Antysemicki napis na elewacji synagogi w Łęcznej

Policja zgłoszenie o akcie wandalizmu dostała w ubiegły piątek. We wtorek zarzuty w tej sprawie zostały postawione 20-letniemu mieszkańcowi Łęcznej. Mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia, będzie odpowiadał z paragrafu 257 w kodeksie karnym: "Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby".

Policja informuje, że mężczyzna przyznał się, że to on pomazał elewację synagogi. - Tłumaczył, że w tym czasie był pod wpływem alkoholu i nie kierował się przesłankami antysemickimi lub narodowościowymi - relacjonuje sierż.szt. Magdalena Krasna, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łęcznej. Jednocześnie dodaje: - 20-latek powiedział, że nie należy do żadnych organizacji. Jest to osoba znana policji, była wcześniej notowana w kontekście drobnych kradzieży.

Magdalena Krasna, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łęcznej nie chciała w piątek podać treści napisu na synagodze. - Nie powiem takich słów przez telefon. Dodam tylko, że napis jest obelżywy i wulgarny - usłyszeliśmy od policjantki.

- Czy pani zdaniem to jest antysemicki napis? - zapytaliśmy.

- Nie do mnie należy ocena tego - ucina sierż.szt. Magdalena Krasna.

Takich wątpliwości nie ma prof. Dariusz Libionka, szef działu naukowego Państwowego Muzeum na Majdanku, historyk Holokaustu oraz biegły sądowy w procesach przeciwko neoneonazistom.

- To jest przykład publicznego nawoływania do nienawiści na tle rasowym. Napis został umieszczony na budynku synagogi, autor antysemickiego wybryku jednoznacznie określił adresata tego przesłania - uważa prof. Dariusz Libionka.
- Miejsce, jakie zostało wybrane na zrobienie napisu dodatkowo wzmacnia jego przekaz. Bez wątpienia mamy do czynienia z przestępstwem - mówi znany historyk Holokaustu.

Jednocześnie prof. Dariusz Libionka dodaje, że jego zdaniem w tym przypadku powinien być brany pod uwagę paragraf 256, a nie 257 kodeksu karnego. Brzmi on: "Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."

Napis "Je...ć Żydów" nie został jeszcze zamalowany.
- Czekamy na zakończenie śledztwa - usłyszeliśmy w Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w Warszawie, która obecnie jest gospodarzem zabytku.

Oświadczenie Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego

Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego otrzymała informację o antysemickim napisie, który pojawił się na murze zabytkowej synagogi w Łęcznej. O sprawie została powiadomiona miejscowa Policja, która sprawnie przeprowadziła śledztwo doprowadzając do zatrzymania osoby podejrzewanej o wykonanie napisu. Oczekujemy obecnie na wyniki śledztwa.
„Każdy akt antysemityzmu w Polsce stanowi dla nas wiadomość bardzo przykrą. Nie dalej jak wczoraj celebrowaliśmy w odrestaurowanej synagodze w Zamościu pierwszą po wojnie ceremonię bar micwy, symboliczny akt odnowy obecności żydowskiej w tym zabytkowym mieście. Wiadomości o antysemickim ataku na synagogę w Łęcznej rzuciły cień na tę uroczystość. Jako Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego jesteśmy zdeterminowani do czynienia wszystkiego, co w naszej mocy, aby poprawiać stan zabytków żydowskich, ale liczymy na współpracę naszych polskich sąsiadów” - mówi Monika Krawczyk, dyrektor FODZ. „Mamy nadzieję, że napis zostanie jak najszybciej usunięty. Doceniamy skuteczność Policji z Łęcznej i liczymy na życzliwą postawę miejscowych władz.”