Do ich podstawowych obowiązków należy zaliczanie kolejnych semestrów, prowadzenie zajęć dydaktycznych oraz badań i publikowanie ich wyników. - Ale jak zawsze, wszystko rozbija się o pieniądze. Jeśli ma się odrobinę szczęścia i uda się pozyskać granty na prowadzenie ciekawych badań, to wtedy można się rozwijać i publikować swoje wyniki w renomowanych czasopismach. Niestety, najczęściej ich brakuje i taki przyszły doktor przez kilka lat nie robi nic i dopiero przed rozpoczęciem przewodu zaczyna ciężko pracować. A badania i tak w większości pokrywa się z własnej kieszeni - nie ma złudzeń Krystian, doktorant z Uniwersytetu Przyrodniczego.
Władze uczelni zauważają ten problem, ale jednocześnie stwierdzają, że wiele zależy od determinacji i zaangażowania samego doktoranta i jego promotora.
- Pamiętajmy, że ze stypendium doktoranckiego powinno się też finansować część badań - zauważa Krzysztof Gołacki, prorektor ds. studenckich i dydaktyki UP. - Na każdy konkurs wysyłamy ok. 60 zgłoszeń i wydaje mi się, że skuteczność mamy też całkiem dobrą. Może problemem jest to, że ministerstwo nauki wymaga, żeby przewód doktorski był otwarty przed przyznaniem grantu. Być może, gdyby doktoranci i ich promotorzy mieli odpowiednio wcześniej wizję badań, byłoby to łatwiejsze. Nie zapominajmy też, że doktoranci mogą zgłaszać się do Urzędu Marszałkowskiego po pomoc - dodaje prorektor.
Innym problemem, z którym borykają się doktoranci, jest znalezienie satysfakcjonującej pracy. Szansa zostania na uczelni jest nikła.
- Mamy teraz niż demograficzny, więc większość zajęć jest prowadzona przez normalnych pracowników naukowych i dla doktorantów nie wystarcza już godzin - dodaje Adam, doktorant z UP.
Znalezienie pracy poza uczelnią też bywa problemem.
- Mam akurat szczęście, że mój szef wspiera dokształcanie pracowników i nie jestem z tego powodu w jakikolwiek sposób szykanowana. Ale znam też przypadki, że ludzie nie przyznają się do studiów doktoranckich. Pracodawca szuka przeważnie osób dyspozycyjnych cały czas, a o to jest trudno na studiach. Czasami odstrasza też sam tytuł doktora. Niektórzy szefowie nie lubią osób, które mają zbyt wysokie kwalifikacje. Ale to już chyba zależy od samego pracodawcy - dodaje Anna, doktorantka pracująca w szkole.
Mimo to wielu doktorantów dobrze ocenia swoje studia, a za ich największy plus uważa-ją to, że dzięki nim stają się wysokiej klasy specjalistami w danej dziedzinie, a także spełniają się jako badacze, naukowcy lub dydaktycy.
Ile pieniędzy dostaje doktorant
Głównym źródłem utrzymania doktorantów jest stypendium. Studenci studiów doktoranckich mogą się ubiegać o specjalne stypendium w wysokości ok. 1000 zł miesięcznie. Przyznawane jest głównie osobom, które prowadzą badanie istotne dla rozwoju nauki lub uczelni, a także wywiązują się ze wszystkich swoich obowiązków. Oprócz tego mogą się starać również o inne formy pomocy, takie jak stypendium socjalne, mieszkaniowe, dla osób niepełno-sprawnych, za wyniki w nauce czy zapomogi. Są one nieznacznie wyższe niż dla zwykłych żaków. - W praktyce wygląda to jednak tak, że doktoranci często przekraczają próg warunkujcy otrzymanie stypendium socjalnego i mało osób z niego korzysta - dodaje Krystyna Sajewicz z Działu Spraw Socjalnych UP.
Dziś w papierowym wydaniu Kuriera dodatek INDEKS
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?