– Być w tak dużym klubie i prowadzić go, jako pierwszy trener, to wielka duma. Emocje były zatem na pewno pozytywne – mówi szkoleniowiec Motoru. – Zawsze chciałem być w zespole, który jest niepowtarzalny. Uważam, że taki właśnie mamy – dodaje 31-latek.
Jego podopieczni poniedziałkowe spotkanie rozpoczęli ze sporym animuszem. 45 minut gry na Arenie należało do Motoru, a potwierdzeniem tego była bramka autorstwa Sebastiana Rudola z 33. minuty spotkania. W samej końcówce tej części gry podwyższyć rezultat mógł jeszcze Piotr Ceglarz, ale jego uderzenie piętą instynktownie odbił Maciej Kikolski.
– Jestem bardzo dumny z zespołu, z energii i pasji, jakie prezentował w pierwszej połowie spotkania. Myślę, że jest to kierunek, w którym powinniśmy podążać. Miałem wrażenie, że widziałem odważnych piłkarzy Motoru, którzy chcą wygrać i do tego dążą. Tego też bym sobie życzył w kolejnych spotkaniach – komentuje trener Stolarski.
– Pierwsza połowa z bardzo mocnym wskazaniem na graczy Motoru. Przede wszystkim w operowaniu piłką. Ale to też chyba normalne. Wiemy przecież, że w Lublinie była zmiana trenera, w klubie działo się dużo rzeczy. Dla piłkarzy to też pewnie jakiś nowy bodziec. Wiedzieliśmy zatem, że rywale dosyć mocno będą chcieli wejść w ten mecz – mówi natomiast szkoleniowiec GKS-u Tychy, Dariusz Banasik. – A jeśli chodzi o nas, to nie tak wyobrażałem sobie mój zespół, przede wszystkim w kontekście zaangażowania. Dlatego w szatni mieliśmy mocną dyskusję. Na drugą odsłonę wyszliśmy już bardziej agresywni, z wolą odwrócenia wyniku. Gra toczyła się głównie na połowie gospodarzy. To były dwie różne połowy, dlatego jeśli chodzi o cały mecz, to mam mieszane uczucia – uzupełnia.
W efekcie dobrej postawy w drugiej części, po bardzo ładnej akcji (podobnej do tej Motoru z 33. min), przyjezdni wyrównali już po dziesięciu minutach. Odegranie głową Bartosza Śpiączki strzałem z woleja wykończył Mateusz Radecki.
– Początek drugiej połowy to coś, nad czym musimy pracować. Przespaliśmy ten moment, co wykorzystał GKS. Mimo to dalej chcieliśmy wygrać i ostatnie 15-20 minut było już zdecydowanie lepsze. Mieliśmy swoje sytuacje. Szkoda, że nie udało nam się ich wykorzystać – żałuje trener Motoru.
Najlepszą okazją była ta z 90. min gry, gdy w sytuacji sam na sam z Maciejem Kikolskim znalazł się Kacper Śpiewak. Górą z tego pojedynku wyszedł jednak golkiper gości.
– Końcówka dla Motoru, ale bardzo dobrze zachował się Kikolski. Oczywiście cenimy ten punkt – mówi szkoleniowiec tyszan, którzy do meczu z Motorem przystąpili z pewnymi kłopotami.
– Przed spotkaniem wypadł nam Marcel Błachewicz, który miał zagrać na wahadle. W jego miejsce zdecydowaliśmy się wystawić Dominika Połapa, który troszeczkę jednak sobie nie radził (zmieniony w 33 min – przyp. red.). I zwłaszcza w pierwszej połowie Motor wyprowadzał jego dużo akcji. Po jednej z nich, po stałym fragmencie gry, straciliśmy bramkę – wyjaśnia Dariusz Banasik.
W składzie Motoru też pewne zaskoczenie, choć wcale nie było wymuszone. Na boisku od początku pojawiło się dwóch nominalnych napastników: Samuel Mráz i Kacper Wełniak, z tym że ten drugi został cofnięty do pomocy, na pozycję numer 8. Dla Wełniaka był to pierwszy od listopada mecz w wyjściowym składzie żółto-biało-niebieskich.
– W okresie przygotowawczym występował już na tej pozycji i wyglądał bardzo dobrze. W każdym ze spotkań dochodził do sytuacji bramkowej. Minione dwa tygodnie pokazały, że jest gotowy, aby grać. Zapracował na swoją szansę i postanowiłem mu tę szansę dać. Uważam, że ją wykorzystał – uważa Mateusz Stolarski.
Na stadionie Areny zasiadło niemal sześć tysięcy kibiców, w tym grupka przyjezdnych.
– Dziękuję kibicom. I naszym i Motoru. Wspaniała atmosfera, wspaniały stadion, aż miło się przyjeżdża grać w takich okolicznościach – twierdzi Dariusz Banasik. Trener GKS-u ma jednak zastrzeżenie do terminu, w jakim rozgrywano spotkanie (Poniedziałek Wielkanocny). – Jesteśmy troszeczkę źli. Ani sztab ani zawodnicy nie mogli spędzić czasu z rodzinami. Żartowaliśmy, że jajeczkiem mogliśmy podzielić się w autokarze. Nie wiem, kto ustala kalendarz ligowy, ale wydaje mi się, że można było to lepiej przemyśleć – kończy.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?