Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki wyścig ulicami rozkopanego miasta (WIDEO)

SKO, AG, PN
Rower, samochód czy autobus? Czym najszybciej można przejechać po Lublinie w sezonie remontowym? Postanowiliśmy urządzić sobie zawody i to sprawdzić.

Sezon prac drogowych w pełni. Kierowcy i pasażerowie komunikacji muszą jakoś te miesiące przeżyć - najczęściej stojąc w korkach. Dlatego postanowiliśmy sprawdzić jaki jest teraz najszybszy sposób na poruszanie się po mieście. W środę, w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego, urządziliśmy wyjątkowy wyścig.

Zadanie było proste: jak najsprawniej, w jak najkrótszym czasie i przestrzegając przepisów dotrzeć z placu Wolności na ulicę Willową. Dokładnie na przystanek Tarasowa 01, gdzie była nasza meta.

Jedna osoba pojechała rowerem. Druga wybrała się samochodem, a trzecia wsiadała do miejskiego autobusu. Trasy nie wybraliśmy przypadkowo. Po pierwsze, przy Willowej są duże osiedla, a mieszkający tam ludzie dzień w dzień w jakiś sposób docierają do pracy. Po drugie, do pokonania albo ominięcia jest strategiczny dla Lublina plac budowy. Mowa o przebudowie skrzyżowania al. Solidarności, al. Sikorskiego i ul. gen. Ducha.

Niespodziewanie, w środę pojawiło się kolejne utrudnienie na trasie. Tego dnia dla ruchu samochodowego została zamknięta część Krakowskiego Przedmieścia koło pl. Litewskiego.

Kto na metę dotarł pierwszy?

Każdy z „zawodników” musiał pojechać inną trasą. Rowerem można skrócić sobie drogę przez Ogród Saski. Samochód musiał ominąć skrzyżowanie Ducha/Solidarności/Sikorskiego i pojechać al. Warszawską. Autobus za to swobodnie może przejechać przez przebudowywane skrzyżowanie.

Sławek - środek transportu: rower

Żeby tylko nie padało - myślę, kiedy organizujemy wyścig. Na szczęście wyszło słońce i jest ciepło. Rower nie jest nowy. Ma już kilka lat, a ostatnią zimę spędził przykryty folią na balkonie. Coś w nim trzeszczy i skrzypi. Mimo to jestem dobrej myśli. Codziennie dojeżdżam nim do pracy. Sądzę, że jak teraz mocniej popedałuję, to zostawię konkurentów w tym wyścigu w tyle.

Startuję jak tylko Piotr wsiada na „siódemki”. Z pl. Wolności skręcam od razu w ulicę Kapucyńską. Rano zamknięto dla ruchu samochodowego część Krakowskiego Przedmieścia i to może dać mi teraz przewagę. Chodnik vis a vis ogrodzonego pl. Litewskiego jest zatłoczony i w miarę sprawnie udaje mi się pokonać ten odcinek.

Pedałuję już Krakowskim Przedmieściem i szybko docieram do Al. Racławickich. Pierwszy problem to skrzyżowanie z ul. Wieniawską. Stoję na światłach i kiedy zapala się zielone mógłbym jechać, tyle że jakiś kierowca wyjeżdżając z Wieniawskiej stanął tak niefortunnie, że zablokował skrzyżowania. W końcu jednak mnie, jak i samochodom, udaje się ruszyć.

Kolejny atut mojej trasy to Ogród Saski. Konkurenci muszą jechać ulicami, a ja używam skrótu właśnie przez Ogród. Wcześniej sprawdziłem w jego regulaminie, że mogę przejechać rowerem. Na pewno dzięki temu zyskuję kilka minut.

Z ogrodu wyjeżdżam od strony ul. Długosza i skręcam w Popiełuszki. Kiedy zdarza mi się tędy jechać samochodem, ulica wydaje mi się bardzo wąska. Z roweru, kiedy obok mnie mkną samochody, jest jeszcze węższa.

Czasami jest pod górkę i muszę mocniej depnąć na pedały. Na szczęście nie jest to większy problem i szybko docieram do al. Sikorskiego. Rozglądam się za autobusem z numerem 7, nie widzę go i po cichu liczę na to, że konkurenci nie dotarli jeszcze do Ronda Honorowych Krwiodawców.

Decyduje się przekroczyć al. Sikorskiego kładką, bo dobrze wiem, że później nie będę miał już okazji przejść na drugą stronę ulicy.

Podjazd na kładkę jest idealnie wyprofilowany. Zjazd też nie przysparza kłopotów i po kilkunastu sekundach jestem po lewej stronie al. Sikorskiego.

Tam docieram do al. Solidarności. Na jej drugą stronę muszę przejść po pasach. Obok mnie na zamianę światła czeka jeszcze dwóch rowerzystów.

Ulicę generała Ducha trzeba pokonać jej lewą stroną, wzdłuż domków jednorodzinnych. Tam jest chodnik i rower prowadzę na całej długości placu budowy.

Na rower wsiadam dopiero kiedy minę rozkopaną ziemię, robotników i ciężki sprzęt.

Cały czas jest pod górkę i to chyba jest najtrudniejszy odcinek całej trasy. Pedałujęe się ciężko, a w moim rowerze ostatnio nie wchodzi najniższa przerzutka na tylnym kole.

Gdy dojeżdżam do umówionego przystanku przy ul. Willowej, po drugiej stronie ulicy już widzę nadjeżdżający samochód Anety.

Czas przejazdu: 22 minuty.

Aneta - środek transportu: samochód

Przez głowę ani przez chwilę nie przechodzi mi myśl, że na Willową dojadę ostatnia. Nie myślę też o korkach, bo po prostu cały czas mam przeczucie, że ich nie będzie.

Ruszam z placu Wolności i od razu stwierdzam, że najgorszy jest początek trasy. Dlaczego? Przez zamknięte Krakowskie Przedmieście. Zapomniałam o tym i chciałam pojechać ul. Kapucyńską i tam, obok placu Litewskiego, wjechać w Krakowskie Przedmieście, a następnie w Al. Racławickie. No cóż... Jadę jednak ul. Narutowicza i Hempla. W głowie pojawia się wspomnienie wielkiego korka, w którym stałam kiedyś właśnie na Hempla. Wjeżdżam w ulicę i co?! I nic, nic nie stoi. Pusto! Jadę więc dalej Krakowskim Przedmieściem.

Dojeżdżam na Al. Racławickie. Na wysokości CSK moim oczom ukazuje się sznur samochodów. Myślę: „ehh, trochę sobie postoję...“ Ale znów nie! Sznur nie jest wielkim korkiem, a auta po prostu stoją na światłach.

Przez Racławickie przejeżdżam więc szybko i bez żadnych utrudnień. W kilka minut docieram do al. Warszawskiej i skręcam w Sławinkowską. Stamtąd już prosto do ul. Willowej, by zatrzymać się na parkingu przy przystanku Tarasowa 01. W trakcie tego wyścigu nic nie stanowi przeszkód. Nawet miejsce parkingowe na mnie czeka.

Czas przejazdu: 23 minuty.

Piotrek - środek transortu: autobus

Podróż autobusem z pl. Wolności na ul. Willową (przystanek Tarasowa 01) to dobry czas na nadrobienie zaległości w lekturze, buszowanie w internecie lub rozmowę ze współpasażerami. Tym bardziej, że przejazd zajmuje prawie pół godziny.

Przejazd autobusem linii nr 7 zaczynam o godz. 16.34. Niskopodłogowym mercedesem jedzie zaledwie 10 pasażerów. Autobus omija Krakowskie Przedmieście (ze względu na trwający tam remont). W ciągu ok. 11 minut ulicami Narutowicza, Okopową i Lipową dojeżdżamy do Al. Racławickich. Więcej pasażerów dosiada się dopiero przy Ogrodzie Saskim. Najdłużej trwa przejazd Al. Racławickimi, gdzie natężenie ruchu jest największe. Sprawnie pokonujemy al. Sikorskiego. Rejon skrzyżowania z al. Solidarności pokonujemy po drugiej zmianie świateł. O doświadczenia z przejazdu pytam współpasażerów. - Utrudnienia są niewielkie. Zwykle jeżdżę samochodem, ale komunikacja miejska mnie mile zaskoczyła - mówi Łukasz Chmielewski, mieszkaniec Sławina.

A jak wygląda poranny wyjazd do pracy? - Z osiedla wyjeżdża się szybko i sprawnie - przyznaje Katarzyna Skoczylas z osiedla Botanik. - Problem pojawia się dopiero na ul. Popiełuszki, gdzie skręca „2” i „4” oraz na Al. Racławickich (trasa linia nr 7), gdzie korki są większe niż przed rozpoczęciem remontu.

Podróż z pl. Wolności na ul. Willową, choć wygodna, trwała jednak pięć minut dłużej, niż wynika to z informacji na rozkładzie.

Czas przejazdu: 28 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski