MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Żmijan: Dostałem drugie życie. Wywiad z przewodniczącym regionu Platformy Obywatelskiej

Tomasz Nieśpiał
Tomasz Nieśpiał
Stanisław Żmijan został przewodniczącym regionu lubelskiej PO
Stanisław Żmijan został przewodniczącym regionu lubelskiej PO Adrian Tomczyk
Stanisław Żmijan był posłem Platformy Obywatelskiej przez 18 lat. Na czele regionalnych struktur partii stanął po raz drugi.

Zatęsknił pan za polityką przez te dwa lata, które minęły od wyborów?

Nie ujawniałem tego wcześniej, ale mimo że nie zdobyłem mandatu poselskiego w ostatnich wyborach, to dawałem sygnały, że żyję i nie jest mi obojętne to, co się dzieje w kraju i w naszym regionie. Nie towarzyszyło mi uczucie tęsknoty, ale ci, którzy uznali, że już mnie w polityce nie ma na trwałe, srogo się zawiedli.

Ale tempo politycznych emocji spadło po pięciu kadencjach poselskich.

Tak, ale proszę pamiętać, że pandemia wyhamowała także aktywność polityczną. Chociaż cały czas spotykałem się z ludźmi, jeździłem na posiedzenia klubu parlamentarnego PO, na którym zabierałem głos. Byłem aktywny.

Czyli brakowało tej polityki.

Miałem poczucie, że jest jeszcze coś do zrobienia, a moja kondycja pozwala mi w tym uczestniczyć. Nie było takiego momentu, żebym powiedział sobie: 18 lat w Sejmie i wystarczy. Uważałem, że powinienem jeszcze coś zrobić. Nie chciałem zatrzaskiwać za sobą drzwi.

Kiedy zdecydował pan o starcie w wyborach na przewodniczącego zarządu regionu lubelskiej PO?

Cały czas o tym myślałem, choć nie rozgłaszałem tego. Ale wiele robiłem, by członkowie PO zauważyli, że zależy mi na Platformie.

I dlatego zaangażował się pan w powstanie Stowarzyszenia „Tak! Polska”, na czele którego stoi poseł Ireneusz Raś, który został wyrzucony z Platformy i dziś jest członkiem PSL-Koalicji Polskiej?

Nie widzę tu kolizji z moją działalnością w PO. Mój udział w tym projekcie związany jest z chęcią zwrócenia uwagi na problemy polskiej wsi i rolników, które zawsze były mi bliskie. Jako poseł byłem członkiem komisji rolnictwa, chciałem być na bieżąco ze sprawami wsi i rozwoju terenów wiejskich.

Budował pan ludowe skrzydło Platformy.

Można tak powiedzieć: konserwatywne i ludowe skrzydło PO.

A czy nie było tak, że kiedy zakładał pan z posłem Rasiem stowarzyszenie, to jedną nogą był pan już poza PO?

Nigdy nie myślałem, żeby opuszczać PO. To partia, którą współtworzyłem w 2001 roku na Lubelszczyźnie i traktuję ją trochę jak swoje dziecko.

Ale krytycznych uwag pod adresem tego dziecka pan nie szczędził. Choćby przy okazji jubileuszu 20-lecia PO mówił pan o konieczności powrotu do korzenii i platformy trzech tenorów.

Szukałem instrumentów oddziaływania na opinię publiczną i struktury Platformy.

Odważnie formułował pan ostre sądy, tak jak w lipcu kiedy nieoczekiwanie zaapelował pan do Krzysztofa Żuka o nieubieganie się o kolejną kadencję przewodniczącego PO w regionie.

To wynikało z autentycznej troski o przyszłość kraju. Lublin ma dobrego gospodarza w osobie prezydenta Żuka, podobnie jest w innych dużych miastach, ale to za mało by wygrać wybory. Decyzja Donalda Tuska o organizacji naszej konwencji w Płońsku, a nie w dużej aglomeracji świadczy o tym, że podziela mój pogląd, że musimy wrócić do małych miast i wsi. W skali kraju elektorat miejski jest za mały by wygrać wybory.

I ostatecznie Krzysztof Żuk Pana poparł.

Zaskoczył mnie tym. Ale nie tylko on zdecydował się mnie wesprzeć.

Kiedy było trudniej stawać na czele PO? W 2011 r. kiedy przejmował pan stery po Januszu Palikocie, czy teraz?

Zdecydowanie teraz, bo obecnie trzeba się zmierzyć ze złymi praktykami rządzenia krajem przez Zjednoczoną Prawicę.

Co konkretnie ma Pan na myśli?

Na przykład relacje z mediami. Nie może tak być, że polityk do pytającego dziennikarza odwraca się plecami i go ignoruje. Jesteście po to, by patrzeć władzy na ręce. Potrzebna jest jawność i transparentność na każdym poziomie zarządzania krajem. Do tego mamy problem z praworządnością i trójpodziałem władzy oraz relacjami z Unią Europejską.

Staje pan na czele w lubelskiej PO, która przegrała wybory, a w trakcie kadencji została zdziesiątkowana. Poseł Joanna Mucha i senator Jacek Bury przeszli do Szymona Hołowni, a związki Riada Haidara z PO zupełnie się rozjechały po zdobyciu przez niego jedynego mandatu dla Koalicji Obywatelskiej w okręgu 7.

To prawda, ale proszę pamiętać, że nie tylko my straciliśmy zaufanie wyborców, ale także nasz koalicjant - PSL.

Wewnętrzne wybory w PO pokazały też, że straciliście wielu działaczy. Cztery lata temu na szefa regionu głosowało ponad 800 osób, teraz niecałe 500. Co się stało?

Kilka przyczyn się na to złożyło. Na pewno naturalne zużycie, które zachodzi w każdej partii. Poza tym wpłynęła na to praktyka Zjednoczonej Prawicy, która doprowadziła do tego, że ludzie nie chcą się angażować w działalność opozycyjną, bo boją się o miejsca pracy w swoich lokalnych środowiskach.

Ale wasi politycy nie odchodzili do PiS, tylko do Hołowni.

To kolejny powód naszej obecnej sytuacji. Pojawiły się nowe projekty polityczne i część ludzi zaczęła poszukiwać swojej politycznej drogi u konkurencji. Zawsze tak jest, że jak pojawia się coś nowego, to dla wielu staje się atrakcyjne.

I dlatego Platforma potrzebowała starego przewodniczącego Donalda Tuska?

Donald Tusk jest sprawnym organizatorem. Politykiem o dużym autorytecie, a dzisiaj niestety ten towar jest deficytowy. Dobrze się stało, że powrócił i rządzi PO.

A są momenty w życiu partii, których pan żałuje?

Nie wiem, czy można to nazwać żałowaniem, bo dotyczy to sytuacji, której nie byłem świadomy. Dowiedziałem się o tym, już po śmierci prof. Zyty Gilowskiej, która - będąc już poza polityką - wyznała mojemu przyjacielowi, że ma pretensje do mnie o to, że nie odszedłem razem z nią z Platformy.

To był 2005 rok. Prof. Gilowska wystąpiła z PO w atmosferze oskarżeń o nepotyzm. Nie ma pan poczucia politycznej straty i tego, że nie udało się zatrzymać prof. Gilowskiej?

Myślę, że można było tę sprawę inaczej załatwić.

Tym bardziej, że straciliście wybitnego eksperta na rzecz bezpośredniego konkurenta.

Została wicepremierem i oczywiście realizowała program polityczny konkurencji.

A w Platformie został Palikot.

Kiedy do nas dołączył, sondaże dawały nam 7 proc. poparcia. Dlatego wsiedliśmy do samochodów i odbyliśmy rajd po wszystkich powiatach i gminach wiejskich w regionie. To była katorżnicza praca, ale się udało. W 2007 roku wygraliśmy wybory. Potem powtórzyliśmy to przy okazji objazdu związanego z programem dla wsi. Te dwa spektakularne ruchy spowodowały, że mieliśmy struktury w ponad 80 procentach gmin wiejskich.

Dziś tę pracę trzeba wykonać po raz kolejny?

Tak, musimy wrócić do ludzi i odzyskać zaufanie.

W jaki sposób?

Uczciwie wyjaśniając, że nasze, polskie sprawy - w mojej ocenie - idą w złym kierunku.

Ale straszenie PiS-em już nie działa.

Potrafię ganić rządzących za to, co zepsuli, ale potrafię też uczciwie przyznać co było dobre.

Zamierza pan chwalić PiS?

Po latach trudno krytykować program Rodzina 500 plus. To jest dobry program, choć pewnie można by go wdrożyć roztropniej. Potrafimy się też przyznać do błędu jakim było podniesienie wieku emerytalnego.

Co pan sądzi o słowach premiera Mateusza Morawieckiego, który w „Financial Times” stwierdził, że Komisja Europejska przystawia Polsce pistolet do głowy?

Boję się o to, co się może nam przydarzyć. Niepokoją mnie nasze relacje z UE i naszymi sąsiadami. Dzisiaj potrzeba nam bardzo mądrych polityków i mądrej dyplomacji.

Ale dziś widzimy, że dyplomacja niczego nie załatwi w przypadku realnego zagrożenia.

Zagrożenia są, ale w drodze konfrontacji niczego nie załatwimy. Bezpieczeństwo musi stać ponad wszystkim.

Podoba się panu Polski Ład?

Te pieniądze to czeki bez pokrycia, bo realnie nie mamy tych pieniędzy. To są środki powiększające i tak bardzo wysoki dług publiczny.

To już mówił wasz minister finansów Jacek Rostowski.

Wtedy mieliśmy kryzys, próbowaliśmy równoważyć budżet i rzeczywiście były ograniczenia jeśli chodzi o wydatki. Pod tym względem Rostowski był w mojej ocenie zbyt ostrym ministrem.

Czyli PO cięła, a PiS oddaje w programach socjalnych i Polskim Ładzie.

Zdobywanie zaufania i manipulowanie społeczeństwem w kontekście wyborów jest niedopuszczalne. Tymczasem dzisiaj mamy sytuację, w której polityk PiS ogłasza komu ile daje.

W Polskim Ładzie wszystkim samorządom dają. Nawet prezydent Żuk jest zadowolony, że dostał 35 mln zł na inwestycje.

Tylko, że to nie jest transparentne. Kryteria przekazywania pieniędzy samorządom powinny być ustalane systemowo, jasno i przejrzyście. W ten sposób PiS psuje państwo.

13 grudnia kończy pan 65 lat. Ale na emeryturę się pan nie wybiera. W której roli bardziej się pan odnajduje: męża, ojca, dziadka, czy polityka?

Więzi rodzinne są dla mnie ważne. Moja rodzina oparta jest na tradycjach i bliskich relacjach. Szanujemy się i wspieramy. Jeśli chodzi o pracę, to mogę powiedzieć, że modelowo przeszedłem wszystkie szczeble kariery zawodowej. Od inżyniera, przez majstra do stanowiska prezesa spółki akcyjnej. Realizuję się też w przestrzeni publicznej i jak widać - mimo zbliżania się do emerytury - ludzie wciąż mi ufają. Myślę, że aktywność na różnych polach jest mi przypisana. Choć muszę przyznać, że za ten pracowity styl życia, płaciłem też zdrowiem.

Kilka lat temu wykryto u pana dwa tętniaki.

Zaczęło się od kłopotów z kręgosłupem. Poszedłem na badania, które zleciła mi dr Halina Krasińska-Czerlunczakiewicz i okazało się, że mam dwa tętniaki, które były tak usytuowane, że żadne nieinwazyjne metody nie wchodziły w grę. Trzeba było więc otwierać czaszkę. W dodatku, jak wyjaśnił mi prof. Tomasz Trojanowski, który zajął się moim leczeniem, to były tętniaki tuż przed pęknięciem. Dobrze, że umiałem pokonać wielkie emocje, które mi wtedy towarzyszyły, bo mógłbym nie dożyć operacji. Na szczęście się udało.

Choroba Pana zmieniła?

Sprawiła, że narodziłem się po raz drugi. A akuszerami byli dr Krasińska-Czerlunczakiewicz i prof. Trojanowski.

W Platformie też dostał Pan kolejną szansę.

Rzeczywiście wygląda na to, że także w polityce dostałem drugie życie.

od 7 lat
Wideo

NATO na Ukrainie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski