Wypadek na przejeździe kolejowym w Niedrzwicy Kościelnej. Co zeznał maszynista?

W rozbitym przez szynobus peugeocie zmarła 31-letnia kobieta i jej 9-miesięczny syn. Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura w Kraśniku. - Śledztwo zostało wszczęte w kierunku spowodowania śmiertelnego wypadku - wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Chodzi o tragedię na przejeździe kolejowym w Niedrzwicy Kościelnej, do której doszło we wtorek tuż po godz. 18. - Szynobus relacji Stalowa Wola - Lublin na niestrzeżonym przejeździe kolejowym uderzył w peugeota. Samochodem osobowym podróżowała 31-letnia kobieta i dwoje dzieci w wieku 9 miesięcy i 9 lat - informuje Anna Kamola z biura prasowego KWP w Lublinie.

Po zderzeniu pociąg pchał przed sobą auto jeszcze przez ok. 500 m, aż do następnego przejazdu kolejowego. W wyniku wypadku na miejscu zdarzenia zmarła kierująca pojazdem i 9-miesięczny chłopiec.

Zobacz także: Wypadek w Niedrzwicy Kościelnej na przejeździe kolejowym. Prokuratura bada przyczyny
Śmiertelny wypadek w Niedrzwicy Kościelnej. Nie żyje matka z dzieckiem

- Z kolei 9-letnia dziewczynka śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego została przetransportowana do jednego ze szpitali w Lublinie. Jej stan jest poważny - precyzuje Małgorzata Dziedzic, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kraśniku. Sekcja zwłok dwóch ofiar wypadku jest planowana na jutro.

- Śledztwo jest na razie na wstępnym etapie. Sprawdzamy wszystkie okoliczności wypadku. Musimy zbadać m.in. wrak samochodu i obrażenia ofiar - tłumaczy Kępka.

Śledczy będą także sprawdzać, czy auto nie uległo awarii podczas przejazdu przez przejazd kolejowy. Podczas wstępnego przesłuchania maszynista zeznał, że auto tuż przed przejazdem zatrzymało się, potem ruszyło i ponownie zatrzymało już na przejeździe. Próbował hamować, ale było za późno. Policjanci ustalili, że mężczyzna był trzeźwy. Nikomu z podróżujących pociągiem nic się nie stało. Ok. dwóch godzin po tragicznym zdarzeniu, podstawionym autobusem, zostali zabrani w dalszą podróż.

Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A., zapowiedział, że oprócz prokuratury, okoliczności wypadku zbada też specjalnie powołana do tego komisja. - Na tym przejeździe nie ma dróżnika, ale stoi tam znak „Stop”, który nakazuje zatrzymanie się przed wjazdem na przejazd - precyzuje rzecznik prasowy PKP.

Tragicznie zmarła matka i jej dzieci to mieszkańcy Niedrzwicy Kościelnej. Do wypadku doszło, gdy wracali do domu. Znajdowali się w pobliżu swoich zabudowań. -Mieszkali w bliskim sąsiedztwie tego przejazdu kolejowego - słyszymy od Małgorzaty Dziedzic.

Do podobnego w skutkach zdarzenia doszło w kwietniu br. w Chełmie. Rozpędzony pociąg jadący do Lublina staranował wjeżdżający na przejazd samochód. Kierująca autem 51-letnia chełmianka zmarła na miejscu, a jej 14-letnia córka trafiła do lubelskiego szpitala, z ciężkimi obrażeniami wielonarządowymi. Po kilku dniach dziewczynka zmarła.

Ze wstępnych ustaleń śledczych wynikało, że do wypadku na strzeżonym przejeździe doszło, bo dróżnik nie opuścił szlabanu. Poszedł do toalety tuż przed przejazdem pociągu. Mężczyzna już usłyszał zarzuty.

- Śledztwo jest na ukończeniu. We wtorek otrzymaliśmy od biegłych ostatnią z opinii, która ma dać odpowiedź na pytanie, czy kierująca autem oraz maszynista pociągu popełnili błędy i czy w jakimkolwiek stopniu przyczynili się do wypadku - tłumaczy Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie. - Opinia jest analizowana. Myślę, że do końca października podejmiemy decyzję o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przeciwko dróżnikowi.

Na Lubelszczyźnie znajdują się 642 przejazdy kolejowe. Ze statystyk kolejarzy wynika, że w 2016 r. odnotowano na nich osiem wypadków. Zginęły w nich cztery osoby.