Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zima uderzyła po kieszeni lubelskie spółdzielnie

Kamil Balcerek
Praca ciężkiego sprzętu oznacza spory wydatek dla budżetu spółdzielni
Praca ciężkiego sprzętu oznacza spory wydatek dla budżetu spółdzielni Kamil Balcerek
Zima jeszcze nie osiągnęła półmetka, a już solidnie uderzyła po kieszeni lubelskie spółdzielnie mieszkaniowe, które na walkę z jej skutkami wydają krocie. Nie inaczej sprawa wygląda na Tatarach i Bronowicach. Tutaj też budżety zostały mocno nadszarpnięte. Przed nami opady i mrozy, a to oznacza kolejne wydatki na walkę z nimi. Niestety, wszystko odbije się na mieszkańcach, którzy za srogą zimę zapłacą... w czynszu.

Taka sytuacja nie jest jednak winą administratorów. Oni, "naciskani" przez mieszkańców, nie mogą sobie pozwolić na brak reakcji, gdy pada śnieg. Po pierwsze, muszą zapewnić lokatorom odpowiedni komfort poruszania się po osiedlach, po drugie, muszą dbać, aby nie zasypała ich lawina pozwów o odszkodowania.

W tym roku Pracownicza Spółdzielnia Mieszkaniowa "Kolejarz" na walkę z żywiołem wydała już ponad sto tysięcy złotych. - Dokładnie kosztowało to nas 124 tysiące. Najdroższe jest odśnieżanie dachów i zaangażowanie do prac ciężkiego sprzętu - informuje Ryszard Petkowicz, prezes spółdzielni. - Nauczeni doświadczeniem zeszłego roku, główny nacisk kładziemy na usuwanie śniegu z dachów, by woda nie zalewała mieszkań i nie uszkadzała rynien. To się wiąże ze zwiększeniem składek przez ubezpieczyciela. Tego natomiast chcemy unikać i nam się udaje.

Sprawa nie jest jednak prosta, a przede wszystkim nie należy do tanich. Dachy bloków w spółdzielni "Kolejarz" mają łączną powierzchnię bliską 9 hektarom, więc żeby usunąć z nich nadmiar białego puchu, potrzeba zatrudniać firmy zewnętrzne. Odśnieżenie metra kwadratowego powierzchni dachu kosztuje u nich od 2 do 4 zł, a średnio na jeden blok trzeba wydać około 800 zł. To obrazuje, jak dużo kosztuje walka ze śniegiem.

Nie mniejszym wydatkiem jest korzystanie z usług ciężkiego sprzętu. - Na przykład godzina pracy bobcata (mała spycharka - red.) kosztuje 90 zł, a spycharko-ładowarki od 100 zł - wylicza Grzegorz Pruchnik, wiceprezes ds. technicznych w SM "Motor". - Mamy cztery osiedla i sami nie jesteśmy w stanie ze wszystkim sobie poradzić. W tym roku zima wcześnie się zaczęła, a trzeba jeszcze dodać, że musieliśmy wywozić śnieg z osiedli, bo nie było już gdzie go spychać. To wszystko generuje dodatkowe koszty.

Większość spółdzielni na walkę ze skutkami zimy w tym roku wydała więcej niż w latach ubiegłych, a to z pewnością odbije się na wysokości czynszów. Podwyżki nie będą może wielkie i ograniczą się do kilku groszy na metr kwadratowy mieszkania, ale po sumowaniu "uzbiera" się parę złotych. Większym ciosem dla portfeli lokatorów będą jednak rachunki za ogrzewanie. Jeśli bowiem minusowe temperatury utrzymają się do końca zimy, to trzeba będzie się liczyć ze sporymi dopłatami do pobranych zaliczek za ciepło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski