Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Jarosław Królewski: Premii za sam Puchar Polski nie będzie. Tylko jeśli w parze pójdzie awans do ekstraklasy

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wojciech Matusik
Jarosław Królewski w ostatnich dniach po remisie 1:1 Wisły Kraków z Resovią mocno ograniczył swoją aktywność na portalu X, bo jak twierdzi, nakłaniali go do tego kibice, żeby nie komentował zbyt dużo, gdy drużynie nie idzie. W czwartek jednak prezes „Białej Gwiazdy” był w klubie i dość spontanicznie po konferencji przedmeczowej trenera Alberta Rude, zgodził się na krótką rozmowę z dziennikarzami, której zapis prezentujemy.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jak przyjmuje pan ostatnie wyniki ligowe? Bo z jednej strony przed wami finał Pucharu Polski, który zapowiada się na wielkie piłkarskie święto, ale z drugiej bezpośredni awans do ekstraklasy uciekł Wiśle już na dobre…
- Zdecydowanie nie jesteśmy zadowoleni z wyników. Gdybyśmy byli, to cieszylibyśmy się z wyższego miejsca w tabeli, ale celem wciąż pozostaje awans do ekstraklasy. Zeszły sezon nauczył nas, że trzeba podchodzić z pokorą do tego wszystkiego i pracować do ostatniego meczu. W poprzednich rozgrywkach mieliśmy serię dużych zwycięstw, graliśmy bardzo ładną piłkę, wszyscy wręcz się nią zachwycali, wygraliśmy rundę wiosenną z przewagą kilku punktów, ale skończyło się jak się skończyło. Muszę przyznać, że to jest pewna logiczna zagwozdka, bo czasami gramy ładnie i przegrywamy, a wtedy kibice mówią, że nie liczy się styl. W związku z tym na ten moment celem jest awans do ekstraklasy, a styl nie jest istotny.

- Jak pan przyjmuje ostatnie tłumaczenia trenera Alberta Rude, który mówił, że drużyna jest zmęczona mentalnie, fizycznie, że są momenty gdy zawodnicy mają problem z ciągłym graniem pod dużą presją? Podkreślał też, że to wynika ze stylu, który preferuje.
- Jeśli wyjmie się te słowa z kontekstu, to one się fajnie „klikają”. Trener miał na myśli przede wszystkim to, że gramy na dwóch frontach, a przy tym zawodnicy wracają do gry po wielu kontuzjach. Oczywiście możemy mówić, że Wisła powinna sobie z tym radzić, liczyć dni pomiędzy meczami, ale to też jest wyzwanie psychiczne dla piłkarzy. Druga rzecz jest natomiast taka, że to co trener powiedział o meczu w Pruszkowie, gdzie Arka również miała swoje wyzwania, jest prawdą. Bo Wisła próbuje w wielu meczach burzyć mur, jaki stawiają rywale, a przez to wielu zawodników biega o wiele bardziej dynamicznie. Drużyna jest nastawioną na grę, a nie tylko przeszkadzanie. Takie jest moje zdanie w tym temacie i potwierdzają to również dane. Nie jesteśmy zadowoleni z meczu z Resovią, bo mieliśmy go szansę wygrać, bo byliśmy lepsi i to nawet grając poniżej swoich możliwości. W każdej istotnej statystyce dla współczesnego futbolu byliśmy lepszą drużyną, ale widzimy, że bycie lepszym w statystykach nie wystarczy. Jeżeli mówimy, że styl się nie liczy, to czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia.

- Dużym problemem jest wejście Wisły w mecz. Zespół rozegrał wiele słabych pierwszych połów, gdy piłkarze są wypoczęci i nie mogli narzekać na zmęczenie przebiegniętymi kilometrami w danym spotkaniu.
- To jest też związane z metodyką treningową. Myślę, że trener się nie obrazi, jeśli trochę zdradzę tej kuchni. Są kluby, co potwierdzają też nasze badania wydolnościowe i inne, w których jest taktyka przygotowania drużyny, by robić różnicę po 60 minucie. I w Wiśle to widać bardzo mocno, praktycznie w każdym meczu intensywność jest wyższa po godzinie gry. Problemem u nas jest inny. My już wcześniej powinniśmy tworzyć sytuacje i utrzymywać koncentrację, nie popełniać tylu błędów indywidualnych, bo to pomoże na końcu zamykać mecze.

- Sezon w I lidze nieuchronnie zbliża się do końca. Czy macie dwa scenariusze, zakładające przyszłość klubu w przypadku awansu i jego braku?
- Nawet proces licencyjny wymaga od nas zaprezentowania dwóch scenariuszy i odpowiedź brzmi tak.

- Czy brak awansu spowoduje przemodelowanie polityki sportowej?
- Od kilku miesięcy polityka sportowa idzie w tę stronę, by klub bardzo mocno był oparty na danych. Tak jest teraz, a najbliższe okienko transferowe takie będzie praktycznie w stu procentach. Wszystko, co będzie zgodne z tą strategią, będzie kontynuowane, a co nie będzie - zostanie po prostu „wycięte”.

- Zapytam wprost - czy w razie braku awansu Kiko Ramirez pozostanie dyrektorem sportowym?
- To na ten moment kwestia do dyskusji, przede wszystkim między mną a Kiko, biorąc pod uwagę również jego plany na przyszłość. Mamy strategię, stworzyliśmy potężny system do skautingu, pracujemy na systemach do oceny piłkarzy, modelu gry, strategii rekrutacji. Myślę, że część z tego opublikujemy w ciągu najbliższego miesiąca, żeby ludzie wiedzieli jak to w Wiśle wygląda. Na razie powiem tyle, że w tym momencie mamy na liście 281 piłkarzy, którzy potencjalnie mogą ją zasilić w przyszłym sezonie.

- Skoro awans nie jest pewny, to zasadnym jest pytanie czy pozostanie w I lidze będzie oznaczało mocne zaciskanie pasa, czy dalej będziecie próbować walczyć o awans?
- Klub na pewno czeka reforma finansowa w wielu aspektach i to się stanie niezależnie od wyniku sportowego. Nie chodzi o optymalizację kosztów, tylko przemodelowanie paru tematów. Wiadomo, że przy braku awansu potencjalne wyzwania finansowe będą większe, więc naturalne jest, że oszczędności także.

- Czy brak awansu będzie stanowić zagrożenie dla bytu klubu?
- To pytanie zadajemy sobie od pięciu lat, a w czasie mojej obecności jako prezesa praktycznie co pół roku. I obietnica, że Wisła będzie dalej funkcjonowała jest dotrzymywana. Wbrew temu, co się pisze, wykonujemy bardzo wiele wewnętrznej pracy, dzięki której mamy duży budżet, zaufanie wśród sponsorów i partnerów na rynku. Mamy na tyle siły, możliwości i pomysłów, by ten klub dalej funkcjonował nawet jeśli dalej będziemy musieli grać w I lidze.

- Jesteście spokojnie o licencję? Gracie w finale Pucharu Polski, więc trzeba myśleć również o ewentualnych występach w europejskich pucharach.
- Nie chciałbym wypowiadać się za komisję licencyjną i niczego narzucać. To się będzie wyjaśniało około 10 maja. Wydaje mi się jednak, że dobrze się prezentujemy od strony finansowej i innych naszych zobowiązań. Myślę, że spełnimy wymagania na I ligę i ekstraklasę, a będziemy walczyć o spełnienie wymagań, które dotyczą europejskich pucharów.

- Latem kończy się umowa z firmą ORLEN OIL, sponsorem strategicznym. Jesteście przygotowani na to, że w razie potrzeby trzeba będzie znaleźć inny podmiot, bo wiele wskazuje, że po zmianie rządu państwowe spółki będą mniej chętne, żeby wspierać choćby kluby.
- Bierzemy pod uwagę wszystkie rozwiązania, rozmawiamy z innymi podmiotami. Również takimi, które mogłyby zostać sponsorem głównym. Dużo się w tym temacie dzieje, próżni nie będzie.

- Zmienia się prezydent Krakowa. Czy po wyborach miał pan kontakt z prezydentem elektem Aleksandrem Miszalskim?
- Mamy dobry kontakt. Dość jasno wyraziliśmy, co jest dla nas istotne w kontekście budowy modelu dla oceny wsparcia finansowego klubu i będziemy to doprecyzowywać. Nie będziemy przychodzić do miasta z ogromnymi oczekiwaniami, które uderzałyby w mieszkańców. To przede wszystkim jest praca nad tym, by klub wspólnie z miastem nie tylko myślał o optymalizacji, czyli by stadion kosztował mniej albo był proporcjonalnie odbierany względem płatności za czynsz, ale by na siebie zarabiał. Powinniśmy pracować na takich zasadach, by wygenerować dodatkowe przychody, które byłyby w stanie uwierzytelnić współpracę, a nie tylko robić, żeby była ona była w jakiś sposób tuszowana.

- A bierzecie pod uwagę scenariusz, w którym zawiązujecie spółkę z miastem, która byłaby operatorem obiektu i szukała możliwości zarabiania na nim? Stworzenia wizji funkcjonowania tego obiektu, której nie ma tak naprawdę od kilkunastu lat, czyli od momentu, kiedy ten obiekt został w obecnej formule otwarty?
- To jest podstawa, musimy również wspólnie poszukać sponsora tytularnego i mam nadzieję, że współpraca będzie wyglądała dużo lepiej. To nasz cel i obowiązek, który był zaniedbany przez wiele lat.

- Za kilka dni czeka nas finał Pucharu Polski, który zapowiada się jako duże święto. Bardzo dużo kibiców Wisły Kraków wybiera się do Warszawy i biorąc pod uwagę to, co się dzieje w tym sezonie, będzie to dla nich wynagrodzenie braku obecności na wyjazdach. Wiemy jednak jak wyglądały finały w poprzednich latach, zdarzały się różne incydenty, więc nasuwa się pytanie, czy rozmawiacie z nimi? Bo to może być okazja, by pokazać całej Polsce, że kibice Wisły zasługują na to, by móc wspierać swoją drużynę. Taka manifestacja da się zrobić, jeżeli obędzie się bez groźnych incydentów.
- Jestem spokojny o naszych kibiców, choć zdajemy sobie sprawę, że po drodze mogą się zdarzać prowokacje i inne dziwne rzeczy, bo to spora społeczność do zarządzania i nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Myślę jednak, że zaprezentują się bardzo dobrze, podobnie jak nasi piłkarze.

- Wierzy pan w ogóle, że uda się skruszyć ten mur, który stoi przed kibicami Wisły w meczach wyjazdowych w lidze?
- Uważam, że nasi kibice nie zostaną wpuszczeni do końca sezonu przez inne kluby na żaden mecz. Rozmawiałem z prezesem Motoru Zbigniewem Jakubasem, że bardzo zależałoby nam na wpuszczeniu naszych kibiców w przypadku, gdybyśmy zagrali z nimi baraże w Lublinie. Chodzi oczywiście o to, żeby nasz zespół mógł być wspierany. Wstępnie wyraził wolę, by popracować nad tym tematem. A co do finału Pucharu Polski, to jest pstryczek dla tych, którzy w nieformalny sposób „zabraniali” bywać kibicom Wisły na meczach wyjazdowych, No to za to pojedzie od nas prawdopodobnie 25 tysięcy osób na Stadion Narodowy.

- Ma już pan porozumienie z drużyną w sprawie ewentualnej premii za zdobycie Pucharu Polski? Zwycięzca otrzymuje aż 5 mln zł.
- Jesteśmy po rozmowach. Ale tutaj jedno ważne zastrzeżenie, premia będzie tylko wtedy, gdy jednocześnie awansujemy do ekstraklasy. Nie ma premii za zdobycie samego pucharu. Jest za awans, ale niewielka w porównaniu z tym, czego dotyczyło pytanie. To wynika m.in. z kontraktów.

- Podkreślał pan w swoich wpisach na portalu X, że chciałby pan kontynuować współpracę z Albertem Rude także w przypadku pozostania w I lidze. Jaka jest jego przyszłość?
- Znacie moje podejście do zatrudnienia i zwalniania trenerów. Mamy cele to spełnienia i po sezonie sprawdzimy, które zostały zrealizowane, które nie i ewentualnie jaki mamy pomysł na przyszły sezon. Od tego będzie zależała dalsza współpraca. Patrząc na warsztat trenera - jak jest postrzegany, jak pracuje, jaką ma etykę pracy i wiedzę - jestem przekonany, że może dać Wiśle bardzo dużo, nie tylko pierwszej drużynie, ale również w akademii i we wszystkim, co chcemy stworzyć. Patrzę na ten projekt długoterminowo, a nie tylko na tu i teraz, bo gdyby tak nie było, to nie prowadziłbym długiego procesu przed jego wyborem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska