– Robiliśmy oczywiście szacunki. Myśleliśmy, że podwoimy Picassa, czyli frekwencja wyniesie 40-50 tys. osób. Ale 80 tys. się nie spodziewaliśmy – mówi Katarzyna Mieczkowska, dyrektorka Muzeum Narodowego w Lublinie. – Patrząc na najlepsze takie wydarzenia kulturalne w całej Polsce, wyższą frekwencję zrobił tylko Chagall w Warszawie. Ale zrobić 80 tys. w stolicy, a zrobić 80 tys. w Lublinie to jest różnica – dodaje.
Apogeum liczby gości nastąpiło w ostatnich dniach wystawy. Jak mówi dyrektorka muzeum, zdarzały się kilkusetosobowe kolejki. Najdłuższy policzony ogonek składał się z 900 spragnionych kultury osób.
– Armagedon – śmieje się Mieczkowska. – Nie chcieliśmy kogokolwiek odesłać, stąd też pomysł zwiedzania do północy w weekendy, bo to właśnie wtedy było najwięcej osób. W niedzielę po południu naliczyłam 900 osób. Przez cały dziedziniec szedł „ślimak” i wychodził aż na zewnątrz, kolejka zawijała dwa razy. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam – przekonuje.
Wystawę odwiedzali nie tylko lublinianie, ale mieszkańcy całej Polski, a także odleglejszych zakątków świata. Poza przedstawicielami krajów europejskich na wystawie pojawiła się także miłośniczka malarstwa z Sydney.
– Państwo pracujący w hotelach zrobili badania, z których wynika, że wystawa Tamary mogła spowodować u nich blisko 20 proc. ruchu w ostatnich miesiącach. Ludzie specjalnie przyjeżdżali na weekend do Lublina, żeby ją zobaczyć – mówi Mieczkowska.
Na wystawie można było podziwiać 60 prac baronowej z pędzlem, z czego 19 przekroczyło polską granicę po raz pierwszy. Sprawiło to, że ekspozycja stworzona przez zespół lubelskiego muzeum i Villę le Fleur, czyli prywatne muzeum w Konstancinie-Jeziornej, była największą poświęconą Łempickiej na terenie naszego kraju. Część prac, które przyjechały do Polski z Francji, zostanie zaprezentowanych w Krakowie, ale szansa na obejrzenie wszystkich 60 namalowanych przez artystkę już minęła.
Pocztówki z „podróży”
W księdze pamiątkowej z wpisami osób odwiedzających wystawę poza podziękowaniami i pochwałami pojawiły się też głosy krytyki.
– Fatalnie zorganizowana wystawa. Za ciemno, za mało miejsca, szczególnie w okresie pandemii – czytamy w opinii datowanej na 23 lipca.
– To były praktycznie drobiazgi. Jak by pani przejrzała księgę, to na 200 czy 300 stron są może trzy takie uwagi. Generalnie podzielam zdanie, że było za ciemno, ale mamy do czynienia z obiektami, dla których luksy mają ściśle określoną moc przez konserwatorów i podmioty wypożyczające. Chcielibyśmy zobaczyć obraz pod dobrym światłem, ale ze względu na bezpieczeństwo to nie mogło wyglądać inaczej. A że jest ciasno: cóż, założeniem wystawy był intymny kontakt z obiektami, stąd taka, a nie inna forma konstrukcji wystawy. Taka była wizja kuratorów i projektanta – wyjaśnia Mieczkowska.
Następna wystawa, którą będzie można zobaczyć w Muzeum Narodowym w Lublinie, to „Magia starożytnego Egiptu”. Ma zostać otwarta 30 września.
- Święto botaniki w Ogrodzie Botanicznym. Zobacz zdjęcia
- Dzień otwarty w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Tu możesz adoptować przyjaciela!
- „Meeting of styles”. Trwa festiwal graffiti! [ZDJĘCIA]
- Trwają Międzynarodowe Zawody Balonowe w Nałęczowie. Zobacz zdjęcia z nocnego pokazu!
- Firma mówi: nie zrywajcie konopi teraz, zaczekajcie, aż zakwitną. I zaprasza na żniwa
- Pielgrzymi po raz 44. wyruszyli z Lublina na Jasną Górę [ZDJĘCIA]
Jaki alkohol wybierają Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?