Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jason Boone (TBV Start): Chcę sprawić, by wielu lublinian żyło koszykówką

Karol Kurzępa
Karol Kurzępa
- Lubelski zespół jest głodny zwycięstw i jest na nie gotowy. Mam nadzieję, że z moją pomocą uda się wejść na zwycięską ścieżkę - mówi Jason Boone, nowy center TBV Startu Lublin. 31-letni Amerykanin dołączył do drużyny czerwono-czarnych w miniony czwartek.

Lubisz wyzwania? Zasiliłeś zespół, który walczy o utrzymanie i jest na przedostatniej pozycji w tabeli z zaledwie czterema zwycięstwami na koncie.
Uwielbiam wyzwania. Moją karierę w Niemczech zacząłem w czwartej lidze. Systematycznie robiłem postępy i piąłem się coraz wyżej. Dotarłem do najwyższej klasy rozgrywkowej, zdobywałem wiele trofeów i grałem w europejskich pucharach. Zawsze musiałem mierzyć się z teoretycznie lepszymi od siebie. Miałem wiele okazji do tego, żeby się sprawdzić i udowadniać swoją wartość. Wierzę, że tak samo będzie w Lublinie.

Jakie masz cele związane z tym transferem?
Przede wszystkim liczę na więcej minut i efektywną grę. Ostatnio w Bundeslidze grałem średnio po 5 minut na mecz, zdobywając przy tym jeden punkt i zbiórkę. Stać mnie na więcej. Czuję, że jestem w całkiem niezłej formie, pomimo tego, że miałem niewiele praktyki meczowej w tym sezonie.

Jakie są twoje pierwsze wrażenia odnośnie swojej nowej drużyny?
Od razu poczułem się tu bardzo swobodnie. To zespół, któremu mogę pomóc. Gram w koszykówkę od bardzo dawna i wydaje mi się, że aktualny bilans TBV Startu nie odzwierciedla jego możliwości. Zarówno przegrywanie, jak i zwyciężanie to nawyk. Moje pierwsze wrażenie było takie, że zespół jest głodny zwycięstw i jest na nie gotowy. Mam nadzieję, że z moją pomocą uda się wejść na zwycięską ścieżkę.

Dlaczego wybrałeś akurat TBV Start?
Szczerze mówiąc, chodziło głównie o to bym więcej grał. W tym sezonie w Bundeslidze byłem dopiero trzecim lub czwartym centrem w zespole MHP Riesen Ludwigsburg. Dostawałem mało minut na parkiecie, a jestem coraz starszy, więc jeśli nie będę otrzymywał tylu szans, ile bym chciał, to moja kariera nie zakończy się w oczekiwany przeze mnie sposób. Lubelska drużyna potrzebowała silnego zawodnika podkoszowego, a to właśnie moja charakterystyka. Dlatego potrzebowaliśmy siebie wzajemnie. Chcę robić w tym zespole to, co potrafię najlepiej i pomóc odwrócić losy obecnych rozgrywek.

Ciężko było Ci opuścić Niemcy? Spędziłeś tam wiele lat.
Zgadza się, to było dla mnie bardzo trudne. Grałem tam przez osiem sezonów. W trakcie jednych rozgrywek przeniosłem się do Turcji oraz Francji, ale nie podobało mi się w żadnym z tych miejsc. Chciałem wracać. W obecnym sezonie nie byłem wykorzystywany przez trenera na tyle, na ile chciałem. Zdecydowałem więc, że są inne miejsca, gdzie mogę się przenieść i więcej grać. Chcę mieć większy wpływ na wyniki zespołu, którego barwy reprezentuje.

Jednak niemiecki klub nie chciał, żebyś odchodził.
Owszem. Znaliśmy się z trenerem Johnem Patrickiem od bardzo dawna. Szkoleniowiec cenił to, że robiłem w szatni Ludwigsburga dobrą atmosferę, nawet pomimo tego, że mało grałem. Motywowałem resztę drużyny i nastawiałem pozytywnie, co zamierzam także czynić w TBV Starcie. Jednak chcę być bardziej przydatny na parkiecie niż w ostatnim niemieckim klubie.

W Niemczech bardzo się zadomowiłeś. Dobrze poznałeś język i starałeś się o przyznanie obywatelstwa.
W trakcie tego sezonu poczyniłem pewne kroki, żeby otrzymać niemiecki paszport, ale nic z tego nie wyszło. To dość skomplikowane, ale po prostu nie mogłem mieć podwójnego obywatelstwa. Musiałbym wybierać pomiędzy dwoma i zdecydowałem, że lepiej zachować amerykańskie. Mam szczególny sentyment do Niemiec, ponieważ spędziłem tam osiem dobrych lat i występowałem w zaledwie trzech klubach. Jednak zacząłem kiedyś grać zawodowo w koszykówkę, bo chciałem mieć szansę, żeby zwiedzać świat. Kocham tę dyscyplinę sportu i podróże z nią związane. Jestem teraz w miejscu, w którym nigdy bym nie przypuszczał, że mogę żyć. Chcę się cieszyć każdą spędzoną tutaj minutą.

Co wiedziałeś o Polsce zanim tu przyleciałeś?
Graliśmy ze Stelmetem Zielona Góra w europejskich pucharach w ostatnich dwóch sezonach. Byłem więc w Polsce kilka razy. Ponadto, w trakcie mojego pierwszego pobytu w Niemczech występowałem w klubie z Berlina i kilka razy przyjechałem pozwiedzać na parę dni. Poza tym, miałem w zespole kolegę, który grał w przeszłości w MKS Dąbrowa Górnicza i innych polskich zespołach. Roderick „Rocky” Trice powiedział, że PLK różni się trochę od Bundesligi, ale tutaj wysocy, silni zawodnicy mają duże pole do popisu. Uznałem, że w takim razie to dla mnie idealne rozwiązanie.

Skoro udało Ci się poznać niemiecki, to może zamierzasz również zacząć naukę polskiego?
Oczywiście, że chcę się nauczyć możliwie jak największej liczby zwrotów. Już na pierwszym treningu poznałem kilka przekleństw (śmiech). Moi nowi koledzy w kółko je powtarzali. Na pewno fonetycznie polski nie przypomina niemieckiego. Kiedyś w szkole uczyłem się hiszpańskiego, później przez wiele lat udało mi się przyswoić niemiecki. Jednak żaden język jaki kiedykolwiek słyszałem nie brzmiał tak jak polski (śmiech). Z tego co słyszałem, to jeden z najtrudniejszych języków na świecie. Ale chętnie poznam podstawy. To będzie wyzwanie.

Dołączyłeś do zespołu, w którym jest już trzech graczy z USA. O aklimatyzację raczej się nie musisz martwić.
Też tak sądzę. Tak jak wspomniałem, w moim pierwszym sezonie w Niemczech grałem w czwartej lidze. Byłem jedynym Amerykaninem w drużynie i to była zupełnie inna sytuacja. To zmusiło mnie do tego, żeby zacząć intensywnie uczyć się niemieckiego, a także wychodzić i próbować nowych rzeczy, zamiast przebywać ciągle z Amerykanami, którzy szukaliby rozrywek w amerykańskim stylu. Dlatego chcę również poznać zwyczaje i kulturę Polaków.

Twoje konto na Twiterze nazywa się „blackhercules21”. Taką masz ksywkę?
W moim drugim sezonie w Niemczech koledzy z zespołu śmiali się, że jestem zbyt silny, żeby grać w koszykówkę. Nadali mi więc przydomek „Herkules”. Jednak na Instagramie i Twiterze ta ksywka była zajęta, więc dodałem do niej „black” i tego się trzymam. Chociaż muszę przyznać, że nazywano mnie różnie. Kilka razy zdarzyło się nawet, że zostałem określony mianem „Jason Bourne”. Ale czy ja wyglądam jak Matt Damon, który grał Bourne’a w filmie? (śmiech). Z pewnością nie jesteśmy podobni. W przeszłości często kibice krzyczeli „Boone Boone Boone!”. To dodaje jeszcze większego „kopa” w trakcie gry.

Lubelscy kibice oczekują utrzymania i zwycięstw.
I je dostaną. Kibice moich drużyn zawsze doceniali moje starania i lubili patrzeć na moją grę. Zrobię wszystko, by podobnie było teraz. Bardzo zżywam się zarówno z miastem, jak i fanami Chcę dodać kolejne miasto na mojej liście i sprawić, by wielu mieszkańców Lublina emocjonowało się koszykówką i nią żyło.

Twoje motto na Twitterze brzmi “Motivated By The HATE But Inspired By The LOVE” (w wolnym tłumaczeniu: "motywuje mnie nienawiść, ale inspiruje miłość").
Jest wiele osób, które są zawistne z powodu tego, czym się zajmuje, a także dużo ludzi to wychwala. Jeśli ktoś mówi „co on niby potrafi? Zrobiłbym to lepiej”. To motywuje mnie, by wyjść na boisko i grać jeszcze lepiej. Ale gdy ludzie mówią „jesteśmy z ciebie dumni, robisz świetną robotę”, to również inspiruje mnie do jeszcze cięższej pracy. Wraz z biegiem mojej kariery doświadczałem coraz więcej uznania od fanów.

Do następnego meczu macie jeszcze trochę czasu, który możesz wykorzystać na zgrywanie się z nowymi kolegami. Zagracie dopiero 26 lutego.
To mnie bardzo cieszy. Już na pierwszym treningu było dość intensywnie. Poznałem podstawowe zasady zespołu w obronie, dostałem również zagrywki, które muszę postudiować. Wierzę, że już w pierwszym meczu będę gotowy do tego, żeby dać czadu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski