Dawno, dawno temu (bezsprzecznie brzmi jak początek bajki, ale to najprawdziwsza prawda) telewizja, radio i prasa choć trochę ("trochę" ze względu na ustrój) dostosowywały programy i treści do nastroju świąt. Dziś najważniejsze we wszelkich medialnych przekazach są porady, czym się najeść i czym napić, a potem - jakie leki przyjmować na wzdęcia i niestrawność. Udajemy obchodzenie świąt równie obłudnie jak to, że dziewięćdziesiąt procent nas to katolicy. Chyba że wiara zaczęła dopuszczać zjawiska, o których nigdy nie uczył katechizm: wolno kraść, rozwalać stadiony i przystanki, zabijać innych samochodem po pijanemu, dręczyć dzieci i być fałszywym prorokiem.
Demagogia? Jest takie powiedzenie, może i nie najświeższe: "Nie można być trochę w ciąży". W kontekście świąt dużo bardziej odpowiednie wydaje się inne, czyjego autorstwa - nie pomnę: "Nasza religia ma zasady jak partia, a jej statutem jest katechizm. Jeśli zasady nie odpowiadają - trudno! Nikt do członkostwa nie zmusza!". Bardzo słusznie. Niegłupie to stwierdzenie, jeśli nie bierze się pod uwagę tych, którzy do partii się zapiszą, bo liczą na osiągnięte tą drogą korzyści, a takich oportunistów jest bardzo wielu.
Tyle że korzyści z bycia katolikiem nie da się zmierzyć wysokością poborów czy tytułem służbowym. W ogóle raczej nie da się ich zmierzyć, stosując powszechny system miar i wag. Jeśli jednak do sprawy podejdzie się poważnie i dostosuje swoją drogę do zasad, wtedy zgrzytu nie ma.
Życzę spokojnych, zdrowych i pogodnych świąt Wielkiej Nocy, nie tylko skupionych na jajkach i białej kiełbasie, ale przede wszystkim na ich istocie i przesłaniu. Wesołego Alleluja!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?