Zrolowane obrazy we wrześniu 1939 roku zostały przywiezione z Warszawy do Lublina. Najpierw "Bitwę pod Grunwaldem" i "Kazanie Skargi" ukryto w gmachu Muzeum Lubelskiego (obecnie główna siedziba Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. H. Łopacińskiego przy ul. Narutowicza).
Gdy budynek przejęli Niemcy, trzymanie tam obrazów stało się niemożliwe. Zapadła decyzja o przeniesieniu ich na teren Taborów Miejskich przy ul. Elektrycznej 4. Odbyło się to kilka tygodni przed Wielkanocą 1941 roku. Cenny ładunek przetransportowano na wozie drabiniastym, pod warstwą mebli. Gdyby Niemcy zainteresowali się tym, co jest na wozie, woźnica miał mówić, że pomaga w przeprowadzce.
"Ob. Grzesiak Michał (woźnica z Taborów Miejskich), jak również i ja, nie wiedzieliśmy, po jakie właściwie rzeczy mam wysłać wóz. Jeżeli zgodziłem się na to ryzykowne przedsięwzięcie, to zawdzięczać to należy jedynie Ob. Pieczyrakowi (naczelnik Wydziału Gospodarczego Zarządu Miejskiego w Lublinie), z którym szereg lat pracowałem i darzyłem go całkowitym zaufaniem jako człowieka i dobrego, wypróbowanego Polaka" - to fragment oświadczenia, jakie w 1949 roku złożył Franciszek Galera, w czasie okupacji kierownik Taborów Miejskich (zmarł w 1952 roku).
O dniu, w którym obrazy były ukrywane, opowiada nam córka pana Franciszka, Helena Studzińska, która dziś ma 92 lata. - Gdy wóz wjechał na plac, ojciec kazał mi zamknąć bramę. Miałam chodzić po podwórku i wypatrywać, czy nie widać Niemców. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co mężczyźni przywieźli na drabiniastym wozie. Robiłam, co kazał ojciec. Dopiero przy wydobywaniu obrazów, w 1944 roku, dowiedziałam się, że chodziło o dzieła Matejki - przyznaje pani Helena.
Zrolowane płótna zostały złożone w stodole i tak przeleżały sześć tygodni pod warstwą słomy. Następnie ukryto je w dole, wykopanym specjalnie w tym celu, i zabezpieczonym deskami. "Sam rulon był owinięty azbestem, następnie ceratą, a ceratę owinęliśmy nasmołowaną papą" - pisał dalej w oświadczeniu Franciszek Galera.
- Moja rodzina mieszkała obok Taborów Miejskich, w służbowym domku z ogrodem, do którego wchodziło się od Elektrycznej. W Taborach było 18, a może 20 koni w dużych stajniach. W kuźni pracowało dwóch kowali, wszystkich pracowników było kilkunastu - wspomina Studzińska.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody