- A mogłem zagrać - mówi zrezygnowany Mateusz Kolęda, pracownik ochrony w centrum handlowym E.Leclerc przy ul. Zana w Lublinie. Wiadomość o tym, że w tutejszej kolekturze ktoś wygrał ponad 13 mln zł lotem błyskawicy obiegła pracujących w budynku. - Gdybym wygrał aż tyle, to w pierwszej kolejności kupiłbym sobie mieszkanie i dobry samochód, na przykład chevroleta camaro z lat 70. - rozmarza się pan Mateusz. - Resztę pieniędzy wpłaciłbym na lokatę i żył z procentów - dodaje. Po chwili przypomina też sobie o czekającym go ślubie. - Wyprawiłbym też wielkie wesele i wspomógłbym trochę rodziców - zapewnia.
Zupełnie inne podejście do sprawy ewentualnej wygranej ma Zofia Laskowska, emerytka z Lublina. - Mam pięciu synów, 11 wnucząt i troje prawnucząt. Miałabym komu rozdać te pieniądze - uśmiecha się. Podobny plan ma pani Anna, także emerytka. - Część pieniędzy rozdałabym rodzinie, a resztę umieściła w banku. Kupiłabym też coś ładnego dla siebie - mówi.
Co by to było? Płaszcz? Sukienka? - dopytujemy. - Na początek buty. Właśnie idę jakichś szukać - przyznaje.
Wygrana, która padła we wtorek to rekord w naszym województwie. Do tej pory należał on do osoby, która w 2011 r. wzbogaciła się o ponad 12 mln zł. Co ciekawe, kolektura w której zakupiła szczęśliwy los mieściła się także w centrum E.Leclerc przy ul. Zana, tyle że piętro niżej. - U nas to pierwsza tak wysoka wygrana. W lutym mieliśmy kilka "piątek". Myślę, że to był sygnał, że szykuje się coś większego - mówi Rafał Gęca, pracownik kolektury w której sprzedano szczęśliwy los.
Gracz, który we wtorek trafił "szóstkę" jest 11. lubelskim lottomilionerem. Z informacji przekazanych przez Totalizator Sportowy wynika, że kupił dwa zakłady na "chybił trafił" za 6 zł. Jeden z nich zawierał szczęśliwe liczby: 4, 5, 40, 45, 46, 48.
Na odebranie nagrody gracz ma 60 dni. - Po upływie tego terminu grającemu przysługuje prawo do składania roszczeń. Przedawniają się one z upływem sześciu miesięcy liczonych od dnia losowania wyników gier - informuje Jarosław Tomaszewski z Totalizatora Sportowego. Bardzo rzadko, ale jednak, zdarzają się wygrane, których nikt nie odebrał. - W ostatnich latach mieliśmy tylko dwa takie przykłady - przyznaje Tomaszewski. Chodzi ponad 17 mln zł z zakładu kupionego w 2012 r. w Chojnicach i 11,8 mln zł, które powinien otrzymać gracz, który kupił los w 2008 r. w Wejherowie. Nieodebrane wygrane wracają do Totalizatora Sportowego.
A Wy na co przeznaczylibyście wygraną? Piszcie w komentarzach
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?