Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W meczu rewanżowym półfinału mistrzostw Polski piłkarzy ręcznych Azoty Puławy przegrały w Kielcach z PGE Vive tylko jedną bramką

know
materiały prasowe
W meczu rewanżowym półfinału mistrzostw Polski piłkarze ręczni Azotów Puławy przegrali w Kielcach z PGE Vive 34:35. W pierwszym spotkaniu również lepszy był zespół ze Świętokrzyskiego (37:27) i to kielczanie zagrają o złoto. Natomiast przed Azotami walka o brązowy medal mistrzostw Polski, a rywalem będzie Gwardia Opole, która w półfinale przegrała dwumecz z Orlen Wisłą Płock.

PGE Vive Kielce – Azoty Puławy 35:34 (15:18)
Vive: Ivić, Wałach – Bielecki 5, Bombac 5, M.Jurecki 4, Kus 4, Aginagalde 3, Jachlewski 3, Janc 3, Jurkiewicz 3, Lijewski 2, Dujszebajew 1, Mamic 1, Djukic 1. Kary: 16 min. Trener: Talant Dujszebajew
Azoty: Koszowy – Podsiadło 7, Kowalczyk 6, Gumiński 6, Panic 4, B.Jurecki 3, Kuchczyński 2, Masłowski 2, Grzelak 2, Skrabania 1, Seroka 1, Łyżwa, Titow, Ostroushko, Prce. Kary: 16 min. Trener: Daniel Waszkiewicz
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów); Widzów: 2500

Porażka we własnej hali różnicą aż 10 bramek stawiała Azoty przed rewanżem w sytuacji niemal beznadziejnej. Goście poza tym przyjechali do Kielc bez bramkarza Vadima Bogdanowa, który dzień wcześniej doznał urazu na treningu. Niespodziewanie jednak spotkanie miało bardzo dramatyczny i nerwowy przebieg, a między zawodnikami często dochodziło do ostrych starć.

Puławianie od początku grali długie akcje, konsekwentnie czekając na dobrą okazję do rzutu. Zdecydowanie lepiej, niż cztery dni wcześniej u siebie, radzili sobie również w defensywie. Twarda obrona 6-0, w której gracze Azotów szybko się przemieszczali, sprawiała gospodarzom spore problemy.

Wprawdzie Vive szybko wyszło na prowadzenie 3:1, ale w 9. minucie etatowy obrońca, Paweł Grzelak, wyprowadził Azoty po raz pierwszy na prowadzenie (4:3). Po kolejnych trzech minutach, i dwóch bramkach z rzutów karnych Wojciecha Gumińskiego, przewaga przyjezdnych wynosiła dwa trafienia, a po kwadransie już trzy (8:5).

Po tym okresie gry, co jest już tradycją dla zespołu Vive, trener kielczan zmienił praktycznie cały skład. Nie zmienił się natomiast obraz gry. Puławianie wciąż dobrze walczyli w obronie i nieźle radzili sobie w ataku pozycyjnym. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy Azoty odskoczyły nawet na pięć bramek, czyli odrobili połowę strat ze spotkania we własnej hali.

Na przerwę goście zeszli z zapasem trzech trafień (18:15), a po wznowieniu gry wciąż dotrzymywali kroku kieleckiej drużynie.
Chociaż ten mecz miał głównie prestiżowe znaczenie, bo mimo przewagi Azotów, trudno było wierzyć, że Vive nie obroni zaliczki z pierwszego meczu, to na parkiecie było niezwykle nerwowo. Kilka razy doszło do poważnych spięć między zawodnikami. Padały mocne słowa, a sędziowie mieli pełne ręce roboty.

W 35. min. na ławce kar siedziało jednocześnie pięciu zawodników (trzech z Puław i dwóch z Kielc), a żółte kartki w tym spotkaniu zobaczyli również trener Vive Talant Dujszebajew i drugi trener Azotów Zbigniew Markuszewski.

O ile w meczu Pucharu Polski w Kaliszu Azoty szybko „pękły” w drugiej połowie, to tym razem nie tylko długo utrzymywały wypracowaną przewagę, ale w 41. min. powiększyły ją ponownie do pięciu trafień (25:20).

Jeszcze w 51. min. puławianie byli lepsi o trzy bramki (31:28), w czym duża zasługa Bartosza Kowalczyka. Młody rozgrywający Azotów wszedł na boisko po przerwie i aż sześć razy wpisał się na listę strzelców. Mecz jednak kosztował gości dużo sił i ich brak w ostatnich minutach sprawił, że zamiast gry zespołowej rozpoczęły się indywidualne nieskuteczne akcje. Do tego doszły proste straty i po blisko 50 minutach prowadzenia Azotów, kielczanie w 56. min. wyszli na plus jeden (32:31) i tą minimalną ich przewagą zakończyło się spotkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski