W środę po godz. 20, na policję zadzwoniła matka 17-latka, która twierdziła, że jej syn wybiegł z domu ze sznurkiem i nożem krzycząc, że się zabije.
Mundurowi pojechali na miejsce. Przeczesując teren, w pobliskim lesie w Bojanówce zauważyli chłopaka. Stał na gałęzi drzewa. - Na szyi miał założoną pętlę ze sznurka, którego drugi koniec przywiązany był do gałęzi - relacjonuje mł. asp. Barbara Salczyńska z policji w Radzyniu Podlaskim. - Chłopak zagroził, że skoczy jeżeli ktokolwiek spróbuje się do niego zbliżyć. Wówczas policjanci użyli fortelu. Kiedy jeden z nich negocjował z chłopcem aby ten zszedł na dół, drugi podszedł do niego od strony pleców i z zaskoczenia chwycił go za tułów podnosząc do góry. Wtedy policjanci odcięli sznurek przywiązany do gałęzi.
17-latek trafił do szpitala. Jego życiu i zdrowiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Policjanci sprawdzają wszystkie szczegóły i okoliczności tego zdarzenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?