Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Lubelski Węgiel KMŻ przegrał jednym punktem ze Startem Gniezno (ZDJĘCIA)

Krzysztof Nowacki
Dopiero w ostatnim, piętnastym wyścigu poznaliśmy zwycięzcę hitowego meczu pierwszej ligi żużla pomiędzy Lubelskim Węglem KMŻ a Startem Gniezno. Wygrana niepokonanego w niedzielę Bjarne Pedersena zapewniła gościom zwycięstwo 45:44, które przybliża ich do awansu do ekstraligi.

Przed spotkaniem lubelscy kibice szykowali się na walkę gospodarzy z Antonio Lindbaeckiem, zwycięzcą sobotniego Grand Prix Włoch. Dla Szweda był to pierwszy triumf w zawodach z cyklu mistrzostw świata. To jednak nie on, a inny zawodnik Startu jeżdżący w stawce najlepszych żużlowców Bjarne Pedersen okazał się ojcem zwycięstwa. Duńczyk był w niedzielę bardzo szybki i wszystkie swoje starty zakończył na pierwszym miejscu. Najbliżej jego pokonania był Robert Miśkowiak.

- Patrząc obiektywnie był bardzo szybki, dobrze jechał i wygrywał starty. Był po prostu lepszy. Ale trzeba zauważyć, że miałem niekorzystne pola startowe, bo zawsze miał mnie po prawej stronie. I przy równym starcie byłem na straconej pozycji. On to wykorzystał i trzy razy ze mną wygrał - przyznaje Miśkowiak.

Zawody zgodnie z oczekiwaniami dostarczyły kibicom wielu emocji. Po pierwszym remisowym starcie, w drugim biegu lubelska para Paweł Miesiąc - Miśkowiak zostawiła za plecami Lindbaecka i jeżdżącego w przeszłości w TŻ Lublin Magnusa Zetterstroema. Ale gnieźnianie szybko odrobili straty, bo już w następnej gonitwie to oni przyjechali na dwóch pierwszych pozycjach.

- Zespół Startu był w naszym zasięgu, ale każdy z nas popełnił błędy i stąd taki wynik. Ja również nie ustrzegłem się wpadki, a przy tak wyrównanej drużynie, jak gnieźnianie u nas też musi trzech zawodników mocno punktować. Szkoda, bo to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne w dalszej rywalizacji, a teraz będziemy musieli się mocno spinać - uważa Daniel Jeleniewski.

Wyścigi numer 4 i 6 były powtarzane. W pierwszym z nich upadł Maciej Fajfer, ale sędzia zarządził powtórkę w pełnym składzie. W 6. biegu na pierwszym łuku zabrakło miejsca dla Scotta Nichollsa i Anglik zapoznał się z lubelska bandą. Tym razem sędzia również dopuścił do powtórki wszystkich zawodników. I gdy żużlowcy byli już gotowi do startu arbiter... wykluczył Nichollsa. Anglik wyjechał do powtórki bez wymaganego deflektora.

Chwilę później kibice byli świadkami znakomitej walki pomiędzy Adamem Skórnickim a Dawidem Stachyrą. Zwycięsko z niej wyszedł lublinianin i po wygranej 4:2 KMŻ objął prowadzenie 20:16.

Goście odrobili straty w 8. gonitwie. Szwedzka para Zetterstroem - Lindbaeck zrehabilitowała się za porażkę w 2. wyścigu i tym razem przyjechała przed lubelskimi żużlowcami.

Nerwowo było w 11. biegu. Najpierw na wyjściu z pierwszego łuku upadł Miesiąc i został wykluczony z powtórki. - Po polaniu toru zrobiło się ślisko. Dawid (Stachyra - red.) uderzył we mnie, ale to nie była jego wina. Było naprawdę ślisko i uważam, że bieg powinien być powtórzony w czteroosobowym składzie - twierdzi Miesiąc.

W powtórce osamotniony Stachyra walczył o drugą pozycję z Nichollsem. Na wejściu w drugi wiraż lublinian niebezpiecznie upadł, a sędzia dopatrzył się winy Anglika, za co go wykluczył. Do trzeciej powtórki wyjechało więc tylko dwóch zawodników, a w niej Stachyra pewnie pokonał Zetterstroema i KMŻ po raz ostatni prowadził 33:32.

Fatalnie dla lublinian ułożył się następny bieg. Ze startu znakomicie ruszył Oskar Fajfer, a jadący na drugim miejscu Jeleniewski nie obronił się przed atakami Lindbaecka. Goście wygrali 5:1 i po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 37:34. Kilka minut później powiększyli swoją przewagę o kolejne dwa punkty i do biegów nominowanych KMŻ przystąpił ze stratą pięciu punktów - 36:41.

Nadzieję w serca lubelskich kibiców wlał jeszcze 14. wyścig, w którym Jeleniewski z Miesiącem pokonali Lindbaecka i Zetterstroema, zmniejszając straty do zaledwie jednego punktu. O wszystkim decydowała więc ostatnia gonitwa. Niezawodny w niedzielę Pedersen i tym razem okazał się szybszy od zawodników KMŻ i zdobywając trzy punkty zapewnił gnieźnieńskiej drużynie skromne, ale niezwykle cenne zwycięstwo.

Za tydzień Lubelski Węgiel powalczy o punkty na wyjeździe z Lokomotivem Daugavpils.

Lubelski Węgiel KMŻ - Lechma Start Gniezno 44:45
KMŻ: Miśkowiak 11+1 (2,2,3,2,2), Miesiąc 6+2 (3,1,0,w,2), Jeleniewski 9 (0,3,2,1,3), Baran 3+1 (1,1,1,0), Stachyra 10+1 (2,3,1,3,1), Borowicz 2 (1,1,0), Kostro 3+1 (2,1,0).
Lechma Start: Lindbaeck 8+2 (1,2,2,2,1), Zetterstroem 5 (0,0,3,2,0), Nicholls 4+1 (3,w,1,w), Skórnicki 7+1 (2,2,2,1,0), B. Pedersen 15 (3,3,3,3,3), O. Fajfer 3 (d,0,3), M. Fajfer 3 (3,0,0).
Bieg po biegu: 3:3, 5:1 (8:4), 1:5 (9:9), 3:3 (12:12), 4:2 (16:14), 4:2 (20:16), 3:3 (23:19), 1:5 (24:24), 3:3 (27:27), 3:3 (30:30), 3:2 (33:32), 1:5 (34:37), 2:4 (36:41), 5:1 (41:42), 3:3 (44:45).


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski