Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biało-czerwona pchełka i dziewczyna o gniewnych oczach, czyli seksizm w sporcie

Aneta Galek
Aneta Galek
Kinga Kołosińska
Kinga Kołosińska Andrzej Szkocki/Polska Press
Seksizm w sporcie istnieje. Co do tego nie ma wątpliwości. Potwierdziły to komentarze podczas transmisji z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Drobniutka, mała, biało-czerwona pchełka pomykająca do przodu - to nie kto inny, jak wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska. Takie określenie padło z ust komentatorów podczas wyścigu, w trakcie którego polska zawodniczka zmierzała po swój drugi w karierze srebrny krążek olimpijski. Podczas innego wyścigu kolarskiego, tym razem na torze, dało się też słyszeć stwierdzenie, że „rzadko widuje się kobietę na rowerze bez koszyka”.

Podobne, ujmujące sportowym osiągnięciom kobiet, sformułowania padały także w stosunku do innych sportsmenek. Maria Andrejczyk, oszczepniczka, która w Rio zajęła czwarte miejsce, była „dziewczyną o pięknych, gniewnych oczach”, a piłkarka reprezentacji Stanów Zjednoczonych, mistrzyni świata oraz mistrzyni olimpijska z Londynu, w relacji polskiego komentatora to „skądinąd urocza Alex Morgan”. Nagminne jest też zdrabnianie imion sportsmenek, czego nie robi się w przypadku mężczyzn.

- Sport a uroda to są dwie różne rzeczy, które nie powinny być ze sobą powiązywane - komentuje Karolina Michalczuk, była bokserka, mistrzyni świata, Europy oraz olimpijka z 2012 roku. - Nieraz było to aż przykre, że ja akurat byłam najlepszą pięściarką, a oni jeszcze szukali miss mistrzostw Polski w boksie. Do czego to jest potrzebne? - pyta.

- Jestem przekonana, że ludzie, którzy tak mówią, niekoniecznie mają w ogóle świadomość, że jest to seksistowskie - komentuje z kolei socjolożka, a także specjalistka od savoir-vivre’u dr Barbara Smoczyńska. I dodaje: - Mało, że jest to nieświadome, jest to nawykowe, automatyczne. Nie podejrzewam autorów tych słów o złą wolę, ale jednak świadczy to o tym, w jak bardzo patriarchalnej kulturze żyjemy i jak bardzo nie ma symetrii w traktowaniu mężczyzn i kobiet na płaszczyźnie językowej, zwłaszcza w sferze publicznej.

Smoczyńska zaznacza jednocześnie, że seksizm istnieje oczywiście także poza sportem. - Ale tu, ponieważ zawodniczki się pokazały, to są jeszcze bardziej łakomym kąskiem i prawdopodobnie komentatorzy myślą, że są mili mówiąc w taki sposób.

O łatwości w przekraczaniu pewnych granic świadczy też wypowiedź dziennikarza, który komentował jeden z meczów kubańskich siatkarzy. Część z nich do Rio nie przyjechała, gdyż podczas lipcowego turnieju w Tampere w Finlandii dopuściła się zbiorowego gwałtu. Siatkarze zostali aresztowani. W telewizji mogliśmy usłyszeć, że „Kubańczycy podczas rozgrywek Ligi Światowej na turnieju w Tampere troszeczkę za ostro się zabawili”.

Seksizm nie dotyczy oczywiście tylko Polski. Także w Stanach Zjednoczonych przy okazji Rio pojawiły się deprecjonujące komentarze. Corey Cogdell-Unrein, która zdobyła brązowy medal w trapie (dziedzina strzelectwa sportowego), została przez jeden z portali nazwana po prostu „żoną znanego amerykańskiego futbolisty”, a stacja NBC Bay Area, zamiast skupić się na czterech, w tym trzech złotych, medalach zdobytych przez pływaczkę Katie Ledecky, pisała na Twitterze o jej „idealnie gładkich”, lakierowanych paznokciach (tweet później usunięto).

Reprezentujące klub AZS UMCS Lublin siatkarki plażowe Kinga Kołosińska i Monika Brzostek na igrzyskach doszły do 1/8 finału. W Rio de Janeiro pokazały kawał dobrej siatkówki, a my mogliśmy zachwycać się pięknymi zagraniami i cieszyć się ze stylu, w jakim pokonywały kolejne przeciwniczki. Większość portali internetowych tuż po pierwszym meczu zachwycała się jednak czym innym, a mianowicie tatuażem Moniki Brzostek. „Fotoreporterom spodobał się tatuaż Polki”, „fotoreporter znów uganiał się za tatuażem” - brzmiały tytuły.

- Śmiałyśmy się z tego, że pierwsze zdjęcia, jakie się pojawiły, to zdjęcia tatuażu, gdzie jest on normalną rzeczą - mówi Kinga Kołosińska, zaznaczając jednocześnie, że ich osobiście seksizm nie do-tknął, ale obie zdają sobie sprawę z tego, że istnieje. - Niestety jest tak, że zawsze lepiej postrzegana będzie zawodniczka, która jest ładna, nawet mimo że nie zdobyła nie wiadomo jak dobrego miejsca. Ale wszyscy będą mówić o niej pozytywnie, bo jest w miarę ładna. Tak jest w życiu. Nie będziemy z tym walczyć, bo z tym nie da się walczyć - stwierdza.

Podobne komentarze nie przeszkadzają z kolei reprezentantce Polski w piłce ręcznej i zawodniczce MKS Selgros Lublin Iwonie Niedźwiedź. - Generalnie nie obchodzi mnie to, co mówią ludzie i dotyczy to nie tylko krytyki w internecie. Takie rzeczy mnie nie denerwują. Trzeba pamiętać, że jesteśmy kobietami, a mężczyźni wzrokowcami, więc fakt, że to będzie miało miejsce, jest dla mnie czymś naturalnym. W komentarzach telewizyjnych denerwuje mnie częściej barwa głosu i kiepska merytoryka, ale... zawsze może być coś gorszego - zaznacza.

- Bardzo wiele kobiet mówi, że w ogóle nie widzi, że są inaczej traktowane, że im to nie przeszkadza. Powiem tak, największymi strażniczkami patriarchatu w patriarchacie są same kobiety - komentuje dr Barbara Smoczyńska.

Językoznawca, dr hab. Danuta Kępa-Figura podkreśla, że język odbija pewną rzeczywistość, interpretuje ją, a także kreuje. - To, że w taki a nie inny sposób mówiono w relacjach sportowych o sportsmenkach, wynika z pewnego sposobu widzenia kobiety: tego, że ona ma być miła, ładna, tego, że takie kategorie są brane pod uwagę. Nikt nie ocenia mężczyzn, sportsmenów pod kątem ich urody, prawda? Nikt nie będzie się zachwycał osiągnięciami Ronaldo poprzez mówienie, że jest on ładny - uważa.

Kępa-Figura stwierdza także, że to samo co kobietom może się nie podobać, ponieważ je deprecjonuje, czyli pokazuje, że są wartościowe tylko, jeśli są „jakieś tam”, dla tych, którzy w ten sposób mówią, jest całkiem naturalne.

- Kiedyś, także w Polsce, kobiety nie siadały do posiłków z mężczyznami, a teraz mamy konsekwencję pewnego sposobu patriarchalnego spojrzenia i osadzania kobiet w określonych rolach. Kobiet, które muszą być bardziej ładne niż inteligentne, kobiet, które muszą być skromne czy spokojne. Ale mężczyźni też jacyś muszą być, muszą się mieścić w jakichś ramkach, język też im to narzuca. Np. mężczyzna, który jest wrażliwy, będzie mazgajem, a kobieta będzie wrażliwa - kwituje językoznawca z UMCS.

Przy tej całej dyskusji o seksizmie warto zauważyć, że gdyby nie kobiety, Polacy wróciliby z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro tylko z trzema medalami. Osiem z jedenastu krążków, które zdobyli nasi sportowcy, wywalczyły kobiety. Żaden Polak nie zdobył „złota”. Wszystkie krążki z najcenniejszego kruszcu trafiły w ręce Polek...

Podczas igrzysk w Rio Polacy zdobyli 11 medali Złoto wywalczyły: Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj (wioślarstwo) oraz Anita Włodarczyk (rzut młotem - pobiła rekord świata). Srebro zdobyli: Marta Walczykiewicz (kajakarstwo), Maja Włoszczowska (kolarstwo górskie) oraz Piotr Małachowski (rzut dyskiem).

Brązowe medale to osiągnięcie: Marii Springwald, Joanny Leszczyńskiej, Agnieszki Kobus i Moniki Ciaciuch (wioślarstwo), Beaty Mikołajczyk i Karoliny Naji (kajakarstwo), Moniki Michalik (zapasy), Oktawii Nowackiej (pięciobój nowoczesny) oraz Wojciecha Nowińskiego (rzut młotem) i Rafała Majki (kolarstwo).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Biało-czerwona pchełka i dziewczyna o gniewnych oczach, czyli seksizm w sporcie - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski