Prezydent Lublina Krzysztof Żuk wygrał. Komisja stwierdziła, że nie złamał prawa

- Prawda ponownie zwyciężyła – komentuje Krzysztof Żuk dzisiejszą decyzję Głównej Komisji Orzekającej, która uznała, że wcześniej wydane orzeczenie było prawidłowe i prezydent Lublina nie zawinił w tzw. aferze biurowej.

Co ważne, jest to orzeczenie prawomocne, od którego nie przysługują żadne środki odwoławcze.

- Zarzuty stawiane mi w tej sprawie już od czterech lat przez polityków Prawa i Sprawiedliwości miały charakter wyłącznie polityczny. Zamiast rozmawiać o rozwoju Lublina, lokalni politycy PiS wykorzystują administrację państwową, żeby mnie dyskredytować – dodaje Żuk.

Sprawa ciągnie się już od 2014 roku, kiedy to urząd miasta wynajął powierzchnie biurowe w powstającym jeszcze (budowa nada trwa) budynku przy ul. Wieniawskiej. Ratusz szukał miejsca w centrum, gdzie mógłby skupić miejskie wydziały rozsiane po całym Lublinie.

Miasto miało opłacać czynsz, a jak po jakimś czasie uzna, że chce wykupić biura, to będzie mogło to zrobić.

Przez długi czas o sprawie było cicho, a urzędnicy czekali na zakończenie budowy. Jednak w 2015 r., w szczycie kampanii wyborczej tę sprawę podnieśli politycy PiS i donieśli do odpowiednich organów stojących na straży finansów publicznych. Ich zdaniem prezydent Krzysztof Żuk i sekretarz miasta, Andrzej Wojewódzki złamali przepisy wynajmując biura, które jeszcze nie istniały.

Efekt donosu był taki, że Regionalna Izba Obrachunkowe oraz Urząd Zamówień Publicznych uznały, że miasto faktycznie popełniło błąd. Samorząd musiał ogłosić regularny przetarg na roboty budowlane.

Miasto broniło się, że na bazie przepisów z 2014 r. prawa nie złamało, ale z miejsca rozwiązało umowę z deweloperem i nie straciło na tym ani złotówki.

To jednak nie zakończyło sprawy, bo organy finansowe nadal działały. Zajmowały się tym różne instancje, a w 2017 r. Międzyresortowa Komisja Orzekająca przy ministrze finansów umorzyła sprawę wobec prezydenta Krzysztofa Żuka, a sekretarza miasta Andrzeja Wojewódzkiego uniewinniła.

I tu kolejny zwrot w akcji, bo rzecznik dyscypliny finansów odwołała się od tej decyzji, ale tylko jeśli chodzi o prezydenta. Sekretarzowi dała już spokój.

Efekt był taki, że w poniedziałek kwestią wynajęcia biur w budowie zajmowała się Główna Komisja Orzekająca.
Nie miała prawa ukarać prezydenta. Mogła natomiast uchylić dla Żuka korzystne rozstrzygnięcie. Tak jednak nie postąpiła i prezydent wygrał to starcie.

- Apeluję do polityków partii rządzącej krajem, żeby stanęli do merytorycznej dyskusji o Lublinie. Zamiast wykorzystywać administrację państwową do walki ze mną, przedstawcie swoje pomysły na rozwój Lublina. Zacznijmy rozmawiać o mieście, bo tego oczekują od nas wyborcy. Porozmawiajmy o konkretnych rozwiązaniach, a nie włączajmy mieszkańców Lublina w krajową politykę. Pozostawmy Lublin bez niej – komentuje prezydent.

Sprawa biur to nie jedyne zmartwienie prezydenta. Przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym toczy się proces związany z zasiadaniem przez Żuka (do lutego 2016 r.) w radzie nadzorczej PZU Życie.

Zdaniem CBA i wojewody lubelskiego prezydent złamał w ten sposób przepisy ustawy antykorupcyjnej. Sam Żuk uważa zupełnie inaczej a wyrok w WSA ma określić, czy wojewoda wydał zarządzenie pozbawiające Żuka mandatu zgodnie z prawem.

Wydawało się, że decyzje poznamy pod konie kwietnia, ale strona prezydencka uznała, że prowadząca sprawę sędzia Marta Laskowska-Pietrzak była stronnicza (przerywała wystąpienie pełnomocnika Żuka). Na tej podstawie zażądano odsunięcie sędzi od sprawy.

Ta decyzja należy do WSA, a żeby ja podjąć sąd musi zapoznać się z telewizyjnymi nagraniami rozprawy. Do sądu trafiły dopiero w ostatni czwartek.

Jak informuje sędzia WSA, Grzegorz Wałejko żadne decyzje co do losu sprawy jeszcze nie zapadły.