Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdowski: Wkrótce nie będzie na emerytury

Joanna Ćwiek
Robert Gwiazdowski
Robert Gwiazdowski archiwum Głosu Wielkopolskiego
Z Robertem Gwiazdowskim, byłym przewodniczącym rady nadzorczej ZUS, rozmawia Joanna Ćwiek.

Jak Panu podoba się najnowszy pomysł minister pracy Jolanty Fedak zakładający, że na pięć lat przed emeryturą każdy z nas będzie mógł wypłacić sobie pieniądze zaoszczędzone w OFE?

Jeżeli są to nasze pieniądze i że sami odkładamy na nasze emerytury, jak to mówią lobbyści OFE , to pomysł z wypłatą odłożonych składek jak najbardziej wpisuje się w tę ideologię. Problem jednak w tym, że cała ta ideologia jest nieprawdziwa.

Nieprawdą jest, że są to moje oszczędności?

Są. Dlatego skoro sam je zaoszczędziłem, to przecież mam prawo te pieniądze przepić albo wydać na panienki. A na życie powinna mi wystarczyć emerytura państwowa wypłacana przez ZUS. Skoro płaciłem przez całe życie składki, to należy mi się minimalne świadczenie. Problem jednak w tym, że ani ZUS ani OFE nie mają żadnych pieniędzy. ZUS wszystkie pieniądze ze składek natychmiast wydaje na bieżące emerytury. OFE tylko 30 proc. składki inwestuje na giełdzie. Za pozostałe 70 proc. kupuje obligacje skarbowe. Czyli te pieniądze natychmiast trafiają do budżetu państwa, który przekazuje je do ZUS. Tworzy się takie zamknięte koło.

Z tego, co Pan mówi, wynika, że jeśli za 35 lat będę chciała przejść na emeryturę, może się okazać, że jej nie dostanę, bo mimo płaconych przeze mnie składek na moim koncie emerytalnym jest wyłącznie wirtualny zapis.

W przyszłości emerytura to będzie jedna wielka niewiadoma. Tak naprawdę jedyne realne środki, które ma emeryt, to pieniądze zainwestowane na giełdzie. Problem jednak w tym, że na parkiecie sytuacja podlega znacznym wahaniom, co mogliśmy zaobserwować np. w ubiegłym roku. Ci, którzy będą mieli pecha i zejdą z rynku pracy w dołku, będą dostawać znacznie niższe świadczenia od tych, którzy zakończyli aktywność zawodową w okresie hossy.

Ale przecież przyszły emeryt, który widzi, że jego oszczędności w II filarze stopniały, może zdecydować, że będzie pracować dłużej.

Taką decyzję może podjąć tylko ten, kto pracuje na własny rachunek. Jednak większość Polaków pracuje dla kogoś i to ich szef decyduje o ich losie w chwili osiągnięcia wieku emerytalnego. Pokazał to przecież ostatnio minister Sawicki, który zwolnił 60-letniego pracownika. Było o tym głośno.

Może więc rozwiązaniem byłoby całkowite zniesienie wieku emerytalnego? Obecny system i tak wymaga od nas, że na wyższą emeryturę musimy dłużej pracować.

Powinniśmy zachować minimalny wiek emerytalny, czyli zagwarantować obywatelom, że np. po ukończeniu 65. czy 67. roku życia każdemu będzie przysługiwała emerytura w wysokości np. 1 tys. zł. Natomiast jeśli ktoś uważa, że odłożył już sam na emeryturę wystarczająco dużo, to może wcześniej zrezygnować z pracy. Ale wtedy nie powinien oglądać się na emeryturę od państwa.

Minister Fedak jest raczej zwolenniczką uzależniania momentu przejścia na emeryturę nie od wieku pracownika, ale od jego stażu pracy.

To także dobry pomysł, zwłaszcza że nasz system emerytalny wbrew idei sprawiedliwości społecznej faworyzuje bogatych. To dlatego, że dzieci z bogatych rodzin zaczynają pracować co najmniej pięć lat później niż dzieci z rodzin ubogich, które kończą edukację najwyżej na etapie szkoły średniej. W dodatku osoby mało zamożne, nie dość, że dłużej płacą składki, to jeszcze pobierają emeryturę krócej, bo statystycznie żyją krócej.

W jaki sposób należałoby zmienić system emerytalny, żeby był efektywniejszy?

Obecnie największym problemem w Polsce jest starzenie się społeczeństwa. Ludzie nie mają dzieci z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, bo są przekonani, iż na starość zaopiekuje się nimi państwo. A po drugie dlatego, że ich na to nie stać. Weźmy pod uwagę młodego człowieka, który zarabia brutto 3,6 tys. zł. Na rękę taka osoba dostaje zaledwie 2 tys. Gdyby zmniejszyć opodatkowanie pracy, młodzi ludzie te pieniądze, które oddają w podatkach, mogliby wydać na pampersy.

Ale skąd wziąć wtedy pieniądze na wypłatę bieżących emerytur?

Należy podnieść podatki konsumpcyjne. Przygotowując habilitację, zwiedziłem kilka wysypisk śmieci i widziałem, ile jedzenia się marnuje. Gdyby wzrosła cena żywności, ludzie nauczyliby się oszczędności. A w kieszeniach i tak zostałoby im więcej, niż mają dzisiaj.

Ma Pan jeszcze inne pomysły?

Należałoby opodatkować firmy podatkiem od przychodu w wysokości 1 proc. Dziś jest on wyższy, ale i tak mało która firma go płaci, bo interesy prowadzi się w taki sposób, żeby wykazać straty. Przy niższym podatku płaciliby wszyscy.

Na tak drastyczne reformy na razie pewnie nikt się nie zdecyduje. Jakie inne doraźne działania ratujące emerytury należałoby podjąć?

Zmienić zasady funkcjonowania OFE. Po pierwsze przynależność do II filaru powinna być dobrowolna, a to spowodowałoby, że fundusze zaczęłyby między sobą konkurować o lepsze wyniki. Należałoby także wprowadzić zewnętrzny benchmark, który też znacznie poprawi efektywność funduszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski