- 6 lipca wszczęliśmy dochodzenie w tej sprawie, które aktualnie prowadzi policja - mówi Katarzyna Czekaj, p.o. szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
Jako pierwsi opisaliśmy w środę aferę w Lubelskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej. Do spółki weszli policjanci i zabezpieczyli laptop i inne urządzenia, na których mają się znajdować podsłuchane rozmowy pracowników. Miał ich nagrywać członek rady nadzorczej (wskazany przez pracowników) miejskiej spółki, 46-letni Konrad B.
Afera w LPEC. Członek rady nadzorczej nagrywał żonę i pracowników
- Zawiadomienie złożyło osiem kobiet pracujących w spółce, których podsłuchane rozmowy zostały złożone przed Sądem Okręgowym w Lublinie w sprawie cywilnej - dodaje prokurator.
To sprawa rozwodowa między B. a jego żoną, także pracownicą LPEC. Mężczyzna przedstawił w sądzie nagrania rozmów, których dokonał w miejscu pracy. Miały świadczyć przeciwko jego żonie. I wybuchła afera.
Pracownicy informowali o podsłuchu i nagraniach zarząd LPEC z prezesem Lechem Klizą na czele. W środę władze spółki wydały oświadczenie, w którym przyznają, że pracownicy zawiadomili zarząd o nagraniach już 7 czerwca. „Z uwagi na treść nagrań i okoliczności ich złożenia (w toku postępowania sądowego), jak również treść art. 267 par. 2-4 kodeksu karnego, który zakładanie urządzeń podsłuchowych reguluje jako przestępstwo ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej, zarząd zlecił prawnikom analizę formalną ewentualnych działań ze strony spółki” - czytamy.
LPEC podejrzewało, że B. mógł nagrać ważne dla firmy informacje, a nie wyłącznie prywatne rozmowy. Dlatego w specjalistycznej firmie zlecono przeprowadzenie audytu bezpieczeństwa, czyli ustalenie, czy podsłuch nadal funkcjonuje. „Po uzyskaniu stosownej ekspertyzy i poddaniu jej niezbędnej analizie prawnej, zarząd w dniu 19 lipca 2016 roku, niezależnie od wcześniej złożonego przez pracowników zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, jak również tego, że według posiadanej wiedzy, wszystkie ujawnione nagrania dotyczyły spraw prywatnych, wystąpił do organów ściągania o sprawdzenie w toku postępowania, czy mogło mieć miejsce w spółce także nagrywanie i wykorzystywanie wiadomości stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa”. To oznacza, że władze LPEC zgłosiły sprawę śledczym dopiero w dniu, kiedy do firmy weszła już policja.
„Jednocześnie zarząd podejmuje konieczne działania zmierzające do wyjaśnienia sytuacji i zapobieżenia eskalacji zaistniałych napięć pomiędzy pracownikami spółki oraz przenoszenia ich na grunt służbowy” - tak kończy się oświadczenie LPEC.
Beata Krzyżanowska, rzeczniczka ratusza, zapewnia, że Artur Szymczyk, zastępca prezydenta i jednocześnie przewodniczący rady nadzorczej LPEC, nie wiedział o podsłuchach i skargach pracowników. - Na ostatnim, czerwcowym posiedzeniu rady też nie było o tym mowy - mówi rzeczniczka.
Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta, komentuje: - Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego zarząd, posiadając wiedzę o sytuacji, zwlekał ponad miesiąc z zawiadomieniem odpowiednich organów. Uważam, że zarząd LPEC powinien wytłumaczyć się ze swego zaniechania przed radą nadzorczą, a ta powinna zdać relację prezydentowi.
W czwartek Krzysztof Żuk oficjalnie poleci, aby na piątkowym posiedzeniu RN zarząd LPEC wytłumaczył się ze swych działań w tej sprawie.
Tymczasem prokuratura Konradowi B. postawiła dwa zarzuty. Chodzi o założenie podsłuchu i ujawenienie nielegalnie zdobytych naagrań.
Pełna treść oświadczenia LPEC na następnej stronie.
Oświadczenie LPEC
W nawiązaniu do zdarzeń z dnia 19 lipca 2016 roku i informacji w mediach z dnia 19 i 20 lipca 2016 roku dotyczących sytuacji w Spółce Zarząd LPEC S.A. informuje:
W dniu 7 czerwca 2016 roku Zarząd LPEC S.A. został poinformowany pismem przez grupę pracowników, o wykorzystywaniu w prywatnych sporach sądowych nagrań, które mogły być dokonywane w LPEC. Nagrania zawierające prywatne rozmowy zostały złożone sądowi w charakterze dowodu w prywatnej sprawie cywilnej toczącej się pomiędzy pracownikami Spółki. Z uwagi na treść nagrań i okoliczności ich złożenia (w toku postępowania sądowego), jak również treść art. 267 par. 2-4 kodeksu karnego, który zakładanie urządzeń podsłuchowych reguluje jako przestępstwo ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej, Zarząd zlecił prawnikom analizę formalną ewentualnych działań ze strony Spółki.
W międzyczasie Zarząd został poinformowany o złożeniu przez osoby pokrzywdzone (pracowników Spółki, którzy informowali Zarząd o zdarzeniu) zawiadomienia do organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Z uwagi na to, że ewentualne istnienie czynnych urządzeń podsłuchowych w zakładzie pracy mogłoby zagrażać również ochronie informacji służbowych Spółki, Zarząd zlecił wyspecjalizowanej firmie przeprowadzenie audytu bezpieczeństwa mającego na celu jak najszybsze sprawdzenie czy urządzenia podsłuchowe w siedzibie Spółki są zainstalowane i funkcjonują.
Po uzyskaniu stosownej ekspertyzy i poddaniu jej niezbędnej analizie prawnej, Zarząd w dniu 19 lipca 2016 roku, niezależnie od wcześniej złożonego przez pracowników zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, jak również tego, że według posiadanej wiedzy, wszystkie ujawnione nagrania dotyczyły spraw prywatnych, wystąpił do organów ściągania o sprawdzenie w toku postępowania czy mogło mieć miejsce w spółce także nagrywanie i wykorzystywanie wiadomości stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa.
Jednocześnie Zarząd podejmuje konieczne działania zmierzające do wyjaśnienia sytuacji i zapobieżenia eskalacji zaistniałych napięć pomiędzy pracownikami Spółki oraz przenoszenia ich na grunt służbowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?