“Mamy rachunki do wyrównania” – pod takim hasłem w różnych mediach działacze trzecioligowego Motoru Lublin reklamują sobotnie, domowe starcie z Orlętami Radzyń Podlaski. Mimo, że ta konfrontacja nic jeszcze nie wyjaśni, nie można się dziwić, że w ekipie gospodarzy nastroje są wyjątkowo bojowe.
Nie chodzi nawet o ostatnią, kolejną wyjazdową wpadkę, którą żółto-biało-niebiescy zaliczyli w Wólce Pełkińskiej ulegając Wólczance 0:1. Trzeba się cofnąć w czasie.
Była 33., przedostatnia kolejka trzeciej ligi. 11 czerwca, rozpędzony Motor (po rundzie jesiennej lublinianie tracili aż 13 “oczek” do miejsca gwarantującego awans, ale wiosną odrabiali straty – wygrali wszystkie spotkania, nie licząc remisu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski) jechał do Radzynia w komfortowej sytuacji. Lublinianie widzieli, że dwie wygrane zagwarantują mu awans do drugiej ligi. Jednak mimo, że Orlęta miały już zapewnione utrzymanie, nie zamierzały gościom odpuszczać.
Wszystko zaczęło się zgodnie z planem. Goście szybko objęli prowadzenie, ale później sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Miejscowi strzelili cztery bramki, a na dodatek Artur Gieraga, etatowy strzelec rzutów karnych w Motorze, pomylił się z “jedenastki”. Jak się później okazało, strata punktów w derbach okazała się kosztowna. Motor, co prawda wygrał w Rzeszowie z Resovią, ale z awansu cieszyli się piłkarze Garbarni Kraków.
– Trudno mówić, że nie awansowaliśmy przez mecz w Radzyniu Podlaskim. To byłoby nadużycie. Słabo graliśmy w rundzie jesiennej – wyjawia Leszek Bartnicki, prezes Motoru. – Po wiośnie udało nam się wywindować w tabeli. Wiemy, że porażka z Orlętami pozbawiła nas upragnionego awansu. Ale to już było. Teraz też gramy o najwyższy cel i potrzebujemy punktów. Przeciwnik będzie się chciał nam postawić, ale wiemy, o co walczymy. Chcemy podtrzymać zwycięską passę na Arenie – kończy prezes.
– Staramy się już o tym nie myśleć, ale wtedy strata punktów bardzo nas bolała. Nie wyobrażam sobie innego wyniku niż nasze zwycięstwo. Chcemy dać dużo radości kibicom. Musimy jednak być skuteczniejsi niż ostatnio – dodaje Paweł Socha, bramkarz Motoru.
Niewiele zabrakło, aby dla Orląt sobotnia potyczka nie była tylko prestiżowa. Gdyby biało-zieloni w ostatniej serii spotkań pokonaliby przed własną publicznością Resovię (gospodarze prowadzili 1:0, ale przegrali 1:2, tracąc drugiego gola w 87. minucie), ich ewentualna wygrana na Arenie Lublin sprawiłaby, że przeskoczyliby w tabeli Motor, mając szansę na awans na pierwsze miejsce.
– Każda drużyna ma swój cel. My nie parzymy na Resovię, czy Motor. Znamy swoje miejsce w szeregu i walczymy o utrzymanie – mówi Damian Panek, trener ekipy z Radzynia Podlaskiego. – Krok po kroku go realizujemy. Fajnie będzie dla takiego małego klubu, jak nasz, zagrać prestiżowe spotkanie z taką firmą, jaką jest Motor. Ale nie ma żadnej “napinki”. Niespodzianka? Patrząc na ostatnie kolejki w każdej są przynjmniej dwie niespodzianki dużego kalibru i chciałbym, żebyśmy taką sprawili. Wierzę w swój zespół, ale wszystko zweryfikuje boisko – dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?