BikePark przy Janowskiej się rozpada, a winnych dalej brak

- To skomplikowane śledztwo. Dwuletni okres prowadzenia postępowania nie jest czymś wyjątkowym - przekonuje Małgorzata Samoń, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.

Na początku sierpnia 2014 r. prokuratura wszczęła śledztwo, które miało ustalić, kto jest winny temu, że tor rowerowy przy ul. Janowskiej jest w katastrofalnym stanie. Nastąpiło to niespełna miesiąc po zamknięciu obiektu. Nadzór budowlany stwierdził, że obiekt zagraża bezpieczeństwu użytkowników. A dwaj eksperci powołani przez MOSiR „Bystrzyca”, który administruje BikeParkiem, wskazali, że tor został źle zaprojektowany i wybudowany. I że praktycznie nie da się go naprawić. A najlepiej byłoby wybudować go od nowa.

Śledztwo zostało wszczęte w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom. - I jakoś końca nie widać. Tor niszczeje coraz bardziej, winnych jak nie było, tak nie ma. I tak to u nas jest. Miliony utonęły w błocie i nikt za to nie odpowie - ocenia pan Andrzej, Czytelnik, który zwrócił się do nas z pytaniem o śledztwo w sprawie BikeParku.

Prokuratura tłumaczy, że ponad połowę czasu trwającego śledztwa zajęło opracowanie ekspertyzy biegłych dotyczącej toru. - I będzie jej kolejne uzupełnienie. Trzeba doprecyzować niektóre zapisy - wyjaśnia Samoń.

Śledczy na dokończenie postępowania mają teraz czas do października. - Nie mogę obiecać, że nie zostanie ponownie przedłużone - mówi Samoń.

Sam tor jest zamknięty. - Teren jest ogrodzony i zabezpieczony, dodatkowo wydzieliliśmy i oznakowaliśmy te elementy BikeParku, które mogłyby stanowić zagrożenie, m.in. te, które rozmywał deszcz - informuje Karol Adamaszek, specjalista ds. promocji MOSiR „Bystrzyca”. I dodaje: - Zaplanowaliśmy również konserwację elementów toru, z których można korzystać. Szukamy obecnie źródeł finansowania prac konserwacyjnych.

BikePark został oddany do użytku w 2010 r. Powstał na 11-hektarowej działce przy ul. Janowskiej. Inwestycja kosztowała lubelski ratusz 3 mln zł.