menadżerowie powinni być tak zabezpieczani i to dziś standard.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski