Lewandowski ruszył wolnym tempem, zresztą zgodnie z planem, który sobie założył. – Od samego początku tempo było swobodne. O to chodziło. Im wolniej dla mnie tym lepiej. Jednak czas 3:38 na finał mistrzostw Europy jest bardzo dobry – analizował po biegu Marcin Lewandowski, który pokonał linię mety w czasie 3:38.06. – Też kiedyś byłem dyskwalifikowany na mistrzostwach świata. To boli, gorzki smak. Trzeba przyznać, że Jakob w biegu był lepszy. Postawił wszystko na jedną kartę. Gość pobiegł w tym roku prawie rekord świata! Spodziewałem się jego ataku, ale nie tak długiego finiszu. Zrobiłem dziś swoje i jestem mistrzem Europy! – dodał "Lewy", który w tym roku zasilił barwy AZS UMCS Lublin.
Przed Marcinem Lewandowskim, który obronił tytuł wywalczony przed dwoma laty, teraz rywalizacja na dłuższym dystansie. W sobotę rano pobiegnie w eliminacjach biegu na 3000 metrów. - Mam mało czasu na regenerację, kolejny start już w sobotę po 11. To będzie ciężka walka, ale dam z siebie wszystko – przyznaje Marcin Lewandowski.
W czempionacie Starego Kontynentu, oprócz Marcina Lewandowskiego zobaczymy jeszcze duet lekkoatletek AZS UMCS Lublin: Małgorzatę Hołub-Kowalik (sztafeta 4x400 m) i Karolinę Kołeczek (60 m przez płotki) oraz sprintera Agrosu Zamość - Dominika Kopcia, który pobiegnie w Toruniu na dystansie 60 m.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?