MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W relacjach z USA popełniamy błędy

Redakcja
Prof. Krzysztof Michałek.
Prof. Krzysztof Michałek. Fot. Jacek Herok/Newsweek Polska
Z prof. Krzysztofem Michałkiem, amerykanistą, rozmawia Anna Gwozdowska.

Czy nowa amerykańska administracja odwróciła się od Polski?

W ciągu ostatnich 20 lat, począwszy od czasów prezydentury Busha seniora, Polska nigdy nie była samodzielnym podmiotem w amerykańskiej polityce, wobec którego należałoby definiować strategiczne cele. I to się nie zmieniło. Administracja Obamy, tak jak poprzednicy, postrzega Polskę jako część składową regionu Europy Środkowo-Wschodniej, jako jednego z członków NATO i wreszcie jako państwo członkowskie Unii Europejskiej. Różnica polega jedynie na tym, że w przeciwieństwie do poprzedniej administracji obecna nawet nie deklaruje, choćby tylko werbalnie, że Polska jest ważnym partnerem USA.

To już powód do niepokoju?

Według Madeleine Albright nie mamy się czym martwić. Obecna polityka amerykańska wobec Europy Wschodniej świadczy bowiem o tym, że sytuacja naszego regionu jest ustabilizowana i bezpieczna. Nie wymagamy więc wyjątkowego traktowania przez Stany Zjednoczone.

Jeśli wziąć pod uwagę sytuację krajów bałtyckich, Ukrainy czy Gruzji, to taki argument brzmi mało przekonująco.

Być może zbyt wiele oczekujemy od administracji prezydenta Obamy, która dopiero rozpoczęła przegląd amerykańskiej polityki zagranicznej. Amerykanie nie wypracowali więc jeszcze nowej strategii. Dotyczy to także naszego regionu. Przegląd ma potrwać do wczesnej jesieni.

A jaka jest polityka polskiego rządu wobec USA. Może sami jesteśmy winni ochłodzeniu naszych relacji?

Jeśli zestawić wystąpienie szefa dyplomacji Adama Rotfelda z 2004 roku i exposé ministra Radka Sikorskiego z 2008 roku, to wyraźnie widać, że w polskiej polityce zagranicznej nastąpiło przesunięcie w kierunku uprzywilejowania stosunków z Unią Europejską. Minister Rotfeld mówił jeszcze w Sejmie o uprzywilejowanych stosunkach z USA. Takiego określenia użyto zresztą w polskiej dyplomacji po raz pierwszy. Natomiast minister Sikorski, formułując priorytety polskiej dyplomacji, na pierwszym miejscu wymienił już Unię Europejską.


W trosce o bezpieczeństwo powinniśmy chyba liczyć na NATO i USA. Czy nie dlatego rząd PO-PSL podpisał z Amerykanami porozumienie o tarczy antyrakietowej?

W tej sprawie popełniono fundamentalny błąd. Rok temu, w sierpniu, kiedy podpisywano umowę o tarczy, zaanonsowano również deklarację o politycznej i wojskowej współpracy między USA i Polską. Niestety, polski rząd nie doprowadził do tego, żeby ten dokument został podpisany. Tymczasem na nim, nawet nie tyle na samej tarczy, powinno nam zależeć najbardziej. Właśnie tam zostały zawarte gwarancje bezpieczeństwa dla Polski i zapisy o długofalowej współpracy politycznej i wojskowej. Gdyby dokument został podpisany, nie zastanawialibyśmy się dziś, czy bateria rakiet Patriot ma być rotacyjna czy stacjonarna, czy ma zostać wyposażona w głowice bojowe czy ćwiczebne.

Sprawę tarczy także zaniedbano. Dotąd Sejm nie zajął się ratyfikacją polsko-amerykańskiego porozumienia
.

Żaden z krajów zaangażowanych w budowę tarczy nie ratyfikował tego porozumienia. Zarówno Polska, jak i Czechy wybrały politykę wyczekiwania na wynik wyborów w USA.

Czy można jeszcze nadrobić stracony czas?

Trzeba się zastanowić, czy nie warto byłoby rozpocząć w Sejmie procedury ratyfikacji porozumienia w sprawie tarczy. To byłby rodzaj politycznego nacisku, który wymusiłby na amerykańskiej administracji samookreślenie się. Chcielibyśmy wiedzieć, czy Amerykanie połączą sprawę redukcji broni nuklearnej, które negocjują z Rosją, z tarczą. Dla nas byłoby oczywiście lepiej, gdyby obie te sprawy USA traktowały rozdzielnie. W każdym razie w ciągu najbliższych kilku miesięcy musimy mieć jasność co do polityki USA wobec Rosji i Europy Wschodniej. Trzeba wyjść z tego stanu zawieszenia w naszych relacjach.

I Obama ugnie się pod naszą presją?

Dwadzieścia lat temu także było trudno. Administracja Busha seniora, m.in. departament obrony i skarbu, niechętnie godziły się na koncesje na rzecz Polski. Wielkie znaczenie miał wtedy wspólny głos płynący z szeregów opozycji i amerykańskiej ambasady w Warszawie. Pasywność w relacjach z USA nigdy nam nie służyła. Musimy wreszcie zacząć artykułować nasze polityczne cele. Liczę więc na inicjatywę, nie tylko po stronie rządu, ale również Sejmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski