Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sergiusz Prusak (Górnik Łęczna): Kibicom z Łęcznej należy się szacunek za walkę o klub

Karol Kurzępa
Fot Arkadiusz Gola / Polskapres
- Rozumiem walkę kibiców o to, by klub grał w Łęcznej. Ja też bym tego chciał - mówi bramkarz łęczyńskiego Górnika, Sergiusz Prusak.

Wspominał Pan w trakcie tego sezonu, że drużynie brakuje zorganizowanego dopingu najwierniejszych kibiców. Podczas ostatniego spotkania Górnika na trybunach Areny Lublin pojawili się fani z Łęcznej. Jednak przybyli tylko po to, żeby przypomnieć o swoim proteście przeciwko waszej grze w stolicy regionu.
Dla tych ludzi Górnik to całe życie. Oni wychowali się na trybunie B i rozumiem ich walkę o to, by klub grał w Łęcznej. Ja też bym tego chciał. Pochodzę z Wielkopolski i tam, gdy ktoś zapyta się o Łęczna to ludzie wiedzą, że jest tam kopalnia i Górnik. Gdy zapytasz o Lublin, to słyszysz o pięknym Starym Mieście i drużynie Motoru. Jednak musimy pamiętać, że piłka nożna i Ekstraklasa wymagają dużych nakładów finansowych. Łęczna jest dla mnie podobnym miejscem jak Świnoujście. We Flocie spędziłem prawie 10 lat i to był piękny czas. Tam pieniędzy zabrakło i wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Nie chciałbym, żeby taki los spotkał Górnika, choć wiem, że nawet grając w A klasie kibice nie odwróciliby się od niego. Chciałbym, żebyśmy występowali na stadionie w Łęcznej, ale nie mam na to wpływu. To jest zależne od spraw finansowych. Zdaję sobie sprawę, że ekonomia jest brutalna, a bez pieniędzy o piłce na wysokim poziomie nie ma mowy. Dlatego wszyscy w regionie powinni się zastanowić nad zapewnieniem finansowania Górnikowi. Kibice chcą i walczą o to, żeby Górnik grał w Łęcznej i należy im się za to szacunek. Mi osobiście brakuje dopingu, który zawsze pomagał w trudniejszych momentach i chciałbym, żeby kibice nas dopingowali w Łęcznej i na wyjazdach.

Podobno zimą był Pan bliski przejścia do trzecioligowego Motoru Lublin?
Było coś na rzeczy, ale na dzień dzisiejszy jestem w Górniku i nie chciałbym tego komentować.

W trakcie przygotowań do rundy wiosennej mówiło się o tym, że mało grał Pan w sparingach i że to Wojciech Małecki będzie teraz numerem jeden w bramce Górnika. Jednak ponownie to Pan gra w pierwszym składzie.
Fakt, nie grałem zbyt wiele w meczach towarzyskich, ale cały czas solidnie się przygotowywałem. Trener powiedział mi, że liczy na mnie i wystawił mnie w pierwszym składzie. Co prawda, na inaugurację w Białymstoku wyłapaliśmy 0:5, co było żenujące. Trzeba jednak o tym zapomnieć i skupiać się na tym, co nas czeka.

Nadal czuje Pan na plecach oddech rywali o miejsce w składzie?
Tak, zarówno Wojtek Małecki, jak i Dawid Smug bardzo naciskają i dobrze prezentują się na treningach. Ja jednak również ciężko pracowałem i zasługiwałem na tę szansę i ją dostałem.

W ostatnim meczu pokonaliście Piasta Gliwice po golu niemal w ostatnich sekundach spotkania.
W trakcie ostatnich 20 minut tamtego meczu zaprezentowaliśmy się tak, jak zawsze chcemy grać. Byliśmy blisko przeciwnika i nie daliśmy rywalom oddechu. Wypunktowaliśmy Piasta jak wytrawny bokser, czekając do końca. Przetrzymaliśmy ich nawałnicę w pierwszej połowie i udało się nie stracić bramki. Cieszą nas trzy punkty, których bardzo potrzebowaliśmy.

W pierwszej połowie parę razy musiał Pan ratować zespół, bo gliwiczanie stworzyli kilka groźnych sytuacji.
Tak, ale przecież właśnie od tego jestem, żeby pomagać chłopakom w takich sytuacjach. Czyste konto dodawało wiary do samego końca w to, że my też coś strzelimy. Po super uderzeniu Piotrka Grzelczaka mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa, dzięki któremu jesteśmy nadal w grze.

Teraz czeka was potyczka z kolejnym przeciwnikiem w walce o utrzymanie, czyli kielecką Koroną. Zapowiada się następny ciężki bój.
Zgadza się. Na pewno każdy rywal w Lotto Ekstraklasie jest do ogrania, ale każdy jest też mocny. Tym bardziej grając u siebie. Korona, to zespół, który potrafi grać w piłkę. Jednak zwycięstwo z Piastem da nam dużego kopa i oby ta karta się odwróciła i przynajmniej z cztery-pięć meczów z rzędu uda się wygrać.

Potrzebujecie wygranych jak tlenu, ponieważ aktualnie zajmujecie ostatnie miejsce w tabeli.
Wiem, że po porażce 0:5 w Białymstoku w Internecie pojawiło się dużo komentarzy, gdzie hejterzy piszą, że już spadliśmy do I ligi. Niech tak piszą. My ocenimy się na koniec sezonu i wtedy zobaczymy, czy będziemy zdegradowani, czy nie. Ja głęboko wierzę w to, że udało nam się dwa razy z rzędu zachować ligowy byt i dokonamy tego po raz trzeci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski