Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eryk Borczuch (Speed Car Motor Lublin): W tym sezonie pokażę, na co mnie stać

Karol Kurzępa
W nadchodzącym sezonie barw Speed Car Motoru Lublin będzie bronił żużlowiec, który pochodzi z Tarnowa, a na stałe mieszka i uczy się w Wielkiej Brytanii. O kim mowa? O Eryku Borczuchu, który w marcu skończy 18 lat. Zapraszamy na rozmowę z młodym zawodnikiem lubelskich "Koziołków".

Trwają przygotowania Speed Car Motoru Lublin do sezonu 2018. Jak je oceniasz do tej pory?
Bardzo dobrze. Wszystko przebiega pozytywnie i tak to oceniam. W zespole jest fajna integracja. Wszyscy znamy się ze środowiska żużlowego, ale nawiązujemy bliższe relacje. Przygotowania idą pełną parą i wierzymy, że to będzie procentować. Sądzę również, że indywidualnie w tym sezonie pokażę, na co mnie stać i pojeżdżę więcej niż w poprzednim roku.

Z minionego sezonu nie byłeś zadowolony?
To był kompletnie stracony rok. Poszedłem na wypożyczenie do Speedway Wandy Kraków i dużo na tym ruchu straciłem. Mało jeździłem i zostałem szybko odsunięty od składu. Teraz wróciłem do klubu z Lublina i nawet jeśli nie będę łapał się do składu na mecze ligowe, to są tu organizowane regularne treningi, a to jest najważniejsze.

Jaka była przyczyna twojego odsunięcia od składu w Krakowie?
Do tej pory tego nie wiem. Proszę spytać prezesa Sadzikowskiego albo trenera, chociaż wątpię, żeby szkoleniowiec wiedział.

O miejsce w składzie Speed Car Motoru też nie będzie łatwo. Większość obserwatorów ligi typuje, że głównymi kandydatami do występów w formacji juniorskiej są Wiktor Lampart i Oskar Bober. Jednak z pewnością wraz z pozostałymi młodzieżowcami zamierzasz naciskać na kolegów na treningach.
To bardzo dobrzy zawodnicy i zdaje sobie sprawę, że będzie trudno z nimi rywalizować. Podchodzę do tego spokojnie, bo wiem jak Wiktor i Oskar radzą sobie na torze. Mogę jednak liczyć na jazdę w zawodach juniorskich, Srebrnym czy Brązowym Kasku, Indywidualnych Mistrzostwach Polski Juniorów i innych imprezach. Powinno być trochę tej jazdy oraz samych treningów, których brakowało mi w Krakowie. Przede mną czas, żeby się odbudować i jeździć regularnie. Bez jazdy przynajmniej raz w tygodniu ciężko mówić o jakimkolwiek sezonie. W minionym roku zdarzało się nawet, że nie jeździłem przez siedem tygodni, bo nie miałem za co. Nie było zbyt wesoło, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Stawiasz sobie cele przed najbliższym sezonem?
Chciałbym znaleźć się w pierwszej dziesiątce finału Brązowego Kasku. Najpierw będę musiał oczywiście awansować do finału, ale to raczej się uda. Jeżeli będę dobrze dysponowany, to fajnie byłoby także zakwalifikować się do finału Srebrnego Kasku. Zobaczymy jak to będzie. Wiadomo, że - jak to się mówi - wszystko zweryfikuje tor.

Łączysz jazdę na żużlu z nauką w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkacie wraz z rodziną od kilku lat. Łatwo to pogodzić?
Do końca maja będę uczęszczał do University Technical College w angielskim Silverstone. Przylatuje do Polski jak mam trochę więcej wolnego. Czasami trzeba się zwalniać i pisać usprawiedliwienia, ale szkoła podchodzi z przymrużeniem oka wobec nieobecności związanych ze sportem.

W tym roku czeka cię brytyjski odpowiednik matury?
W pewnym sensie. Jestem na profilu inżynieria produkcji i designu. Nie mam egzaminów. Tylko w tamtym roku był jeden z matematyki. Teraz czekają mnie pisemne prace zaliczeniowe z reszty przedmiotów. Ogółem muszę ich oddać 24, choć przedmiotów mam tylko sześć. Wszystko zależy od tego, jaki omawiamy temat.

Po ukończeniu tego etapu edukacji planujesz dalszą naukę?
Mam zamiar iść na studia na Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, na jeden z kierunków wydziału inżynierii produkcji. Zobaczymy, na który się dostanę. Choć podobno po brytyjskiej szkole łatwiej dostać się na studia (śmiech).

Skoro planujesz studia w Polsce, to nie wiążesz swojej przyszłości z Wielką Brytanią?
Lepszy żużel jest w Polsce (śmiech). Poza tym, nie zapomniałem ojczystego języka i umiem się nim posługiwać również w formie pisemnej, to może dam sobie radę (śmiech). W marcu będę świętował 18-tkę. Przede mną jeszcze cztery sezony w roli juniora.

Przez ten czas wiele się może wydarzyć.
Dokładnie. Tym bardziej, że np. Jason Doyle pokazał, że w każdym wieku można osiągać sukcesy. Na pewno nigdy nie można się poddawać.

Doyle to twój żużlowy wzór?
Szanuje go, ale moim wzorem jest Janusz Kołodziej. Nawet się trochę znamy, bo obaj jesteśmy z Tarnowa. To prawdziwy sportowiec. Był dobrym juniorem, nigdy nie stracił formy, cały czas jest topowym zawodnikiem w Ekstralidze.

Jak to się stało, że pochodzisz z Tarnowa, mieszkasz w Wielkiej Brytanii, a trafiłeś do klubu z Lublina?
Wszystko zaczęło się jeszcze w 2014 roku, kiedy trenerem lubelskiej drużyny był pochodzący z Tarnowa Marian Wardzała. To właśnie on zapraszał mnie na treningi do Lublina, gdzie pojawiałem się przez całe ówczesne wakacje. W 2015 roku trenera Wardzały już tu nie było, a mi udało się potrenować parę razy w Tarnowie. Natomiast w 2016 roku mieszkaliśmy już z rodziną w Anglii. Przyszedł czas na to, żeby zdać licencję i zastanawialiśmy się w jakim klubie ją zdać. Najbliżej było mi do Unii Tarnów, ale ten klub w ogóle nie podszedł do tego tematu. Skoro mieli problemy nawet z odbieraniem telefonów, to nie było sensu próbować. A że mój tata jest w klubie KM Cross od dobrych 16 lat i startował na crossie, to zna się z prezesem Piotrem Więckowskim. Od słowa do słowa, zdałem licencję w lubelskich barwach. Cieszę się, że tak wyszło, bo dobrze czuje się w tym klubie. Pracują tu świetni ludzie, którzy profesjonalnie podchodzą do wszystkiego. Widać to chociażby po zeszłorocznych, jak i obecnych przygotowaniach do sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Eryk Borczuch (Speed Car Motor Lublin): W tym sezonie pokażę, na co mnie stać - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski