Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motor Lublin przegrał w Skawinie z Wiślanami Jaśkowice

Marcin Puka
motorlublin.eu
W spotkaniu otwierającym 28. kolejkę trzeciej ligi grupy IV, Motor Lublin przegrał w Skawinie z Wiślanami Jaśkowice 3:4. To pierwsza porażka żółto-biało-niebieskich, po czterech wcześniejszych wygranych, pod wodzą Piotra Zasady. Lublinianie wciąż zajmują drugie miejsce w tabeli mając tyle samo punktów (55), co prowadząca Resovia. Ekipa z Podkarpacia w sobotę zmierzy się z Wisłą w Sandomierzu.

Wiślanie Jaśkowice – Motor Lublin 4:3 (3:2)
Bramki: Krasuski 8, 30, Kuliszewski 39, Bębenek 65 – Kaczmarek 27, Nowak 38, Kozban 81
Wiślanie: Napieralski – N. Morawski, Sikora, Golos (76 Piekarski), P. Morawski, Żaba (79 Węgrzyn), Białek, Krasuski (72 Sosin), Czarnecki, Wcisło (90 Dudała), Kuliszewski (63 Bębenek).
Motor: Socha – Słotwiński (56 Majkowski), Gieraga, Tadrowski, Michota, Kaczmarek, Oziemczuk, Burkhardt (72 Tymosiak), Buczek (56 Kamiński), Szkatuła, Nowak (56 Kozban)
Żółte kartki: Wcisło – Majkowski, Kamiński, Tadrowski, Tymosiak
Sędziował: Konrad Kolak z Nowego Sącza

Piątkowa konfrontacja była zagrożona. Przed meczem w Skawinie mocno padało, a boisko było zalane. Później pogoda się poprawiła i ostatecznie sędzia zdecydował, że spotkanie odbędzie się z godzinnym opóźnieniem. W lubelskiej ekipie ponownie w podstawowym składzie znalazł się junior, Jakub Buczek.

Początek potyczki był wyrównany. Niestety, w 7. minucie gospodarze objęli prowadzenie wykorzystując błąd lubelskiej obrony. A gola zdobył Mateusz Krasuski, po podaniu Macieja Wscisło.

Żółto-biało-niebiescy długo nie mogli skonstruować jakiejś akcji, która mogłaby sprawić, że strzeliliby wyrównującą bramkę. Wiślanie grali bardzo agresywnie praktycznie nie pozwalając Motorowi na swoją techniczną grę.

Lublinianie dopiero po stałym fragmencie gry mieli szansę na odrobienie strat. W 21. min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Patryka Słotwińskiego niecelnie "główkował" Artur Gieraga.

To wydarzenie sprawiło, że Motorowcy dostali wiatr w plecy. Najpierw Konrada Nowaka w ostatniej chwili powstrzymał bramkarz ekipy z Małopolski. Następnie po szybkiej kontrze nieznacznie pomylił się Przemysław Szkatuła, a strzał Marcina Burkhardta został zablokowany. Ataki przyniosły pożądany skutek w 27. min. Przyjezdni przeprowadzili kombinacyjną akcję, a jej ostatniej fazie Kamil Oziemczuk zagrał do Pawła Kaczmarka, który płaskim uderzeniem skierował piłkę do siatki.

Za chwilę mogło być 1:2. Po kolejnym kornerze strzelał Julien Tadrowki, ale piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców ekipy z Jaśkowic.

To się natychmiast zemściło. W 30. min. Pozostawiony bez opieki Krasucki uderzył zza pola karnego, a "futbolówka" odbiwszy się od słupka wpadła do bramki strzeżonej przez Pawła Sochę i goście znów musieli gonić wynik.

Próbowali to zrobić Burkhardt i Kaczmarek, ale bez efektów. A Wiślanie groźnie kontratakowali. Jednak to Motor cieszył się z kolejnego trafienia. Indywidualną szarżą popisał się Marcin Michota, który ograł trzech obrońców i wyłożył piłkę do Nowaka. Napastnik bez problemów pokonał golkipera miejscowych. Najskuteczniejszy snajper Motoru ostatnio znów jest w wysokiej formie strzeleckiej, mając na koncie już czternaście bramek.

I znów radość przyjezdnych była chwilowa. 60 sekund później Wiślanie bezlitośnie wykorzystali błąd Patryka Słotwińskiego i po raz trzeci objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Konrad Kuliszewski.

W tej części gry, rezultat nie uległ już zmianie, chociaż bliski powodzenia był Burkhardt. Niestety piłka po jego strzale z rzutu wolnego przeszła obok słupka.

Druga odsłona batalii (w Motorze w miejsce Oziemczuka pojawił się Dawid Dzięgielewski) był senny. Wiślanie bronili prowadzenia, a lublinianie starali się doprowadzić do kolejnego wyrównania.

W 56. min. Zasada zdecydował się na potrójną zmianę. I właśnie rezerwowy Kamil Majkowski oddał groźny strzał, jednak został on zablokowany.

Gospodarze strzelili czwartego gola, ale sędzia słusznie go nie uznał, ponieważ Wcisło był na wyraźnej pozycji spalonej.

Czas płynął nieubłaganie, a Motor wciąż przegrywał. A na domiar złego w 65. min. jego sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej. Mający za sobą występy w ekstraklasie, Maciej Bębenek po zamieszaniu w polu karnym zachował się najprzytomniej i płaskim strzałem pokonał Sochę.

W 68. min przed szansą na strzelenie kontaktowej bramki stanął kolejny zmiennik, Dmytro Kozban. Niestety piłka po uderzeniu ukraińskiego napastnika trafiła prosto w ręce golkipera. Chwilę później Kozban odegrał "futbolówkę" Dzięgielewskiemu, ale ta
znów nie wpadła do celu.

W 81. min. odżyły nadzieje lubelskich kibiców. Gieraga, który ze środka obrony został przesunięty do ataku, głową przedłużył lot piłki do Kozbana, a napastnik przelobował bramkarza.

Minęło kilkanaście sekund i mógł być kolejny tego dnia remis. W ogromnym zamieszaniu w polu karnym strzał oddał Gieraga, lecz piłka przeszła nad poprzeczką. Motor wciąż atakował. W 84. min. przeprowadził składną akcję, ale Gieradze zabrakło centymetrów, żeby skierować piłkę do siatki. Niestety, lublinianie nie strzelili kolejnego gola i ze Skawiny będą wracać w złych humorach. A kibice gospodarzy mieli podwójne powody do radości, wszak ich zwycięstwo nad Motorem było pierwszym w rundzie wiosennej trwającej kampanii.

Puentując w Skawinie Motorowi strzelanie bramek przychodziło z trudem, a sami tracili je po kardynalnych błędach. Lublinianie budzili się dopiero, gdy przegrywali, a to było za mało, żeby wywieźć z Małopolski choćby punkt. Po raz kolejny Motor zawiódł w gościach (gdy trenerem był Marcin Sasal, co prawda wygrał pod wodzą Zasady z JKS w Jarosławiu ale po "męczarniach, i "cudem" w Trzebini z MKS, ale po golach w końcówce spotkania), co staje się jego zmorą. Stracone w piątek punkty mogą sprawić, ale nie muszą, że lublinianie znów nie wywalczą tak oczekiwanego przez wszystkich awansu do drugiej ligi.

Rok temu Motor (po fenomenalnej rundzie wiosennej, został liderem tabeli i wszystko było w nogach piłkarzy) na dwie kolejki przed końcem sezonu niespodziewanie przegrał w Radzyniu Podlaskim z Orlętami, co było poważnym ostrzeżeniem, że w decydujących momentach nie wytrzymuje ciśnienia. Teraz sytuacja się powtarza, co oznacza, że coś jest nie tak w zespole. Co prawda, do końca obecnej kampanii przed lublinianami jeszcze siedem spotkań, w tym ponowny wyjazd do Radzynia Podlaskiego, ale żółto-biało-niebiescy nie dość, że muszą wygrać pozostałe potyczki, to jeszcze liczyć na dwukrotne potknięcie Resovii. Ekipa z Podkarpacia stoi przed dużą szansą i tylko od niej zależy, czy będzie cieszyć się z awansu. A Motor? Wciąż nie może się wyrwać z trzecioligowego zaklętego, trzecioligowego kręgu. Ale dopóki piłka w grze... Leszek Bartnicki, prezes lubelskiego klubu na swoim koncie twitterowym po meczu w Skawinie napisał: "Dziś ogromny smutek, ale sezon jeszcze się nie skończył, będziemy walczyć do samego końca".

Kolejną serię gier zaplanowano na weekend 19/20 maja. W sobotę (godzina 19), Motor zmierzy się przed własną publicznością z Wisłą Sandomierz. Wcześniej, bo w środę 16 maja (godz. 17), żółto-biało-niebiescy odrobią zaległość z 19. kolejki. Tego dnia zagrają w Białej Podlaskiej z Podlasiem, prowadzonym przez byłego trenera między innymi Motoru, Tomasza Złomańczuka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski