Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Parys Junior: Nie wyobrażam sobie jak to jest nie jeździć

Krzysztof Nowacki
Ze sportami motorowymi jest za pan brat odkąd skończył cztery lata. Wtedy trener musiał przyczepiać specjalne klocki do pedałów, żeby mógł ich dosięgnąć. Teraz 16-letni Piotr Parys Junior wygrywa wyścigi z doświadczonymi kierowcami.

Będziesz drugim Robertem Kubicą?
Robert jest wybitnym kierowcą, jednym z najlepszych na świecie. Ale poszedł inną drogą, od razu wybrał Formułę. Mnie bardziej kręcą samochody. Są bezpieczniejsze, lepiej się w nich czuję i mam z nimi styczność na co dzień. Starty w Formule 1 były moim marzeniem z dzieciństwa, ale patrząc realnie, trudnym do spełnienia. Moim celem jest wystartowanie w Porsche Supercup i tam odnoszenie sukcesów, a w przyszłości jazda w serii DTM, bo to są najbardziej prestiżowe wyścigi samochodowe.

Denerwują cię takie porównania?
Nie, są dla mnie dużym zaszczytem. Porównania do tak wybitnego kierowcy to dla mnie wielki komplement.

Zaczęliśmy rozmowę od Roberta Kubicy, ponieważ podobnie jak on, zacząłeś przygodę ze sportami motorowymi od kartingu. Słyszałem, że właściwie przypadkowo?

Pierwszy kontakt ze sportem motorowym miałem w wieku czterech lat, na amatorskim torze kartingowym w Lublinie. Prowadził go mój pierwszy trener, Kuba Jankowski. To on opowiedział mi o tym sporcie i wszystkiego mnie nauczył.

Ale wtedy nawet nie dosięgałeś do pedałów?
Byłem za mały, żeby jeździć samodzielnie, więc zaczynałem na kolanach u Kuby. Potem do pedałów przyczepiali mi kwadratowe, drewniane klocki, żebym mógł do nich dosięgnąć. I jeździłem, ledwo co widząc zza kierownicy. W wieku siedmiu lat podjąłem decyzję, która przesądziła praktycznie o całym moim życiu. Postanowiłem, że chcę się ścigać i podporządkować temu wszystko, co robię. Brzmi to śmiesznie, bo miałem zaledwie siedem lat, ale rozpocząłem starty w Holandii, gdzie jeździłem przez dwa lata. Potem zacząłem startować także we Włoszech i w Polsce. U nas nie mogłem wcześniej startować, bo licencję można uzyskać najwcześniej w wieku ośmiu lat.

I właściwie od zabawy natychmiast przeszedłeś do poważnego treningu w Holandii?
Było ciężko, ale to kochałem. Tak naprawdę nie wiem, jak to jest nie jeździć. Nie mam porównania, jak wygląda życie normalnego dziecka, które kończy lekcje i ma cały dzień wolny. Ale nie żałuję tej decyzji. Wyścigi są teraz całym moim życiem.

Nie miałeś chwil zwątpienia, młodzieńczego buntu?
Od początku był ze mną tata, który jeździł na każde zawody i on mnie motywował. Były chwile, że chciałem to wszystko zakończyć, ale rodzina powtarzała mi, żebym się nie poddawał. Pomagali mi i wspierali. Gdyby nie oni, to pewnie już kilka razy kończyłbym ze sportem. Na szczęście przemówili mi do rozsądku.

Czasem musieli cię zmuszać do treningów?
Zmuszać, to złe słowo. Bardziej pasuje; motywowali, np. po nieudanych zawodach. Byłem dzieckiem i czasami tego wszystkiego było dla mnie za dużo, czasem pewnych rzeczy nie rozumiałem i nie byłem do nich przyzwyczajony. Z wiekiem uczyłem się właściwego podejścia do sportu.

Jest wiele przykładów, gdy rodzic opiekuje się dzieckiem-sportowcem. Ale często różnie bywa z tymi relacjami. Między tobą a ojcem nie dochodziło do konfliktów?
Zawsze podzielaliśmy wspólną opinię, że najważniejsze to jeździć. Wszystko robiliśmy razem i jemu najwięcej zawdzięczam. Oczywiście, że były kłótnie, szczególnie, gdy coś poszło nie tak. Ale tego wszystkiego musieliśmy się nauczyć. Razem wygrywać i razem przegrywać. Uczyliśmy się wyciągać wnioski, a sport motorowy, to znakomita szkoła życia.

A miałeś już okres przysłowiowej „sodówki”?
Nie zaprzeczę, że kiedyś tak. Po kilku latach startów w kartingach, coś takiego się pojawiło. Ale chyba każdemu coś takiego w którymś momencie się przydarzyło. Szybko jednak zostałem sprowadzony na ziemię. Gdy tylko zaczynałem gwiazdorzyć, natychmiast miałem problemy z ukończeniem wyścigu lub pojawiało się niebezpieczeństwo, że coś mi się stanie. Szybko schodziłem więc na ziemię. Natomiast ja co roku zmieniam kategorię wyścigów, więc co roku jestem nowy, najmłodszy i nie ma prawa mi odbijać „sodówka”. Skoro jestem najmłodszy i wszystko jest dla mnie nowe, to jestem raczej przestraszony i nie kozaczę.

Sport motorowy wymaga spokoju, rozwagi, analitycznego myślenia. W krótkim czasie trzeba przepracować mnóstwo danych.
Sport motorowy uczy szybkich decyzji. Uczy myślenia i trzeba działać inteligentnie, żeby prawidłowo dobierać strategię podczas wyścigu. Przy równym poziomie zawodników myślenie i koncentracja, z którą miałem kiedyś problemy, odgrywają ważną rolę. Przed startem jedni lubią się wyciszyć, ja natomiast wolę być pobudzony. Wtedy najlepiej mi się jeździ.

Gdy podjąłeś decyzję, że kończysz z kartingiem i zaczynasz stary w wyścigach samochodowych, to nawet nie umiałeś jeszcze prowadzić auta.
Pół roku przed pierwszymi zawodami nie umiałem nic zrobić. Miałem problemy z ruszaniem, kompletnie nie umiałem zmieniać biegów, nie radziłem sobie z hamowaniem i z wysprzęglaniem. Nauczyłem się panowania nad autem, wyprowadzania go z poślizgu. Wspólnie z trenerem, Tomkiem Płaczkiem wykonaliśmy w zimie ogromną pracę, a wiosną startowałem już w zawodach. Z gościa, który nie umie ruszyć, stałem się kimś, kto wygrał puchar Kia LOTOS Cup! Wszystko po zaledwie kilku miesiącach. To, czego wtedy się nauczyłem, przekłada się teraz na moje bezpieczeństwo na torze. W trudnych sytuacjach wiem, jak się zachować i dzięki temu unikam poważnych wypadków.

Masz już prawo jazdy?

Nie, ale zamierzam zdawać na kategorię B1. Niewiele co prawda mi to da, ale lepiej je mieć. Poza tym później łatwiej będzie mi zdać już na normalną kategorię.

Obawiasz się tego egzaminu? Plac manewrowy, to coś innego niż tor wyścigowy?
Łatwo nie będzie, bo ja nauczyłem się jazdy sportowej. Zaczynając od pozycji za kierownicą, przez pracę rąk na kierownicy, po hamowanie. Mam jednak nadzieję, że nie będę miał problemów z jazdą.

Na ulicy też będziesz lubił przycisnąć pedał gazu?
Mam się gdzie wyżyć i nigdy nie brakowało mi adrenaliny. Na ulicy nie będę szukał dodatkowych wrażeń. Będę się starał nie przeginać.

Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na szkołę i naukę?
Nauka była i jest dla mnie bardzo ważna. Chciałbym zdać maturę, pójść na studia i uzyskać wyższe wykształcenie. Nie ukrywam, że od początku moich startów było ciężko pogodzić sport i naukę. Zaległości w szkole zaczęły się już gdy rozpocząłem wyścigi na torze kartingowym. Zawsze jednak staram się nadrabiać materiał. Chodzę na dodatkowe zajęcia i dlatego wybrałem Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Wielkiego w Lublinie, które daje mi możliwość indywidualnego toku nauczania. Szkoła rozumie moje pasje i wspiera mnie. Nauczyciele pozwalają mi zaliczać egzaminy w innych terminach. Część lekcji mam z moją klasą, inne podczas indywidualnych spotkań z nauczycielem. I wtedy przerabiam najwięcej materiału, bo pracujemy nad konkretnymi tematami.

Czyli między startami w kolejnych zawodach twój czas pochłania intensywna nauka?
Trudno ruszyć dalej z materiałem, np. z matematyki, jeśli nie zna się podstaw. Okres między zawodami jest dla mnie najtrudniejszy. Zwłaszcza, jak zbliża się koniec roku szkolnego, bo wtedy naprawdę na nic nie mam czasu. Muszę pozaliczać przedmioty, pozdawać egzaminy, a jednocześnie cały czas przygotowuję się do zawodów. Symulator wyścigów oraz ćwiczenia siłowe pochłaniają mi mnóstwo czasu. Codziennie.

Wyścigi na torze kartingowym rozpocząłeś w wieku, w którym w Polsce nie mogłeś jeszcze uzyskać licencji. Zostałeś najmłodszym międzynarodowym mistrzem Polski w kategorii KF Junior. W 2014 roku byłeś najmłodszym zawodnikiem w pucharze Kia LOTOS Race i wygrałeś cały cykl zawodów. Teraz jesteś najmłodszy w gronie ścigających się w Pucharze Porsche i wygrałeś dwie pierwsze rundy tegorocznej serii. Wiek jest twoim atutem?
Z jednej strony nie mam prawa być lepiej przygotowany od kogoś, kto ma 20 lat i również pracuje nad sobą. Fizycznie jest to niemożliwe. I to jest minus młodego wieku. Ale plusem jest to, że nie odczuwam takiej presji na wynik. Nie stresuję się, że jeżdżę szósty sezon, a jakiś małolat przyszedł i już osiąga moje czasy. Nie jest dla mnie wstydem przegrać z doświadczonym zawodnikiem, który jest topowym kierowcą i w wyścigach startuje już wiele lat. Mam prawo z nim przegrać, bo mam dopiero 16 lat. Dla niego przegrana ze mną jest dużą porażką, a wygrana niewielkim sukcesem, bo w końcu pokonał tylko nastolatka. Niestety, z racji młodego wieku nie mogę startować we wszystkich zawodach. Ale mam perspektywy i wiedząc, co już osiągnąłem, mogę wybrać najlepszą dla siebie drogę dalszego rozwoju.

Jak na twoje wyścigi samochodowe patrzą rówieśnicy?

Nie wszyscy rozumieją to, co robię. Niektórzy się śmieją, bo tak naprawdę nie wiedzą, ile pracy muszę włożyć w przygotowania do zawodów, ile kosztuje mnie to poświęceń i wyrzeczeń. Są też jednak osoby, które mi gratulują, chwalą i doceniają mój wysiłek. Uważam, że każdy powinien mieć jakąś pasję i sam bardzo szanuję osoby, które bezgranicznie potrafią się czemuś bezgranicznie poświęcić w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski