Do wypadku doszło w zakładzie odlewnicznym w Gorzycach (woj. podkarpackie). W czasie pracy Arkadiusz Lipiec przechodził obok wielkiego urządzenia z przekładnią. Z góry zsunął się ciężki, metalowy element. 24-latek stracił równowagę, przewrócił się, a blok spadł mu na rękę.
- Ratownik z karetki jak zobaczył co się stało, zadzwonił do dyspozytora w Mielcu i 15 minut później z najbliższego stadionu odlatywałem śmigłowcem do Lublina - opowiada pan Arkadiusz. I dodaje: - W Lublinie lekarze nie chcieli się podjąć operacji. Ręka była sucha i zimna. Karetką zostałem przewieziony do Łęcznej.
Pacjent z niemal całkowicie oderwaną nad nadgarstkiem dłonią trafił do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej. Lekarze tłumaczą, że ręka była nieukrwiona, bo w wyniku wypadku nastąpiła całkowita amputacja. - Dłoń wisiała tylko na zmiażdżonych ścięgnach - wyjaśnia Sergiej Antonov, specjalista chirurgii plastycznej, który przyjmował pacjenta i przeprowadzał replantację.
O rękę 24-latka na sali operacyjnej walczyło sześciu lekarzy. Musieli połączyć wszystkie uszkodzone struktury - żyły, naczynia, nerwy, kości. Replantacja trwała osiem godzin. - Po dwóch tygodniach od replantacji wiemy, że ręka jest żywa, ukrwiona, zauważalny jest niewielki ruch palców - mówi doktor Antonow.
Sam pacjent nie kryje radości, że zabieg się udał. Czuje się dobrze. Na razie zaczął lekko poruszać palcami. - Niewiele brakowało, żebym nie miał tej ręki - mówi Arkadiusz Lipiec spod Sandomierza.
Do tej pory w Łęcznej dokonywano replantacji na mniejszą skalę, najczęściej palców. Tym razem, po raz pierwszy przeprowadzono replantację ręki. Pomysł, by stworzyć w woj. lubelskim ośrodek replantacji kończyn pojawił się kilka lat temu. W życie wprowadził go prof. Jerzy Strużyna, lekarz koordynujący WCLOiChR, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii plastycznej.
- Chodziło o to, by pacjenci z urazami ręki trafiali do najbliższych ośrodków chirurgii plastycznej, gdzie są przygotowane zespoły specjalistów i odpowiednio wyposażone oddziały - wyjaśnia prof. Jerzy Strużyna.
Wcześniej było tak, że w danym dniu dyżurował tylko jeden ośrodek w kraju, więc bywało, że chory z urazem ręki np. z Jarosławia musiał być transportowany pogotowiem lotniczym do Szczecina.
Tylko w ubiegłym roku do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej trafiło 75 pacjentów z ostrymi urazami rąk, w tym z amputacjami na różnych poziomach, którzy zostali zoperowani w dniu przyjęcia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?