Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daleko, a tak blisko

dr Mariusz Świetlicki
dr Mariusz Świetlicki.
dr Mariusz Świetlicki. archiwum
Dwie panie, pochylone nad czechosłowackim piecykiem, rozgrzewają zmarznięte ręce, tocząc cichą rozmowę, przytłoczone nieco ogromem sali wysłanej czerwonymi dywanami. Nad nimi góruje posąg Stalina i kilka obrazów przywódcy Związku Radzieckiego, patrzącego niewzruszenie na przechodzących turystów. Całość wygląda, jakby czas się zatrzymał, jakby wciąż tkwił w epoce długich korytarzy, ciężkich drewnianych drzwi i biurek, za którymi siedzą decydujący o wszystkim dygnitarze. Tę atmosferę mąci jednak przejmujące zimno wypełniające sale, widok przetartych chodników, niszczejącej tapicerki na meblach i brudnych, śmierdzących toalet.

Gmach, który miał być hołdem dla wodza, który podbił pół Europy, stał się skansenem historii. Zdjęcia, dokumenty, mapy, porozwieszane na ścianach, w gablotach - fajki, talerze, wazy, figurki, większość z podobizną Józefa Stalina, wypełnia muzeum mu poświęcone, zlokalizowane w miejscu okupowanym jeszcze kilka lat temu przez wojska rosyjskie. Dziś te wojska wycofały się kilkadziesiąt kilometrów dalej, a Gori jakby zamarło. Jakby nadal nie wiedziało, czy tkwi jeszcze w czasach republiki radzieckiej, czy może już niepodległej Gruzji, a może na linii frontu, który za chwilę znów tędy przejdzie.

Po wojnie z 2008 r. naprawiono zniszczone budynki i spalone dachy, ale nie widać żadnych nowych inwestycji. Bloki, z których obsypuje się tynk, wyglądają jakby zostały oplątane pajęczyną. Takie #wrażenie robią poprowadzone w dowolny sposób kable elektryczne, telefoniczne i druty, których przeznaczenia pewnie już nikt nie zna. Senną atmosferę zakłócają nieco przejeżdżające od czasu do czasu główną ulicą miasteczka samochody. W barze, w którym nikogo nie ma, można zamówić herbatę w szklance i kawę po turecku.

Tak wygląda miejsce niepewne swej przyszłości. Oddalone o 60 km stąd Tbilisi tętni życiem, próbując znaleźć swoją drogę rozwoju. Gori pokazuje natomiast, jak destrukcyjnie działają niepewność, brak perspektyw i wojna, która wciąż tkwi w pamięci mieszkańców. Gruzja, po wiekach niewoli, wybiła się ponownie na niepodległość, ale trudno jej ją zbudować, gdy Rosja robi wszystko, aby ten kraj nigdy nie wyrwał się spod jej wpływów. To, co obserwujemy obecnie na Ukrainie, jest kalką tego, co działo się i dzieje na Kaukazie. Różnica polega jedynie na skali i na mniejszej odległości do naszych granic.

My czujemy się na razie bezpieczni, ale nasze bezpieczeństwo jest w znacznej mierze zależne od tego, jaka będzie przyszłość Ukrainy, a także Gruzji. W kraju, który zrobił #olbrzymi skok gospodarczy przez ostatnich 25 lat, nie możemy o tym zapomnieć. Musimy wciąż, konsekwentnie wspierać naszych wschodnich przyjaciół, by i oni mogli dołączyć do faktycznie wolnych krajów, decydujących samodzielnie o swoich losach. Tylko w warunkach wolności i bezpieczeństwa można budować pomyślność społeczną i gospodarczą mieszkańców. Jeśli ktoś w to nie wierzy, to proszę wybrać się, nawet na krótką wyprawę: na Ukrainę lub do Gruzji. Polecam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski