Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerowe cacka powstają w Lublinie (ZDJĘCIA)

Piotr Orzechowski
Skąpanym słońcem lubelskim deptakiem spaceruje zazwyczaj mrowie ludzi. Zdarza się jednak często, że tłum rozstępuje się, a w kawiarnianych ogródkach milkną rozmowy. To znak, że Krzysztof Chmiel jedzie na swoim "Dromaderze" - niezwykłym rowerze, który na pierwszy rzut oka może przypominać motocykl. Wehikuł od razu zwraca na siebie uwagę. Pan Krzysztof Chmiel ma w swoim warsztacie więcej custom bike'ów, czyli rowerów wykonywanych ręcznie.

- Przyzwyczaiłem się już do zainteresowania ludzi. Najczęściej spotykam się z pytaniami czy ja sam to zrobiłem, ile zajmuje zbudowanie roweru i z czego to robię? - mówi Krzysztof Chmiel.

Jego warsztat przy ul. Żmigród znajduje się w cichym podwórzu. To tutaj powstają prawdziwe rowerowe dzieła sztuki, które później budzą zaciekawienie nie tylko mieszkańców Lublina.

- "Dromadera" woziłem już do Białegostoku, gdzie zdobył pierwsze miejsce w konkursie custom bike’ów. Pokazałem go również w Amsterdamie. Wprawdzie nie startowałem w konkursie, ale usłyszałem wiele ciepłych słów - dodaje Chmiel.

Wszystko zaczęło się dwa lata temu od "Czarnej Perły". Pierwsza konstrukcja miała m.in. siodełko wykonane z kratki ściekowej. W czasie ubiegłorocznego Jarmarku Jagiellońskiego pojazd zrobił furorę. Co chwila podchodziły dzieci, które chciały zrobić sobie zdjęcie z nietypowym pojazdem. Wtedy pan Krzysztof pomyślał o budowie kolejnych wehikułów. Po dwóch latach licznik dobił do dziesiątki. Kilka egzemplarzy rowerów znalazło już nabywców, teraz czas na kolejne zlecenia. Chętnych nie brakuje.
Żeby mieć oryginalny jednoślad trzeba czekać około miesiąca. Tyle zajmuje znalezienie odpowiednich materiałów, wycięcie poszczególnych elementów, a następnie poskładanie wszystkiego w zgrabną całość.

- Klienci zazwyczaj mają już swoją wizję pojazdu, ale zawsze staram się przemycić jeszcze swoje pomysły. Rower ma być dopasowany do wzrostu i postury klienta. Staram się, by pojazd był oryginalny i funkcjonalny. Nigdy nie sporządzam pisemnego projektu. Pomysły zawsze czerpię z głowy - mówi lubelski konstruktor. I dodaje, że wbrew pozorom jazda na jego rowerach jest bardzo wygodna.
- Po przejechaniu 70-kilometrowej trasy czuję się o wiele lepiej niż po przejażdżce na tradycyjnym "góralu".

Honorowe miejsce w warsztacie ma "Czarna Perła", ale nie brakuje też innych ciekawych okazów, jak 50-letni "Ambasador" czy wyścigówka "Huragan". Jednym z marzeń pana Krzysztofa jest zbudowanie bicyklu. Problemem może okazać się jednak budowa wielkiego, 44-calowego koła.

- Jeśli się uda, to zrobię od razu dwa albo trzy - zapowiada.

Może się wydawać, że po kilkugodzinnej pracy w warsztacie pan Krzysztof nie może już patrzeć na rowery. Nic bardziej mylnego. - Gdy tylko mam chwilę, biorę żonę i córkę i wyruszamy w plener pojeździć. Nie ma lepszej metody na relaks - dodaje.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski