Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W finale PGNiG Pucharu Polski piłkarzy ręcznych Azoty Puławy przegrały w Kaliszu z PGE Vive Kielce 29:35

Krzysztof Nowacki
W pierwszym finale Pucharu Polski w historii klubu, piłkarze ręczni Azotów Puławy przegrali w Kaliszu z PGE Vive Kielce 29:35. Zespół ze Świętokrzyskiego po raz 10. z rzędu triumfował w tych rozgrywkach. Teraz oba zespoły zmierzą się ze sobą w półfinale mistrzostw Polski (16 i 20 maja).

Azoty Puławy – PGE Vive Kielce 29:35 (20:18)
Azoty: Koszowy, Bogdanow – Panić 9, Jurecki 7, Podsiadło 3, Łyżwa 3, Masłowski 2, Prce 2, Kuchczyński 1, Grzelak 1, Ostroushko 1, , Seroka, Gumiński, Skrabania. Kary: 10 min. Trener: Daniel Waszkiewicz
Vive: Szmal, Ivić – Dujszebajew 7, Jachlewski 5, Strlek 4, M. Jurecki 4, Bielecki 4, Bombac 3, Janc 3, Aginagalde 2, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Djukić 1, Mamić, Kus. Kary: 12 min. Trener: Talant Dujszebajew
Kary: 12 min. Trener: Talant Dujszebajew
Sędziowali: Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota
Widzów: 2000

Szczypiorniści z Kielc byli zdecydowanymi faworytami pucharowej potyczki. W Azotach wierzyli jednak, że przy słabszym dniu rywala będą mogli w tym jednym spotkaniu pokusić się o niespodziankę. Wynik meczu otworzył Marko Panic i rozgrywający Azotów kapitalnie rzucał w pierwszej połowie. Już do przerwy miał na swoim koncie siedem bramek.

Obie drużyny postawiły na atak. Gra obronna, a tym samym również postawa bramkarzy, pozostawiała wiele do życzenia. Po kwadransie gry Azoty prowadziły 11:8 i o ile w ataku zmarnowały tylko jeden rzut, to ich bramkarz w tym czasie nie miał ani jednej udanej interwencji.

Faworyzowani kielczanie również nie mylili się w ataku, ale nie byli w stanie odrobić strat. Co więcej, w 21. minucie Panic powiększył przewagę do czterech bramek (15:11). Oprócz rozgrywającego, świetną partię rozgrywał kołowy Bartosz Jurecki, ale efektowne bramki zdobyli także Paweł Podsiadło i Piotr Masłowski.

Minutę przed zakończeniem pierwszej połowy kielczanie mieli szansę doprowadzić do wyrównania, ale wtedy Vadim Bogdanow obronił kontrę Aleksa Dujszebajewa(10)?. Ostatecznie puławianie zeszli na przerwę z przewagą dwóch trafień.

Po wznowieniu gry obraz gry początkowo nie uległ zmianie. W 35. minucie Azoty, po bramce Patryka Kuchczyńskiego, znów odskoczyli na trzy trafienia – 24:21. Potem jednak zaczęły się problemy z wykańczaniem ataku pozycyjnego. Gracze Vive zdobyli sześć bramek z rzędu i w 43. min. wygrywali już 27:24.

W ekipie z Puław brakowało przede wszystkim zmienników, którzy utrzymaliby wysokim poziom. Witalij Titow i Ostroushko nie byli już tak skuteczni. Mimo problemów tych rozgrywających, niewiele minut w tej części spotkania rozegrali Nikola Prce i Paweł Podsiadło.

Oprócz słabszej skuteczności w grze Azotów zaczęły się mnożyć także błędy technicznej (w pierwszej połowie puławianie popełnili tylko jeden błąd). W 54. min Vive prowadziło już różnicą siedmiu bramek (33:26), a u zawodników trenera Daniela Waszkiewicza było już coraz mniej wiary w odrobienie strat.

- Vive było dzisiaj do ugryzienia. W pierwszej połowie graliśmy bramka za bramkę. Nie było praktycznie obrony. Ale w takim meczu trzeba wykorzystywać stuprocentowe sytuacje – przyznał na gorąco w rozmowie telewizyjnej Krzysztof Łyżwa, rozgrywający Azotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski